Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rekordu Guinnessa z przeszkodami

Hanka Lachowska, 2 sierpnia 2004 r.
Organizator przerwał próbę pobicia rekordu w najdłuższym maratonie pływackim. Oficjalnie z powodu niedostatecznych warunków bezpieczeństwa zawodniczek. Jednak zawodniczki i przedstawiciele miasta sądzą, że organizator nie wytrzymał napięcia.

W niedzielę, w samo południe dziesięć pływaczek z poznańskiego Wielkopolskiego Klubu Bałtyckiego wystartowało ze świnoujskiej plaży do szwedzkiego Ystad. Organizatorzy i trenerzy zapewniali, że są w stanie przepłynąć 165 km w 48 godzin. Miał to być rekord świata w maratonie pływackim. Ich wyczyn miał się też znaleźć w Księdze Rekordów Guinnessa.

- Nawet jak zajmie im to więcej czasu, i tak będą pierwszymi, które przepłyną taki dystans - mówił prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz.

Początek był dobry

Jeszcze zanim pierwsza zawodniczka wskoczyła do wody, nic nie zapowiadało, że próba rekordu może zakończyć się tak szybko. Na wodzie czekały już prywatny jacht Wojciecha Strójwąsa ze Świnoujścia i statek - baza "Planeta" z Urzędu Morskiego. Pierwszy miał asekurować pływaczki przez 12 mil, drugi aż do mety. Pogoda była wymarzona. Bezchmurne niebo, lekki wiatr, a temperatura wody 19 stopni. Dziewczyny gotowe.

- Nie boję się - powiedziała na starcie Izabela Kudzinowska. - Mam duże doświadczenie.

- A ja jestem trochę zdenerwowana - dodała Katarzyna Pastwa. - Ale to takie pozytywne nerwy. Najbardziej boję się temperatury wody. Poniżej 14 stopni bardzo bolą zatoki i głowa.

Zawodniczki były wściekłe

Jako pierwsza zawodniczka do wody wskoczyła trenerka Teresa Zarzeczańska. Po godzinie zmieniła ją Malwina Bukszowana ze Słupska. Niespodziewanie zepsuł się silnik przy pontonie, który cały czas płynął najbliżej zawodniczek i z którego skakały do wody. Awaria nie była jednak poważna. Mimo to, chwilę później - 2,5 mile od brzegu - organizator i sędzia Teofil Różalski zdecydował o przerwaniu maratonu.

- Byłam wściekła i zawiedziona! - mówiła Malwina Bukszowana. - Płynęło mi się bardzo dobrze. Czułam się świetnie. A tu nagle, nie wiadomo dlaczego, kapitan jachtu daje mi znak, że to już koniec i mam wejść na pokład.

Już nigdy z tym panem

Oficjalnie powodem był brak dodatkowej łódki, która zabezpieczałaby pływaczki. Tak twierdzi organizator.

- Pan Różalski był głównym organizatorem i dostał od nas wszystko, czego potrzebował - powiedział wiceprezydent miasta Ryszard Kowalski. Nie ukrywał, że ma żal do Teofila Różalskiego. - Skoro teraz twierdzi, że jedna łódka to za mało, to dlaczego na plaży dał sygnał do startu?! Poza tym na "Planecie" była druga łódka. Ale on jej nie chciał. Mogliśmy też dostarczyć na "Planetę" inny ponton, ale on się z nami w ogóle nie skontaktował. Sam zdecydował o przerwaniu maratonu i tyle!

Nieoficjalnie władze miasta, jak i zawodniczki po cichu przyznawały, że organizator mógł przecenić własne siły i nie wytrzymać napięcia.

- Pan Różalski ma duże doświadczenie w organizowaniu bicia różnego rodzaju rekordów, ale tym razem sobie chyba nie poradził - mówili po powrocie do świnoujskiego portu.
Niewykluczone, że za rok, odbędzie się podobna próba.

- Bo pomysł jest dobry - mówi wiceprezydent Kowalski. - Ale już na pewno nie będziemy tego organizować z panem Różalskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński