Przyczyna zatonięcia dokładnie rok temu tej drugiej jednostki nadal jest jednak nieznana.
Prokurator Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie przyznał nam, że opinia biegłych w sprawie tej katastrofy może być gotowa dopiero pod koniec tego roku.
- Mamy sporo wątpliwości, które muszą być rozwiane przez specjalistów - mówił nam dzisiaj prokurator.
Śledczy sformułowali kilka pytań. Najważniejsze są takie: czy "Rozgwiazda" była prawidłowo holowana? Czy można ją było holować w tak trudnych warunkach pogodowych? Oraz: czy jednostka była wyposażona w odpowiedni sprzęt ratunkowy?
Przypomnijmy, do tragedii doszło 17 października 2008 roku. 8 mil morskich od brzegu, na wysokości miejscowości Gąski w gminie Mielno, zaczęła tonąć holowana do Świnoujścia jednostka z pięcioma marynarzami na pokładzie. Było tuż przed godziną 7 rano. 20 minut później jednostka - pogłębiarka "Rozgwiazda" - była już pod wodą. Razem z nią utonęli wszyscy członkowie załogi. Ciało ostatniego z nich płetwonurkowie wyłowili dopiero w maju tego roku.
Wiadomo, że "Rozgwiazda" była holowana przez holownik "Stefan" z Gdańska do Świnoujścia. Asystował im holownik "Goliat" ze Szczecina. Pogoda była fatalna. Wiatr wiał z prędkością 60 km/h, fale miały ponad 2 metry wysokości. Nagle pękła lina holownicza. Pozbawiona napędu pogłębiarka, mało zwrotna, przewróciła się od razu i zaczęła tonąć. Cała załoga zginęła.
- Członkowie załogi byli później wyciągani z wody i mieli na sobie wszelkiego rodzaju materiały ratunkowe. Można więc przypuszczać, że dostęp do tych materiałów był. Inną jednak kwestią jest, czy te materiały ratunkowe były sprawne - tłumaczy dalej prokurator Gąsiorowski.
Na opinię biegłych trzeba będzie poczekać nawet do końca tego roku. - Od niej będzie zależało, czy postawimy komuś zarzuty. No i jeśli tak, to komu dokładnie - mówi prokurator.
Prokuratorzy z Koszalina czekają więc nadal na ustalenie szczegółów katastrofy przez biegłych, tymczasem Izba Morska w Szczecinie ustaliła już dlaczego doszło do uszkodzenia holownika "Goliat". To wprawdzie poboczna sprawa, ale może w przyszłości pasować do całej układanki. Wiadomo, że podczas tragedii "Goliat" zaplątał się w liny holownicze.
Raport szczecińskiej Izby Morskiej mówi, że w "Goliacie" przestał pracować silnik, a było to spowodowane pracą w wyjątkowo trudnych warunkach i faktem, że na śrubę napędową nawinęła się lina. Do incydentu doszło chwilę po tym, gdy "Rozgwiazda" zerwała się z holu holownika "Stefan". Załoga "Goliata" próbowała jeszcze wyciągnąć zerwany hol i ponownie podać "Rozgwieździe". Niestety, już nie zdążyli.
- Może się jednak okazać, że przyczyną tragedii były ostatecznie siły przyrody. Wtedy zakończymy śledztwo - kończy prokurator Gąsiorowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?