Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Buryta: Krok po kroku wchodzimy na wyższe obroty

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Trener Rafał Buryta podczas jednego z treningów Pogoni Szczecin.
Trener Rafał Buryta podczas jednego z treningów Pogoni Szczecin. Wiola Ufland/pogonszczecin.pl
Działaliśmy z tygodnia na tydzień, nie było konkretnych informacji i dopiero niedawno wyznaczona została nam ścieżka powrotu do ligi – mówi Rafał Buryta, trener przygotowania fizycznego Pogoni Szczecin.

W połowie marca rozgrywki piłkarskie w Polsce zostały zawieszone. Zawodnikom pozostało jedynie trenować w domach lub indywidualnie biegać w lasach (ale i to było też przez krótki czas wykluczone). Od ponad tygodnia znów mogą korzystać z boisk. Portowcy za dwa tygodnie mają podjąć w lidze Zagłębie Lubin. Obecnie trenują w Szczecinie bądź w Kołbaskowie – raz lub dwa razy dziennie.

Czy to, co obserwowaliście na wideokonferencjach i podczas monitoringu zawodników, potwierdziło się później na treningach boiskowych czy jednak były duże odchyły od swoich wyobrażeń? Profesjonaliści?
Na pewno profesjonaliści, ale też nie ma co się teraz skupiać na tym, jak pracowali online, bo obecnie wygląda to już zupełnie inaczej. Teraz zajmujemy się głównie piłkami, a to jest zupełnie coś innego niż ćwiczyli w domach. Owszem, podwaliny pod obecny trening zrobili pracą indywidualną, a teraz krok po kroku przechodzimy do kolejnych etapów. Poprzedni tydzień to był jeszcze czas na treningi w sześcioosobowych grupach, a na samym początku nawet w dwójkach. Od poniedziałku możemy pracować całym zespołem. Generalnie – to, co chcieliśmy osiągnąć do tej pory – osiągnęliśmy, ale nie zatrzymujemy się, tylko wchodzimy w kolejne etapy. Po każdym tygodniu te założenia treningowe będą się zmieniać, bo i za dwa tygodnie już mecz z Zagłębiem Lubin.

Jakie jest główne założenie obecnych treningów.
Wygrać z Zagłębiem.

Chcę zapytać o tę długą przerwę – jak ją potraktowaliście? Czy drużyna Pogoni szykuje się obecnie głównie na najbliższe 11 spotkań przerwanego sezonu czy jednak pracuje też z myślą o tym, że przerwy letniej nie będzie?
Praca, którą wykonaliśmy przez ostatnie dwa miesiące, to podstawa pod dokończenie tego sezonu. Skupiamy się na założeniach zespołowych, które mają nas najlepiej przygotować do meczu z Zagłębiem. Oczywiście nie jest tak, że tylko są to ćwiczenia z piłkami, bo pierwsza część treningów to są elementy związane z przygotowaniem siłowym, prewencyjnym. Także w trakcie zajęć są np. wstawki biegowe, które zawodnicy nie są w stanie wykonać w trakcie gierek. W dalszym ciągu skupiamy się też na tym, by utrzymać zawodników bez kontuzji. To główne założenie sztabu medycznego. I nie jest tak, że zaraz w pierwszym tygodniu pracy na boiskach rozpoczęliśmy ćwiczenia na dużych intensywnościach, bo byśmy się po prostu rozsypali. Nie można było tak ryzykować. Krok po kroku wchodzimy na wyższe obroty, zresztą oni mają świadomość, że od razu nie można wszystkiego zrobić, także ich zachowanie w grach musi być obecnie inne. Specyfika ruchu w grach jest zupełnie inna niż na ćwiczeniach, więc do tego też się trzeba przygotować. Wszystko jest podporządkowane spotkaniu z Zagłębiem.

Każda przerwa między rundami to intensywna praca nad przygotowaniem fizycznym, co miało procentować w kolejnym półrocznym cyklu. Czy teraz – mimo długiej przerwy – te akcenty zostały zmienione?
Pracowaliśmy nad fundamentem przez ostatnie dwa miesiące, a teraz będziemy wchodzić na takie bezpośrednie przygotowania meczowe.

