Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucyjny wynalazek szczecińskich naukowców w plebiscycie "Soczewki Focusa 2015"

Anna Folkman
Anna Folkman
Narządy w jamie brzusznej są przytrzymywane przez mięśnie brzucha, mocne błony zbudowane z tkanki łącznej. Jeśli ciśnienie w jamie brzusznej nagle wzrośnie, np. w wyniku dużego wysiłku fizycznego, a któraś z tych warstw jest osłabiona, może dojść do jej rozwarstwienia, a z czasem do pęknięcia. Powstaje wtedy szczelina, do której mogą się przedostać wnętrzności, np. fragment jelita czy pęcherz moczowy.

Narządy w jamie brzusznej są przytrzymywane przez mięśnie brzucha, mocne błony zbudowane z tkanki łącznej. Jeśli ciśnienie w jamie brzusznej nagle wzrośnie, np. w wyniku dużego wysiłku fizycznego, a któraś z tych warstw jest osłabiona, może dojść do jej rozwarstwienia, a z czasem do pęknięcia. Powstaje wtedy szczelina, do której mogą się przedostać wnętrzności, np. fragment jelita czy pęcherz moczowy.

- Jedna trzecia pacjentów na oddziale chirurgicznym to pacjenci z przepuklinami powłok jamy brzusznej. Jedyną metodą jej leczenia jest zabieg operacyjny - mówi dr n. med. Labib Zair, specjalista chirurgii ogólnej i transplantologii klinicznej z Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 2 PUM. - Siatki do leczenia przepuklin powłok jamy brzusznej stosowane są od lat 80. Wówczas to był przełom - dzięki laparoskopii pacjent odczuwa mniejszy ból pooperacyjny, szybciej wraca do zdrowia i wychodzi do domu.

Wprowadzona siatka jest czymś w rodzaju rusztowania, na którym może się zregenerować osłabiony fragment ciała. Problemem jest jednak sama jej implantacja, rozwinięcie i zamocowanie w ciele pacjenta - wymaga to od operatora laparoskopu dużej sprawności i cierpliwości. Stąd zabiegów tą metodą jest niewiele.

Preferuje się klasyczną metodę operacyjną leczenia przepukliny - bardziej inwazyjną, trwającą ok. 2 godziny. Dr Labib Zair siatkę postanowił zastąpić specjalnym płynem, który dałby się łatwo wprowadzić do tkanek w miejscu, gdzie jest przepuklina. Z pomocą zespołu naukowców pod kierownictwem prof. dr hab. inż. Mirosławy El Fray z Zakładu Biomateriałów i Technologii Mikrobiologicznych Instytutu Polimerów Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, powstał płyn, który wprowadzony do ubytku, wewnątrz organizmu zmienia się z formy ciekłej w elastyczne ciało stałe - coś w rodzaju gąbki.

W niej tworzy się środowisko sprzyjające namnażaniu się komórek tkanki łącznej, co zapobiega nawracaniu choroby. Sam zabieg trwa około pół godziny.

- Wprowadzany materiał w 80 proc. jest pochodną kwasów tłuszczowych zawartych w olejach roślinnych i ma konsystencję miodu - podaje Bogna Bartkiewicz, rzeczniczka szpitala na Pomorzanach. - Może być wprowadzany w docelowe miejsce przez kanał o małej średnicy (np. laparoskopowo), nadawany jest mu dowolny kształt i forma. Utwardzanie cieczy następuje przez naświetlenie jej światłem UV o niskiej intensywności, które jest całkowicie bezpieczne dla organizmu.

Obecnie zespoły naukowców z PUM oraz ZUT przygotowują wniosek o grant na dofinansowanie dodatkowych badań, które są konieczne, by móc rozpocząć badania kliniczne. Dopiero te będą mogły potwierdzić skuteczność zastosowania płynu - polimerów degradowalnych u ludzi, a co za tym idzie - stosować te materiały w leczeniu przepukliny.

- Mam ogromną nadzieję i liczę na to, że w Polsce znajdą się środki finansowe na kolejne etapy badań, a metoda oraz biomateriał na zawsze zostaną polską nową metodą leczenia i polskim implantem przepuklinowym - kończy dr Zair.

Wynalazek został nominowany w plebiscycie „Soczewki Focusa 2015” w kategorii „Innowacje medyczne”. Konkuruje z płynem do przechowywania narządów czy świetlnym pomiarem poziomu glukozy. Głosować może każdy na stronie internetowej magazynu Focus do końca lutego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński