Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina pacjenta skarży sie na opiekę w szpitalu. Dyrekcja odpiera zarzuty

sxc.hu
– Jedno oko było zaklejone, a na drugie tata od dawna nie widział – mówi jego córka. – Z dnia na dzień stał się więc niewidomy i potrzebował dodatkowej pomocy, żeby się gdzieś przedostać czy zjeść. Okazało się jednak, że w szpitalu nikt go nie nakarmił.
– Jedno oko było zaklejone, a na drugie tata od dawna nie widział – mówi jego córka. – Z dnia na dzień stał się więc niewidomy i potrzebował dodatkowej pomocy, żeby się gdzieś przedostać czy zjeść. Okazało się jednak, że w szpitalu nikt go nie nakarmił. sxc.hu
- Zapomina się podać obiadu, nie pomaga się niewidomym - skarży się Czytelniczka.

Zgłosiła się do nas pani Ewa (nazwisko do wiadomości redakcji), która ma wielki żal do personelu szpitala na Pomorzanach.

- Mój tata Bogdan na jedno oko zupełnie nie widział z powodu zaćmy, a drugie miał dużo wcześniej operowane - opowiada pani Ewa. - Na początku ubiegłego tygodnia w to operowane oko się uderzył. Okazało się, że doszło do pęknięcia i konieczna była szybka kolejna operacja. Tata trafił więc na oddział okulistyczny. Operacja się udała.

Pan Bogdan czuł się po zabiegu dobrze, jednak nic nie widział.

- Jedno oko było zaklejone, a na drugie tata od dawna nie widział - mówi jego córka. - Z dnia na dzień stał się więc niewidomy i potrzebował dodatkowej pomocy, żeby się gdzieś przedostać czy zjeść. Okazało się jednak, że w szpitalu nikt go nie nakarmił. Przyniesiono mu jedzenie i zostawiono samemu sobie. Kiedy mama przyszła go odwiedzić, tata był w trakcie jedzenia. Jadł rękoma, ponieważ nic nie widział, wszystko wokół porozrzucał i porozlewał. Był bałagan. Salowa kiedy to zobaczyła zaczęła się na niego wydzierać i krzyczeć: "co pan narobił?!" Przecież to niedopuszczalne, żeby personel szpitala zostawiał pacjenta w takim stanie samego sobie i jeszcze się na niego wydzierał!

Pan Zbigniew zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że powodem śmierci nie była operacja oka wykonana w szpitalu na Pomorzanach. Rodzina nie chce podawać przyczyny zgonu, domaga się jednak wyjaśnień na temat tego, dlaczego pan Zbigniew nie został otoczony odpowiednią opieką.

Sprawę tłumaczył dyrektor szpitala na Pomorzanach lek. med. Ryszard Chmurowicz podczas spotkania z rodziną zmarłego.

- Sprawa jest złożona - mówi Chmurowicz. - Personel szpitala skarżył się na tego pacjenta twierdząc, że palił papierosy w sali chorych i wc, gdzie nadpalona została wykładzina, chociaż jest zakaz palenia papierosów na terenie szpitala.

- Dowodem na to jest m.in. wykaz elektroniczny ukazujący jak często w sali, w której pan przebywał, uruchamiał się alarm przeciwpożarowy. Salowe informowały, że pacjent nie przestrzegał zasad obowiązujących w szpitalu, krzyczał i był niezdyscyplinowany, rzucał niedopałki na podłogę. Mówiąc o tym nie próbuję usprawiedliwiać mojego personelu, chcę jednak wyjaśnić sprawę. Każdemu pacjentowi należy się bowiem szacunek i odpowiednia opieka. Jeżeli takiej nie było w odczuciu rodziny, mogę tylko przeprosić za to rodzinę tego pacjenta i obiecuję, że pouczę personel. Zapewniam jednak, że opieka nad pacjentem w naszym szpitalu była dobra i nie miała żadnego wpływu na jego zgon. Żałuję tylko, że rodzina tego pana, nie zgłosiła nam problemu wcześniej. Wówczas od razu moglibyśmy zająć się sprawą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński