- W ubiegłym roku otrzymałem w sumie około 140 tys. zł dopłat obszarowych - przyznaje Paweł Janoch, rolnik z Grabowa k. Stargardu. Gospodaruje na 170 ha, z czego większość dzierżawi.
- Kwota byłaby o ponad dziesięć tysięcy wyższa, gdybym nie stracił dziesięciu procent dopłat z racji tzw. modulacji (zmniejszanie płatności bezpośrednich - red.).
- A za te pieniądze kupiłbym co najmniej dwa tysiące litrów paliwa. - Janoch zwraca uwagę na różnice dopłat dla rolników polskich i chociażby tych za Odrą. - Ja do 1 ha upraw zbożowych dostaję około 250 eruo, niemiecki rolnik - 100 euro więcej - dodaje. - Tymczasem koszty nawozów, paliw, zakupu maszyn nominalnie tu i tam są podobne. Poza tym Niemcy mają dodatkowe bonusy, bo nie dostają po głowie cenami zbóż. Oni są bowiem współwłaścicielam i punktów skupu. Tymczasem u nas musimy sprzedawać zboża poniżej kosztów i nic na to nie poradzimy, bo skupy są w obcych rękach.
Edward Kosmal, rolnik, a jednocześnie przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych uprawia 215 ha w okolicach Tychowa.
Z tytułu dopłat obszarowych w ubiegłym roku otrzymał około 200 tys. zł, także o dziesięć proc. mniej. Z jego wyliczeń wynika, że do portfeli rolników Pomorza Zachodniego wpłynęło około 100 mln zł mniej.
Więceh o sprawie przeczytasz w dzisiejszym papierowym wydaniu "Głosu" oraz w e-wydaniu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?