Interesowało mnie, jak specjaliści od przygotowania fizycznego zespołów potraktują tę przerwę – kolejny okres intensywnej roboty czy inaczej?
Nie mogliśmy tej przerwy wykorzystać w ten sposób, bo nikt z nas nie wiedział, jak długo ta przerwa będzie trwała. Gdybyśmy wiedzieli, że mamy dwa miesiące przerwy, to pewnie każdy z nas wymyśliłby jakiś szczegółowy plan i go później korygował. A my działaliśmy z tygodnia na tydzień, nie było konkretnych informacji i dopiero niedawno wyznaczona została nam ścieżka powrotu do ligi. Była faza izolacji, były treningi grupowe, a są obecnie zespołowe. Pewnie inaczej by wyglądało nasze pojęcie, gdyby wiedza dwa miesiące temu była większa. Przeczuwając, jakie zagrożenie się do nas zbliża i z czym to może być związane, czyli kwarantanną, zakazem wychodzenia z domów dla zawodników poniżej 18. roku życia, to popracowaliśmy mocniej biegowo. Zawodnicy się temu trochę dziwili, ale słuchali naszych tłumaczeń i rozumieli nasz plan. Podobnie było z zawodnikami, którzy chcieli wyjechać z Polski na święta do rodzin. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie wszędzie są takie same obostrzenia i to, że po powrocie będą na domowych kwarantannach przez dwa tygodnie. Wszyscy też mieli różne możliwości indywidualnych ćwiczeń – ale staraliśmy się dopasować, podpowiadaliśmy, dużo było też pracy indywidualnej. W marcu nikt z nas jednak nie przypuszczał, że ta przerwa będzie aż tak długa. My nawet byliśmy gotowi już wcześniej wrócić do zajęć w małych grupach, ale przy pierwszej próbie przyszła decyzja rządu o przedłużonym zakazie. Trzeba było się powstrzymać.

Epidemia koronawirusa posłuży badaniom nad możliwościami sportowców?
Myślę, że tak, ale takie wnioski są już wyciągane i to nie tylko w piłce nożnej, ale i we wszystkich zawodach na całym świecie. Mam tu na myśli selekcję pracowników, co dotyczy małych czy dużych firm. Spotykam się z wieloma opiniami, że problemy związane z epidemią pozwoliły lepiej poznać ludzi, na ich zaangażowanie w pracy, czy są odporni na ciężkie sytuacje czy jednak bardziej oporni. To samo jest ze sportowcami – na piedestale będą ci, co przed epidemią byli 100-procentowymi profesjonalistami, a epidemia jeszcze ich rozwinęła. Bo ci, którzy znali doskonale swoje ciało świetnie wiedzieli, co w tym okresie muszą robić. Epidemia z dnia na dzień zaskoczyła nas wszystkich, także nas w klubie. My mieliśmy pół godzinki na zastanowienie się, jaki sprzęt zawodnicy mają zabrać do domów, by realizowali nasze treningi. Szybko udało się przygotować zestawy dla zawodników, które zabrali, a chętni mogli zabrać nawet więcej. Wspólnie z naszym partnerem Calypso przygotowaliśmy również rowerki stacjonarne. Ale ten okres przede wszystkim pokazał, jak ważna jest świadomość zawodników. W Pogoni od niespełna roku wprowadziliśmy takie szczegółowe badania pod kątem prewencji urazów i te wykonywane programy utwierdziły też nas w tym, że wiedzieliśmy, że ze zleconymi ćwiczeniami też sobie świetnie poradzą sami. W późniejszym okresie wprowadziliśmy treningi online, które zresztą i teraz są kontynuowane. W klubie spotykamy się na treningach piłkarskich, a zdalnie prowadzimy zajęcia aktywacyjne. Spotykamy się wszyscy razem i wracamy do nawyków, które wcześniej sobie wypracowaliśmy.

Aktywacja online ma ograniczyć kontakt między zawodnikami czy ma inne zadania?
Takie ćwiczenia wprowadzaliśmy już we wcześniejszych okresach, a teraz wygaszamy to, ale stopniowo. Gdy ćwiczyliśmy w pełnej domowej izolacji to ćwiczyliśmy tak codziennie, gdy wróciliśmy do zajęć w grupach to je kontynuowaliśmy, bo organizacyjnie nie bylibyśmy w stanie przeprowadzić tego w grupach na boisku. Uznaliśmy, że lepiej, by zawodnicy wcześniej wstawali i o konkretnej godzinie prowadzili w domach takie ćwiczenia. Druga sprawa to chcieliśmy też ograniczyć przemieszczanie się z domów do naszej treningowej bazy. Jeśli można to warto w ten sposób się zabezpieczyć. Kolejna sprawa – to głównie są ćwiczenia wykonywane na miejscu w formie statycznej, a nie mamy do swojej dyspozycji hali czy szatni. Można byłoby przeprowadzić takie trening na boisku, ale już takie zajęcia w deszczu byłyby dużym ryzykiem dla zdrowia.

W Pogoni same „piątki” dla zawodników czy były też „czwórki” za wykonywaną pracę?
Nie będę oczywiście wystawiał not, ale podkreślę, że na tym poziomie najważniejsza jest świadomość zawodnika. Monitorowaliśmy zawodników, ale miało to inne założenie – zlecaliśmy zadania, a chcieliśmy wiedzieć np. na jakiej intensywności przebiegli określony odcinek. Celem monitoringu nie była kontrola czy wykonają trening, lecz jak go wykonają. Dzięki temu mogliśmy reagować w odpowiednich momentach, aby niektórzy zawodnicy „nie przedobrzyli”. Wielu naszych zawodników zdało taki egzamin nawet na szóstkę, bo i zgłaszali do nas informacje, co jeszcze będą robić danego dnia, bo takie są ich nawyki. Nie robiliśmy nikomu problemów, nie zakazywaliśmy, a nawet otrzymywaliśmy filmiki, jak sami pracują. Cieszyło nas, że zawodnicy szukali różnych opcji treningowych, a nie tylko siedzieli w domu. Niektórzy mieli swój ogródek i potrafili wykorzystywać taki atut.

