Rewal może przestraszyć. Opóźnia się przebudowa centrum kurortu

Tumany kurzu i huk wiertniczych maszyn wita turystów, którzy tego lata zdecydowali się odwiedzić Rewal.
Przebudowa centrum miejscowości która miała zachwycić, przeraża i szokuje.

- Nasze lokale są praktycznie odcięte od świata. Nie ma dojścia do tarasu widokowego, który jest główną
atrakcją miejscowości. Na razie czekamy cierpliwie, jednak jeśli do końca czerwca nie wyjadą stąd maszyny, pójdziemy na wojnę z władzą - zapowiadali przedsiębiorcy.

- Nie mogę uwierzyć w to, co tutaj zobaczyłam - mówiła Anna Kędzierska z Wrocławia. - Co roku spędzam tu wakacje. Ulica Westerplatte zawsze tętniła kawiarnianym życiem. Teraz aż strach się
tu zbliżyć - żaliła się turystka.

Atrakcyjna uliczka kurortu prowadząca do widokowego tarasu jest zamknięta dla samochodów. Na drodze leżą hałdy żwiru, wystają pręty z kablami, a zamiast asfaltu pod nogami spacerowiczów przesypuje się brudny piasek.

Właściciele okolicznych pensjonatów i gastronomicznych lokali załamują ręce. Już teraz wiedzą, że w tym roku zarobku nie będzie. - Otwieramy lokal tylko okazjonalnie kiedy widzimy, że maszyny odjeżdżają kawałek dalej. Jednak klienci i tak omijają na szerokim łukiem - mówi Antoni Zabłocki, właściciel pobliskiej knajpki.

Sytuację próbuje ratować wykonawca. - Zrobię wszystko, żeby do 15 lipca główna ulica była już skończona. Niestety, całość inwestycji gotowa będzie dopiero po sezonie - tłumaczy Waldemar Lada.

Jego zdaniem, termin wykonania przedłużył się, bo część inwestycji trzeba było przeprojektować.

- Winowajcami okazały się studzienki. Dziewięciometrowe otwory chłonne zostały zaprojektowane za blisko
klifu. Tak głębokie odwierty mogłyby rozsadzić skarpę - twierdzi Ireneusz Jasiński z rewalskiego magistratu.