Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ROCZNICA GRUDNIA '70. Czarny czwartek w Szczecinie

Zdjęcia archiwum, repr. Andrzej Szkocki
Bitwa o ulicę Dubois (17 grudnia 1970 r.) na skrzyżowaniu z ulicami Sławomira i Radogoskiej. ZOMO próbowało zatrzymać kolumnę stoczniowców, w której sporo było kobiet. Z okien domów poleciały doniczki z kwiatami, butelki po mleku, a nawet po piwie napełnione łatwopalnymi płynami. Głównie rzucały je kobiety. Oddziały ZOMO wycofały się, ale nie udało to się milicyjnemu gazikowi z dwoma podoficerami. Zostali złapani i pobici, a samochód wywrócony i podpalony.
Bitwa o ulicę Dubois (17 grudnia 1970 r.) na skrzyżowaniu z ulicami Sławomira i Radogoskiej. ZOMO próbowało zatrzymać kolumnę stoczniowców, w której sporo było kobiet. Z okien domów poleciały doniczki z kwiatami, butelki po mleku, a nawet po piwie napełnione łatwopalnymi płynami. Głównie rzucały je kobiety. Oddziały ZOMO wycofały się, ale nie udało to się milicyjnemu gazikowi z dwoma podoficerami. Zostali złapani i pobici, a samochód wywrócony i podpalony. Zdjęcia archiwum, repr. Andrzej Szkocki
Bezpośrednią przyczyną robotniczego sprzeciwu były podwyżki cen żywności. Milicja i wojsko odcięły stocznię, zginęli ludzie.

Według oficjalnych źródeł w wydarzeniach 17-18 grudnia 1970 roku łącznie zabito w Szczecinie 16 osób, 172 zostały ranne, spalono lub poważnie uszkodzono 10 czołgów, 18 transporterów opancerzonych i 7 samochodów wojskowych.

- Była jedna ofiara więcej, kobieta w siódmym miesiącu ciąży, którą wypchnięto z tramwaju w okolicach placu Żołnierza - mówi Agnieszka Kuchcińska-Kurcz, pomysłodawczyni i pełnomocnik marszałka do spraw budowanego Centrum Dialogu Przełomy. - Upadła na metalowe barierki i poroniła. Ilu było faktycznie rannych, też do końca nie wiadomo, gdyż lekarze fałszowali dokumentację, aby ludzie nie mieli kłopotów ze strony Służby Bezpieczeństwa i milicji.

W tajnym raporcie MSW z 18 grudnia znalazł się zapis:

- W godzinach wieczornych przy użyciu czołgów tłum został wyparty spod budynków KW MO, w czasie akcji wojsko użyło broni (salwy w górę). Podczas ruchów wojska (nie od strzałów) zginęło 6 osób.

Winnych, tj. tych którzy wydali rozkaz o użyciu ostrej amunicji i tych, którzy skwapliwie z tego skorzystali, nigdy nie ukarano.

Prezydent RP Bronisław Komorowski, który trzy lata temu brał udział w Szczecinie w obchodach tamtych wydarzeń, powiedział:
- Kiedy w grudniu 1970 roku robotnicy Wybrzeża zbuntowali się przeciwko komunizmowi, Szczecin przez kilka dni, a może i dłużej był najważniejszym ośrodkiem tego społecznego protestu. Serce niepokornej bestii pulsowało właśnie tu, w stolicy Pomorza Zachodniego. Sprawą bolesną i wstydliwą jest to, że procesy związane ze zbrodniami czasów komunistycznych ciągną się tak długo bez żadnego lub z miernym efektem.

We wspomnianym raporcie MSW jest relacja z wydarzeń szczecińskich:

- Na terenie tamtejszej stoczni zebrało się około 2000 robotników, którzy o godzinie 11 udali się w zwartej grupie w kierunku miasta, wznosząc okrzyki antypartyjne i antypaństwowe. Zostali rozproszeni przez siły Milicji Obywatelskiej. Po godzinie 12 na wybrzeżu Odry zebrała się 500-osobowa grupa, która próbowała przedostać się do śródmieścia. Stanęły niektóre oddziały Stoczni Remontowej. Na ulicy Dubois zgromadziło się około 2000 osób, część demonstrantów, głównie elementy chuligańskie, zaatakowała funkcjonariuszy MO i podpaliła samochód MO.

Jak naprawdę zaczął się strajk? W Szczecinie 17 grudnia o godz. 9 w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego rozpoczęła się przerwa śniadaniowa. W czasie jej trwania z jednego z wydziałów wyszło kilkudziesięciu robotników, którzy rozeszli się po stoczni nawołując do przerwania pracy. Była to akcja partyjna w ramach rozgrywek wewnątrz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. "Partyjni", mieli poprowadzić planowane masówki, ale inicjatywa szybko wymknęła im się z rąk. Ludzie byli mocno zdenerwowani planowanymi przez rząd podwyżkami żywności. Domagali się także informacji na temat wydarzeń w Trójmieście.

O godz. 9.30 zebrał się tłum przed budynkiem dyrekcji stoczni. Rozpoczął się wiec. Atmosfera stawała się z minuty na minutę coraz bardziej napięta. Zażądano przybycia I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego Antoniego Walaszka, najważniejszego wówczas człowieka w województwie. Odmówił.

Jak doszło do wyjścia na miasto? Edmund Bałuka, legendarny dziś przywódca strajku w 1971 r., który zmusił Gierka do przyjazdu do stoczniowców, mówi, że była to zamierzona prowokacja w ramach rozgrywek wewnątrz PZPR. Potwierdza to historyk Michał Paziewski, który zwraca uwagę na decydujący moment protestów:

- W pewnym momencie podjechała karetka pogotowia. Wysiadła z niej kobieta, która krzyczała, aby nie szli do miasta, gdyż tam milicja strzela i są zabici i ranni. Doprowadziło to do skutku wręcz przeciwnego. Uformował się pochód, znacznie liczniejszy i już uzbrojony w łomy, grube kable i pręty.

Około godz. 15 protestujący zaatakowali Komendę Wojewódzką MO i siedzibę Wojewódzkiej Komisji Związków Zawodowych przy ul. Małopolskiej. Strzały do ludzi padły między godz. 17 a 18. Zabito wówczas 11 osób. W kilka godzin później, ok. godz. 17 zaatakowany został areszt i prokuratura przy ul. Kaszubskiej. Gdy ludzie ruszyli na jednostkę wojskową przy ul. Sambora, wojsko użyło broni. Zginęła jedna osoba, wiele zostało rannych. Na mieście zginęły jeszcze dwie osoby.

Decyzja o podwyżkach cen
KC PZPR podjął decyzję o podwyżce cen żywności już 30 listopada na posiedzeniu Biura Politycznego. Prawdopodobnie zdawano sobie sprawę, że wywoła niepokoje społeczne, gdyż już 8 grudnia w Ministerstwie Obrony Narodowej i Ministerstwie Spraw Wewnętrznych rozpoczęto przygotowania "ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego". Jednostki MSW zostały postawione w stan pogotowia 11 grudnia, dzień przed ogłoszeniem komunikatu o podwyżkach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński