Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa lepsza niż pastylki

SN
Bliscy znajomi bywają irytujący, ale na dłuższą metę ich obecność jest korzystna dla naszego zdrowia - uważają naukowcy.

Badania wykazały, że ludzie samotni mają częściej nadciśnienie tętnicze. - Nikt nas tak skutecznie nie odmłodzi jak starzy znajomi - mówi psycholog Bert Uchino, główny autor badań. Wzięło w nich udział kilkadziesiąt kobiet i mężczyzn, które na ochotnika zgodziły się wziąć udział w obszernym i niezwykle szczegółowym teście osobowości liczącym blisko 40 stron. Uczestnicy byli w wieku od 20 do 60 lat.

Pytania, które przygotowali naukowcy, dotyczyły setek spraw, przede wszystkim jednak relacji międzyludzkich: kontaktów z bliską i dalszą rodziną, kręgu znajomych, ulubionych formy spędzania czasu, głębokości i trwałości związków przyjacielskich i ich niezawodności w trudnych momentach, relacji z kolegami z pracy oraz nastawienia do nowo poznawanych ludzi. Naukowcy interesowali się też stanem emocjonalnym uczestników testu, ich podatnością na depresje i fobie towarzyskie związane z przebywaniem wśród ludzi.

Wszystkim osobom zbadano stan zdrowia. Dodajmy, że żadna z nich nie paliła papierosów, nie nadużywała alkoholu i nie cierpiała na dolegliwości sercowe. Zgodnie z przewidywaniami ciśnienie krwi w grupie badanych wzrastało wraz z ich wiekiem. Okazało się jednak, że wśród osób powyżej 40 roku życia widać różnicę między tymi, którzy utrzymują liczne kontakty towarzyskie, a samotnikami. Pierwsi mieli zwykle niższe ciśnienie krwi, a stan ich zdrowia lekarze określali przeważnie jako znacznie lepszy. U osób przed czterdziestką zalety posiadania rodziny oraz kręgu znajomych jeszcze się nie ujawniały. Za to z upływem lat stawały się coraz bardziej oczywiste - w przypadku samotników czas biologiczny, określony tempem zużycia ich naczyń krwionośnych, zaczął pędzić jak szalony, podczas gdy w przypadku osób towarzyskich jakby stanął w miejscu.

Badacze uważają, że osoby, które na co dzień mogą liczyć na wsparcie bliskich i przyjaciół, lepiej znoszą trudne sytuacje. - Gdy jesteśmy młodzi, stres jako czynnik chorobotwórczy zwykle nie odgrywa większej roli. Organizm przeciętnego człowieka radzi sobie z nim względnie łatwo. Ale z upływem lat to się zmienia - mówi Uchino. Dlaczego? Po pierwsze, nasza psychika nie radzi sobie już tak dobrze w stresujących momentach. Częściowo to kwestia naturalnych zmian hormonalnych. Po drugie, do głosu zaczynają dochodzić wcześniejsze przeżycia i towarzyszące im napięcia psychiczne, których na bieżąco nie rozładowaliśmy. Oba te czynniki powodują, że łatwiej ulegamy negatywnym emocjom. Stres zaczyna mieć wpływ na nasze zdrowie - uszkadza naczynia krwionośne, podnosi ciśnienie krwi, osłabia układ odpornościowy. - Wtedy mogą się pojawić choroby. Rozmowa jest lepsza od wielu pastylek - konkluduje naukowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński