Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Rakietą w stół”: Cała prawda o dopingu. Coraz trudniej oszukiwać...

Katarzyna Kawa
We współczesnym systemie zwalczania niedozwolonego dopingu, coraz trudniej o jakiekolwiek próby oszustwa...
We współczesnym systemie zwalczania niedozwolonego dopingu, coraz trudniej o jakiekolwiek próby oszustwa... Łukasz Kaczanowski
Każdy zawodowy sportowiec wielokrotnie w trakcie kariery jest poddawany kontroli antydopingowej. Cel badań jest jasny - wykrywanie środków niedozwolonych, które mogłyby wspomagać organizm i pomagać w osiąganiu lepszych wyników. Wszyscy wiemy, że są to obecnie niezbędne procedury. Mimo to, nie znam żadnego zawodnika, który by te badania lubił.

Kontrole antydopingowe można podzielić ze względu na czas pobrania próbki - w trakcie zawodów lub poza zawodami. W każdym wypadku są one wyrywkowe i niezapowiedziane. Jeśli chodzi o badania w trakcie zawodów, w tenisie osoba nadzorująca badanie podchodzi do zawodnika bezpośrednio po meczu i informuje, że został wybrany do kontroli. Nie ma możliwości odmowy poddania się badaniu, jest to równoznaczne z przyznaniem się do stosowania dopingu i podlega karze dyskwalifikacji.

Od tej pory zawodnik i osoba z komisji stają się nierozłączni, aż do czasu oddania próbki. Najczęściej zawodnik od razu po meczu nie jest w stanie oddać próbki od razu, dlatego tak zwany cool down pomeczowy, kąpiel, posiłek odbywa się w nienachalnym, aczkolwiek zawsze widocznym towarzystwie pracownika WADA (World Anti-Doping Agency). Trwa to do momentu, aż sportowiec zadeklaruje, że jest w stanie oddać mocz w ilości minimum 90 ml. Tu zaczyna się najtrudniejsza część kontroli. Należy udać się do toalety z pojemnikiem i osobą nadzorującą badanie. Nadzór ten polega na tym, że pracownik komisji obserwuje zawodnika w toalecie, podczas gdy ten musi oddać mocz do pojemnika.

Dla wielu ludzi jest to mentalnie bardzo trudne do wykonania i moim zdaniem jest to zupełnie normalne uczucie. Wstyd staje się sporą blokadą i nierzadko kontrole trwają wiele godzin. Sportowcy to też ludzie i potrzebują nieco intymności przy załatwianiu potrzeb fizjologicznych. Z doświadczenia twierdzę, że można, a nawet trzeba się do tego przyzwyczaić. Ta procedura jest niezbędna, aby być pewnym, że próbka pochodzi od zawodnika. Następnie wypełniane są dokumenty i sprawdzane numery zestawu do badań. Składa się on z worka i dwóch słoiczków A i B ze specjalnym zamknięciem. Zawodnik sam przelewa swój mocz do pojemników i je zamyka, wszystko odbywa się pod kontrolą pracownika komisji. Niekiedy zdarza się, szczególnie w gorące i wilgotne dni, że organizm jest odwodniony, albo za bardzo nawodniony.

Picie dużej ilości wody nie skraca procedury, bo zbyt rozwodniona próbka nie nadaje się do badania i oddanie próbki trzeba rozpocząć od nowa. Poza zawodami przebieg badania jest taki sam, ale wymaga od sportowca dyscypliny organizacyjnej. W tenisie zawodnicy z czołowej "setki" rankingu zobowiązani są do informowania o miejscu swojego pobytu każdego dnia, w określonych przez siebie godzinach. Najczęściej wybierane są godziny wczesnoporanne, gdyż ciężko byłoby się zobowiązać do obecności w domu, czy w pokoju hotelowym w ciągu dnia.

Oprócz badań moczu, zdarzają się też badania z krwi. Są jednak dużo rzadsze ze względu na powikłania po badaniu (opuchlizna i siniaki po wkłuciach) oraz trudniejszą logistykę przeprowadzenia takich badań.

W tak opracowanym systemie coraz ciężej o jakiekolwiek próby oszustwa. Z drugiej strony przepisy są tak mocno zaostrzone, że pozornie niegroźny suplement diety, czy lekarstwo na przeziębienie są w stanie dać wynik pozytywny. O ile czytanie ulotek i sprawdzanie w bazie substancji zabronionych leży w odpowiedzialności zawodnika, o tyle na zanieczyszczenia suplementów diety nie mamy żadnego wpływu. Zanieczyszczenia, czy też dodatki wzmacniające działanie danego specyfiku nie są wypisane w składzie. Niestety bardzo wiele suplementów wciąż nie jest przebadanych przez żadne wiarygodne laboratorium, co pozwala producentom na dowolne modyfikacje. Ze swojej strony mogę tylko doradzić sprawdzanie certyfikatów firm produkujących suplementy. Czasem lepiej zapłacić więcej za dany środek, ale mieć pewność, że zażywamy to co jest napisane na opakowaniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Rakietą w stół”: Cała prawda o dopingu. Coraz trudniej oszukiwać... - Sportowy24

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński