Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reprezentacja Polski zbierze się w Katalonii jutro. Dlatego, żeby przed meczem z Andorą uniknąć męczącej podróży

Adam Godlewski
Adam Godlewski
Selekcjoner Paulo Sousa nie ma szczęścia do wizyt na meczach polskich zespołów. Najważniejsze jednak, żeby miał pojęcie o formie i postępach kadrowiczów...
Selekcjoner Paulo Sousa nie ma szczęścia do wizyt na meczach polskich zespołów. Najważniejsze jednak, żeby miał pojęcie o formie i postępach kadrowiczów... fot. polska press
Listopadowe zgrupowanie reprezentacji Polski przed meczami kwalifikacji mistrzostw świata z Andorą i Węgrami nie odbędzie się tym razem w Double Tree by Hilton w warszawskim Wawrze, tylko w katalońskim hotelu Camiral Girona. I - bynajmniej, jak przekonuje menedżer reprezentacji Polski, Jakub Kwiatkowski - nie jest to fanaberia Paulo Sousy. Początek przygotowań piłkarzy zaplanowano na jutro, ale pierwsze transporty ze sprzętem ruszyły do Katalonii już w miniony czwartek.

- Lokalizacja zgrupowania wynika wyłącznie z przyczyn logistycznych. Poświęciliśmy tej kwestii pół poprzedniej sesji eliminacyjnej. Lot z Warszawy do Barcelony trwa 3 godziny 15 minut. Dojazd ze stolicy Katalonii do Andory drugie tyle - wyjaśnia menedżer reprezentacji Polski Jakub Kwiatkowski.

I dodaje: Biorąc po uwagę fakt, że trzeba się jeszcze przepakować i być wcześniej na lotnisku, zawodnicy spędziliby w podróży co najmniej osiem godzin. Dlatego, i tylko z powodów logistycznych, zdecydowaliśmy się na zagraniczną lokalizację.

Operacja "Girona" wystartowała już w czwartek

Pierwsze transporty - kołowe ze sprzętem treningowym i każdym innym - ruszyły do Girony w czwartek. W sobotę, drogą lotniczą na miejsce zgrupowanie dotarli ludzie z szerokiego sztabu portugalskiego selekcjonera. Konkretnie - masażyści, kucharze, dział wideo portalu „Łączy Nas Piłka”; w sumie prawie 20 osób. W niedzielę do Katalonii doleciał cytowany team menedżer reprezentacji Polski wraz z szefem banku informacji naszej kadry Hubertem Małowiejskim. Selekcjoner - który w czwartek zakończył kwarantannę - wraz z najbliższymi współpracownikami pojawi się w hotelu Camiral w poniedziałek.

- Korekty w składzie są przewidziane, ale - ewentualnie - dopiero po meczu z Andorą. Czyli przed konfrontacją z Węgrami. W miejsce Adama Buksy selekcjoner nie powoła innego napastnika. I tak przecież ma do dyspozycji czterech innych - uargumentował Kwiatkowski. - Z kolei młodzieżowcy będą mogli dołączyć dopiero po spotkaniu z Niemcami. Gdyby oczywiście zaistniała taka konieczność - z uwagi na żółte kartki piłkarzy powołanych do pierwszej reprezentacji.

Przypomnijmy, że w kręgu zainteresowań selekcjonera Sousy pozostają Jakub Kamiński, Nicola Zalewski oraz Kacper Kozłowski. Wszyscy byli już sprawdzani przez Portugalczyka w drużynie narodowej, ten tercet w komplecie będzie także brany pod uwagę - a przynajmniej powinien być - przy powołaniach na marcowe mecze barażowe. Na które kibice biało-czerwonych szykują się już od październikowej wygranej z Albanią.

W sobotę Kwiatkowski odniósł się na Twitterze do urazu, z którym zmaga się Wojciech Szczęsny. Napisał: "Wojtek Szczęsny z uwagi na uraz żeber nie zagra w dzisiejszym meczu Juventusu. Nie jest to jednak tak poważna kontuzja, aby miała go wyeliminować z rozpoczynającego się w poniedziałek zgrupowania reprezentacji Polski"

Czy Sousa ma wiedzę o dobrej formie Kowalczyka?

Swoją drogą, selekcjoner Sousa nie ma szczęścia do wizyt na meczach polskich zespołów. Gdy Legia gościła Leicester, Portugalczyka dopadły kłopoty żołądkowe. Kiedy natomiast chciał obejrzeć w akcji Kamila Pestkę z Cracovii - i miał już wykupiony lot z Londynu do Krakowa - a potem odbyć premierową podróż do Białegostoku, zaś na końcu zobaczyć w akcji piłkarzy Legii i Pogoni, przyplątał się covid. Na szczęście selekcjoner w czwartek zakończył już kwarantannę, i wrócił do pełni formy.

Cóż, choroba nie wybiera, ale nawet taki ewidentny pech może pokrzyżować szyki w doborze kadry na baraże o finały MŚ w Katarze. W minioną niedzielę przy Łazienkowskiej wybornie spisał się przecież choćby Sebastian Kowalczyk. Czy Sousa ma wiedzę na temat zwyżkującej formy Portowca?

Kulesza w myśl powiedzenia: pańskie oko konia tuczy

Do Girony w najbliższy poniedziałek wybiera się także prezes PZPN Cezary Kulesza. W myśl powiedzenia - pańskie oko konia tuczy, nowy szef piłkarskiego związku chce osobiście wspierać piłkarzy i szkoleniowca na finiszu zmagań o przepustki do strefy barażowej MŚ.

Nie można przy tym wykluczyć, iż w katalońskim klimacie zapadną ważne decyzje dotyczące kierunków rozwoju polskiego futbolu. Kuleszy będą bowiem towarzyszyć trzej wiceprezesi: Henryk Kula, Maciej Mateńko oraz Mieczysław Golba. Działacze zamieszkają jednak w innym hotelu niż kadrowicze - dlatego, żeby nie wywoływać dodatkowej presji przed spotkaniami, które biało-czerwoni muszą wygrać.

Robert Lewandowski i spółka będą faworytami meczów z Andorą i Węgrami. Każde inne rozstrzygnięcie niż dwie wygrane byłoby mega sensacją. Taki scenariusz w polskiej ekipie w ogóle - naturalnie - nie jest brany pod uwagę...

Adam Godlewski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński