Restauracje w Szczecinie czynne od 18 maja. Inne miasta pomagają restauratorom. A Szczecin?

Jak mówi Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie Jarosław Tarczyński gminy, w tym Miasto Szczecin, powinny objąć gastronomię, hotelarstwo i turystykę szczególnym pakietem pomocowym, który ułatwi powrót do działalności do ponad dwumiesięcznym czasie zawieszenia.

- Koronawirus to sytuacja nadzwyczajna, więc pomoc miasta i zaangażowanie magistratu i urzędników też musi być nadzwyczajne. Nie wystarczą miłe słowa, programy solidarnościowe i czasowe umorzenie czynszów. Lokale mogą wrócić do częściowej działalności, ale klienci nie wrócą od razu. Apelujemy więc do władz miasta by przygotowano taki plan pomocy dla gastronomii, by restauratorzy mogli wziąć oddech i wrócić do pracy bez zagrożenia dalszym zadłużaniem się – mówi prezes Północnej Izby Gospodarczej Jarosław Tarczyński.

• Nowe zasady i stare problemy. Gastronomia wybudza się z zimowego koszmaru. Jak teraz będą działać lokale? Sytuacja w Szczecinie i regionie
• Odmrażanie gastronomii może iść w parze z ulgami i pomocą. Sytuacja w regionie i nad morzem

Do tej pory nie władze Szczecina nie przedstawiły takiego planu działań. Nie oznacza to jednak, że właściciele restauracji pozostaną bez pomocy.

- Obecnie trwa wypracowywanie rozwiązań w tej sprawie - informuje Sylwia Cyza-Słomska z Centrum Informacji Miasta.

Przykładowo w Kielcach przedsiębiorcy będą płacić jeden grosz za metr kwadratowy ogródka przy restauracji. Będzie to ulga rzędu 99%.

W Krakowie przyjęto, że w pierwszym etapie odmrażania gospodarki za ogródki restauratorzy zapłacą tylko 20% stawki.

Program rabatowy zapowiedział także Poznań i Słupsk, a w Sopocie pozwolono przedsiębiorcom na organizację ogródków restauracyjnych w wydzielonych pasach drogowych.

- Pomysł, aby „zejść z ceny” za opłatę za ogródki gastronomiczne jest wart rozważenia i pewnie będzie dyskutowany na sesji rady miejskiej - zaznacza z kolei Adam Szczodry, sekretarz miasta Międzyzdroje.

Tego typu pomoc może być szczególnie przydatna dla właścicieli niewielkich restauracji, które po wdrożeniu wszystkich obostrzeń i przy niezmienionych stawkach nadal odnosiłyby straty.

- Przy wielkości restauracji i ogródka, musiałabym mieć pełne obłożenie klientami 20 godzin na dobę przez siedem dni w tygodniu żeby wyjść na zero – pisze w liście do naszej redakcji szczecińska restauratorka.