- Po spotkaniu wszyscy czuli radość, jakby Portowcy zdobyli zwycięskiego gola. Teraz emocje opadły i można ocenić je obiektywnie. Przypominają się mecze ze Śląskiem Wrocław lub Wisłą Kraków, w których mieliście przewagę, ale podzieliliście się punktami?
- Spotkanie ze Śląskiem było trochę inne. Mieliśmy dwie bramki przewagi i to roztrwoniliśmy. To prawda, tam też przeważaliśmy, ale okoliczności były trochę inne.
- Ale też czuliście niedosyt, pomimo tego, że rywal był dość silny.
- Mecz z Lechią nam się nie ułożył. Straciliśmy bramkę i zrobiło się trochę nerwowo. Czujemy niedosyt, bo to spotkanie na własnym stadionie, więc chcieliśmy zdobyć komplet punktów. Naszym celem jest pierwsza ósemka, więc musimy wygrywać u siebie.
- A jak ocenia pan niedzielny pojedynek? Trener Dariusz Wdowczyk cieszył się, że pokazaliście charakter.
- Tak, to na pewno duży plus. Walczyliśmy do końca, potrafiliśmy podnieść się z kolan. Mecz mógł podobać się kibicom, bo był pełen dramaturgii, a emocje towarzyszyły mu do ostatnich minut.
- Po bramce Takafumiego Akahoshiego przebiegł pan całe boisko, ciesząc się z resztą drużyny.
- Sto metrów na pełnej szybkości, muszę przyznać, że trochę się zdyszałem (śmiech). Długo staraliśmy się strzelić gola, ale cały czas coś nam nie wychodziło. Udało się w końcówce spotkania, to na pewno spaja zespół.
- A cofając się troszeczkę w wydarzeniach boiskowych, to wynik mógł być zupełnie inny. Obronił pan rzut karny, który wykonywał Piotr Wiśniewski. To dość szczególne nazwisko dla pana.
- Udało się obronić jedenastkę i pozostać w walce o punkty. To taki mały rewanż, bo w poprzednim sezonie zarobiłem czerwona kartkę właśnie na Wiśniewskim.
- Źle strzelił, czy pan dobrze wyczuł?
- Jedno i drugie. Strzał na pewno nie był najlepszy. Jak karny jest dobrze wykonany, to nawet jeśli wyczuje się róg, to i tak nie ma szans na obronę.
- Dał pan impuls kolegom?
- Nie wiem, trudno powiedzieć. Czasem takie wydarzenia potrafią obrócić mecz. Cieszę się, że koledzy stanęli na wysokości zadania i powalczyli o bramkę.
- Po meczu z Wisłą Bartosz Ława mówił, że Pogoń Szczecin ma swój styl i jest w dobrej formie. Z Lechią było jednak trochę w kratkę.
- Trzeba otwarcie przyznać, dziś zagraliśmy troszkę słabszy mecz. Mam nadzieje, że nikt się nie obrazi. Po prostu tak było.
- A trener Dariusza Wdowczyka? Zmiana ustawienia na ultraofensywne, trzy roszady dokonane do 70 minuty. Odważnie, ale na pewno nie brawurowo.
- Trener Wdowczyk na prawdę jest znakomitym fachowcem, najlepszym, jakiego Pogoń mogła sobie wymarzyć. Jeśli będziemy przykładać się do treningów, to z tym szkoleniowcem mo- żemy dużo osiągnąć. Co do odwagi trenera, to jest ona potrzebna. Zmieniliśmy taktykę i udało się odrobić straty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?