Analiza pierwszych kolejek tej wiosny dała Wam dużo materiału do przemyśleń i wpłynęła na korektę w planach treningowych?
Ciężko to określić. Zazwyczaj przerwa między ostatnim a tym pierwszym w nowej rundzie trwa ok. dwóch miesięcy. Piłkarze wypoczywają, później wracają do treningów, grają sparingi i wchodzą w sezon. Teraz przerwa jest porównywalna pod względem długości, ale po pierwsze nikt jej nie planował, warunki treningowe były ograniczone, a poza tym wznowimy ligę bez rozgrywania spotkań towarzyskich. Normalnie to gdy zbliża się sezon to obserwujemy przeciwników, mniej więcej wiemy, czego się można po nich spodziewać, dziś jest jedna wielka niewiadoma. Każdy trenuje na swoich terenach, z nikim nie będzie grał sparingów i ta niewiedza jest powszechna. Na plus całej tej sytuacji to kwestia zawodników, którzy byli w trakcie rehabilitacji, wracali do gry po kontuzjach. W Pogoni mam tu na myśli Adama Frączczaka czy Kamila Drygasa. Szczególnie Kamilowi brakuje rozegranych meczów, ale akurat czas grał na jego korzyść i może nam jeszcze pomóc. Minus to rozstanie ze Zvonimirem Kozuljem i Soufianem Benyaminą, ale akurat ich brak myślę, że zrekompensują Adam i Kamil. Także Mariusz Malec może mocniej zaznaczyć swój powrót do gry. On grał już przed przerwą, więc może mówić, że pauza nie była mu na rękę, ale da radę. Obecnie mamy szeroki skład, trwa fajna walka o miejsce na boisku.

Liczę, że Pogoń zakończy sezon na podium. A czy wytrzyma fizycznie obciążenia z tym związane, czyli występy w kwalifikacjach europejskich pucharów? A może będziecie się uczyć na tzw. żywym organizmie?
Chciałbym móc na te pytanie odpowiedzieć (śmiech), bo przecież nie tylko ja, ale i cały klub liczymy na to samo, natomiast staramy się nie sięgać tak daleko w przyszłość. Oczywiście, staramy się myśleć pozytywnie i wierzymy, że będziemy wysoko, ale po tym, co się ostatnio wydarzyło to chyba nie ma to za bardzo sensu. Obecnie nie wiemy, co będziemy robili za dwa miesiące, bo i żadnych planów, terminów jeszcze nie znamy. Gdyby to wyglądało po staremu – to plan już był: kiedy kończymy, kiedy urlopy, wznowienie treningów. A skoro terminów na ligę polską czy europejskich kwalifikacji nie znamy to nawet nie dyskutujemy o tym, bo to byłoby wróżenie z fusów. Będziemy rozmawiać, gdy pojawią się konkrety. Nie zabraknie nam czasu, ani pomysłów. O to jestem spokojny. I naprawdę chcemy mieć taki „problem” na lato.

W wielu wypowiedziach fachowców pojawiała się obawa o kontuzje zawodników po takiej nieplanowanej przerwie. To może być faktycznie duży problem?
Bardzo popularne są badania sprzed kilku lat z NFL, gdzie liga wróciła po dłuższym lockdown’ie. I tam we wszystkich klubach problem z kontuzjami to była poważna sprawa. To nie jest tak, że skoro byliśmy zdrowi, ćwiczyliśmy w domach, biegaliśmy to nic się nie może stać. Specyfika ruchu i obciążenia meczowe nigdy nie będą takie same jak na treningu. Nasi zawodnicy, którzy z różnych względów nie grają w lidze – mają w tygodniu dodatkowe jednostki treningowe, by zbliżyć się do wysiłku meczowego. My przez dwa miesiące nie mieliśmy z tym styczności, choć staramy się wprowadzać ćwiczenia, które pomagają naśladować zmianę kierunku biegu z piłką czy bez piłki, ale to nigdy nie jest to samo, co w meczu. O tym mówi dziś cały świat, a nie tylko w Polsce. Obawiamy się tego, ale cały czas monitorujemy chłopaków i namawiamy ich, by dzielili się z nami swoimi wątpliwościami, jak coś ich zakłuje czy poczują przemęczenie. W klubie wychodzimy z założenie, że zawsze zmniejszenie intensywności jakieś jednostki treningowej jest lepsze niż tydzień pauzy spowodowany kontuzją. Niestety, spodziewamy się, że wkrótce takich historii będzie na świecie dużo, więc pilnujemy naszych zawodników. Nic nie dzieje się na hurra, dobrze że mamy te trzy tygodnie na piłkarskie przygotowania. To było minimum tego, co potrzebowaliśmy, ale je mamy i zawodnicy mają czas, by przygotować mięśnie do takiej pracy.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński