Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucji w składzie nie będzie

Maurycy Brzykcy
Robert Gajda (z lewej) zadebiutuje w roli pierwszego trenera już jutro - meczem z Pogonią.
Robert Gajda (z lewej) zadebiutuje w roli pierwszego trenera już jutro - meczem z Pogonią. Marcin Bielecki
Rozmowa z Robertem Gajdą, nowym trenerem Błękitnych Stargard.

- Jak się pan czuje w roli pierwszego trenera Błękitnych?

- Na pewno jest to dziwne uczucie, trudne do opisania. Nie mogę się przyzwyczaić do nazywania mnie trenerem. Zdaje sobie sprawę, że czeka mnie dużo pracy, ale ciekawie będzie się sprawdzić w roli szkoleniowca. Jestem trenerem, a byłem kapitanem.

- Jak przyjęła decyzję zarządu drużyna?

- Chłopaki w szatni dobrze mnie przyjęli. Nasze relacje się nie zmienią, choć moja rola jest inna. W czasie sezonu zdarzało się, że prowadziłem treningi, czy mecze, pod nieobecność Arkadiusza Zająca, ale teraz jest o wiele więcej obowiązków. Rewolucji w zespole jednak na pewno nie będzie.

- Trener Zając został zwolniony z powodu słabych wyników. Jednak Błękitni zajmują szóstą pozycję w lidze. To chyba nie najgorszy rezultat.

- Nie chciałbym komentować decyzji zarządu, jednakże według mnie wyniki są dobre. Na pewno mamy problem z wyjazdowymi meczami. Z pięciu, w których występowaliśmy jako goście, przywieźliśmy tylko 3 punkty, a to zdecydowanie za mało. Tymczasem jako gospodarze mamy chyba najlepszy bilans w lidze.

- A czego oczekuje od pana zarząd klubu?

- Mamy awansować do zreformowanej III ligi, co według mnie jest celem bardzo realnym, choć przed sezonem znacznie się osłabiliśmy. Drużynie brakuje rywalizacji, mamy tylko 7 seniorów, 3 młodzieżowców, a reszta to juniorzy. Choć jeżeli wszyscy będą się spisywać tak, jak 17-letni Konrad Jankowski, który występuje w pierwszym składzie Błękitnych i radzi sobie dobrze, to ja nie mam nic przeciwko takiej sytuacji.

- Chce pan być trenerem na dłuższą metę, również po zawieszeniu piłkarskich butów na kołku?

- W trakcie mojej piłkarskiej kariery wyrobiłem sobie papiery trenerskie, więc można powiedzieć, że jakoś to we mnie siedzi. Chyba większość graczy po zakończeniu przygody z piłką ma ambicje trenerskie. Kiedy poproszono mnie o objęcie tego stanowiska, to na początku odmówiłem. Ale później, po dłuższej chwili zastanowienia, postanowiłem spróbować się w tej roli. Pomagać mi będzie Łukasz Woźniak, inny doświadczony zawodnik.

- Które elementy gry wymagają poprawy?

- Myślę, że tu nie chodzi o konkretnie którąś z formacji. Szans stwarzamy sobie dużo, w obronie również tragicznie nie jest. Problem leży bardziej w naszych głowach. Musimy się poprawić przede wszystkim mentalnie. Może wtedy zaczniemy w końcu przywozić punkty z wyjazdowych spotkań.

- Jest szansa na dogonienie Pogoni Szczecin w lidze?

- Nie ma żadnych szans. Chyba, że portowcy następną rundę będą grać tylko i wyłącznie na wyjazdach, wtedy jest mała nadzieja, ale tak raczej nie będzie. Inna sprawa, że czwarta liga to nie miejsce dla Pogoni. Portowcy mają taki budżet jak chyba wszystkie inne zespoły razem wzięte. Mój debiut odbędzie się właśnie na stadionie przy ul. Twardowskiego, gdzie w sobotę zagramy z Pogonią. Z pewnością nie będzie łatwo, ale zrobimy wszystko co w naszej mocy, by urwać im jakieś punkty.

- Miał pan już styczność z wieloma trenerami. Wołał pan, gdy zajmowali się oni tylko i wyłącznie szkoleniem, czy gdy występowali również na boisku?

- Chyba lepszą opcją jest trener zajmujący się tylko prowadzeniem zespołu, choć na to akurat nie ma reguły. Kiedy są wyniki oznacza to, że trener się sprawdza i nieważne, czy pomaga swoim zawodnikom na boisku jako piłkarz, czy nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński