Jako pierwsze, na rowerkach biegowych, do rywalizacji przystąpiły najmłodsze zawodniczki: Hania, Lila i Pola. I wszystkie trzy wygrały, bo w czasie sobotniej zabawy zorganizowanej na dachu Galerii Kaskada w Szczecinie nie było przegranych - tylko sami zwycięzcy. Dwieście osób na podium.
Ale najpierw, tak jak to jest na prawdziwych zawodach z udziałem dorosłych, było oficjalne otwarcie. Przedstawiciele organizatorów, Ynona Husaim-Sobecka, zastępca redaktora naczelnego "Głosu Szczecińskiego" i Norbert Fijałkowski, dyrektor Galerii Kaskada, życzyli zawodnikom sukcesów i ogłosili: "Jubileuszowe, dziesiąte wyścigi rowerowe "Rowerkowy Szczecin" uznajemy za otwarte".
Zawodnicy "Rowerkowego Szczecina" w Kaskadzie
Do startu zgłosiło się dwieście zawodniczek i zawodników, w wieku od 3 do 7 lat. Oczywiście nie wystartowali jednocześnie. Zostali podzieleni na grupy wiekowe i rodzaj sprzętu - rowery biegowe i rowery z pedałami.
Sędziowie starali się też tak ułożyć listy startowe, by w jednym wyścigu nie uczestniczyli zawodnicy na rowerach z dużymi i małymi kołami - przecież musiało być sprawiedliwie. W jednym wyścigu startowało najwyżej trzech uczestników. Akurat tylu, ile jest miejsc na podium. To znaczy, że każde dziecko biorące udział w zabawie stawało na tzw. pudle - czasami bywało też i tak, że mamy trzymane mocno za szyje także musiały wchodzić na stopnie podium.
Oczywiście wszyscy zawodnicy otrzymywali medal, dyplom uczestnictwa, odblaski i słodycze, które rzadko były donoszone do domu. Częściej zawodników skusiły już na miejscu.
- Naprawdę bardzo udana impreza - zapewnia pani Agata, mama (trenerka) Michaliny, zawodniczki z wymalowaną na buzi pandą, która w kolejnym wyścigu trzylatków wjechała na metę jako trzecia. - Widzę po córce, że jest zadowolona. Cieszę się, że tu przyszłyśmy.
- Dużo emocji. Dla syna i dla mnie - przyznaje pani Kinga, mama Fabiana. - Syn uwielbia zawody. Brał już kiedyś udział w biegach. Teraz w wyścigach kolarskich. Cieszę się z tego. Jest super.
Wszyscy zawodnicy mieli do pokonania taki sam, 40-metrowy dystans. Trasa wytyczona była na dachu Galerii Kaskada, skąd rozpościerał się przepiękny widok na Szczecin. Pytanie tylko, czy któryś z zawodników w ferworze emocji to dostrzegł.
- Chyba nie. Najważniejszy był medal - przyznaje pan Michał, tata Idy. - To jej pierwsze trofeum sportowe w życiu, ale mam nadzieję, że nie ostatnie. Ja po cichu liczę na to, że udział w zabawie przygotowanej przez "Głos" zmobilizuje córkę do nauki i już wkrótce zdejmiemy dodatkowe kółka z roweru.
- Widzę, że syn przełamał nieśmiałość - cieszy się pani Ania, mama Ksawerego. - Podobało mu się. Teraz będziemy jeździć na wspólne wycieczki rowerowe. Całą rodziną.
ZOBACZ TEŻ:
Dyrektor CH Kaskada w podwójnej roli
Współorganizatorem sobotniego wyścigu była Galeria Handlowa "Kaskada". Jej szefa nie spotkaliśmy jednak w dyrektorskim gabinecie, ale między rodzicami.
- Występuję dzisiaj w podwójnej roli, oficjalnej, dyrektora "Kaskady" i nieoficjalnej, rodzica-trenera zawodniczki, 6-letniej Mai - przyznaje Norbert Fijałkowski. - Córka czekała na start już od poprzedniego wieczora. To dla niej duże przeżycie.
Dyrektor przypomniał, że tegoroczny "Rowerkowy Szczecin" jest już kolejną imprezą organizowaną wspólnie z "Głosem Szczecińskim".
- Chcę powiedzieć, że bardzo dobrze się z "Głosem" współpracuje - przyznaje Norbert Fijałkowski.
Dyrektor Fijałkowski przyznał się nam, że dzięki organizacji takich imprez jak "Rowerkowy Szczecin" chce sprawić, by Galeria nie była tylko miejscem dokonywania zakupów.
- Cieszymy się, że również staje się miejscem spotkań. Że jesteśmy centrum miasta - dodaje.
Choć dzieci do "Kaskady" przyszły się ścigać, mogły też w ramach relaksu pobawić się z Martą, Zuzią i Asią z Fifilandu. Grały wtedy w gry, malowały twarze, puszczały bańki mydlane, modelowały balony... Dodatkowo można też było wsiąść do prawdziwego radiowozu i włączyć syrenę.
- Żadnego mandatu dzisiaj nie wlepiliśmy - melduje pilnujący porządku policjant. - Zawodnicy nie przekraczali dozwolonej prędkości a stan techniczny pojazdów był bez zarzutów.
Jak się dowiedzieliśmy, każdy chętny mógł u policjantów oznakować swój rower. A w przypadku kolizji, poprosić o pomoc ratowników medycznych.
- Było kilka stłuczek i w konsekwencji otarć na rękach i kolanach - przyznaje Patryk, student pielęgniarstwa. - Ale mieliśmy szybko gojące plastry, więc mali pacjenci chwilę później zapominali o urazach.
Obok stoiska ratowników medycznych działał mobilny punkt szczepień.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?