Od stycznia tego roku do kasy urzędu miasta wpłynęło prawie 250 tys. zł mniej niż powinno. Były to pieniądze wpłacane przez właścicieli sklepów i lokali za zgodę na sprzedaż alkoholu. Sprawę wykryli urzędnicy wydziału finansowego. Dokonali kontrolowanej wpłaty. Pieniądze przyjmowała kasjerka 44-letnia Jolanta K. Na koniec dnia okazało się, że wpłaconych przez nich pieniędzy nie ma w kasie miasta.
Kobieta przyznała się, że brała pieniądze z kasy od początku tego roku. Ale twierdzi, że robiła to, bo była szantażowana przez dwóch mieszkańców miasta narodowości romskiej.
Policja zatrzymała 21-letnią Ramonę S. i 36-letniego Sławomira B. Oboje zaprzeczyli, że szantażowali Jolantę K. Po ich przesłuchaniu prokurator zastosował wobec nich dozór policyjny i poręczenie pieniężne w wysokości 3 tys. zł od osoby.
Dawała z dobrego serca
Według wyjaśnień kasjerki, wszystko zaczęło się od wypłaty przed czasem zasiłków, jakie Ramona S. i Sławomir B. dostawali od miasta. Mieli poprosić ją o wypłatę z góry zasiłku za kilka najbliższych miesięcy, bo potrzebowali pieniędzy. Kasjerka twierdzi, że się na to zgodziła, bo zrobiło się jej żal tych dwóch osób.
Jednak na tym, według kasjerki, się nie skończyło. Według niej, Ramona S. i Sławomir B. zażądali więcej pieniędzy. I zagrozili, że jeśli ich nie dostaną, to powiedzą przełożonym kasjerki, że wypłacała im pieniądze przed czasem.
Ramona S. i Sławomir B. zaprzeczają tej wersji. Przyznają co prawda, że dostali pieniądze przed czasem za kilka miesięcy z góry. Ale policjantom powiedzieli, że nie szantażowali kasjerki, żeby później dawała im więcej pieniędzy. Mieli nie wiedzieć też, że kasjerka nie wyrównywała stanu w kasie, gdy w kolejnych miesiącach przychodziły pieniądze na ich zasiłek.
Dziwna wersja
I policja, prokuratorzy przyznają nieoficjalnie, że wersja kasjerki jest mało wiarygodna.
- Sprawa jest rozwojowa, wygląda na to, że będzie więcej zatrzymanych - mówią nieoficjalnie.
Urząd miasta zastanawia się natomiast, czy kasjerka nie miała wspólnika. Doskonale obeszła bowiem system informacyjny, za pomocą którego księguje się dokonane wpłaty. Niektóre z nich były anulowane, ale powinien zostać po tym ślad w systemie. Natomiast w tym przypadku było inaczej. Po niektórych operacjach śladu nie było.
- Tak jakby ktoś całkowicie je wykasował z pamięci. Takie rzeczy może zrobić osoba, która ma uprawnienia administratora sieci, zna się świetnie na oprogramowaniu - dodają urzędnicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?