Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Janukiewicz: Nigdy się tak nie spociłem, jak w meczu futsalu. ZDJĘCIA

Maurycy Brzykcy
Maurycy Brzykcy
- Trzeba dać pracować trenerowi Runjaiciowi, to świetny fachowiec. A sukcesy przyjdą, cierpliwości - mówi o Pogoni Szczecin były jej zawodnik, Radosław Janukiewicz. Bramkarz gra obecnie w dwóch klubach.

Coś ciebie do naszego regionu ciągnie. Znowu mocno reprezentujesz zachodniopomorskie.
Dobrze mi się tu żyje. Jeszcze, gdy byłem graczem Pogoni, kupiliśmy w żoną Szczecinie mieszkania i postanowiliśmy, że kiedyś tu wrócimy i zamieszkamy.

W wieku 37 lat jesteś wciąż mocno aktywny sportowo. Nie dość, że grasz w trawiastym Pomorzaninie Nowogard, to jeszcze od niedawna reprezentujesz Futsal Szczecin w I lidze. Organizm nie czuje już powoli zmęczenia?
Właśnie nie! Brakowało mi większej liczby zajęć. W Pomorzaninie trenujemy dwa razy w tygodniu, teraz doszły mi kolejne zajęcia w hali z Futsalem Szczecin. Dla mnie to coś dobrego - więcej jednostek treningowych. Jest to także zupełnie nowe doświadczenie. Sprowadzono mnie, bym dał coś ekstra drużynie na parkiecie, tak, by obie strony były zadowolone. Ja jestem.

Masz w planie także stworzenie własnej akademii.
Tak, na razie jestem koordynatorem, pracuję nad wyrobieniem papierów i docelowo ma być to profesjonalna akademia bramkarska w Szczecinie. Prowadzę także zajęcia dla golkiperów w Nowogardzie.

Byłem na zakończeniu sezonu 14/15, gdy z Maksymilianem Rogalskim żegnaliście się z kibicami Pogoni na stadionie. Wzruszająca chwila. Wracasz do niej?
Kurcze, było to bardzo miłe, gdy zobaczyłem, jak kibice chcieli nas z Maksem pożegnać. To jest docenianie twojej pracy, wiesz, że dobrze ją wykonywałeś i dawałeś ludziom radość. Oczywiście głęboko kibicuję Portowcom.

Zaglądasz czasami na stadion Pogoni? Co możesz powiedzieć o drużynie Kosty Runjaicia?
Z racji tego, że cały czas gram, nie jest łatwo odwiedzać stadion. Natomiast oglądam Pogoń w telewizji. Trener Kosta Runjaić to dużej klasy fachowiec, trzeba pamiętać o tym, że wyciągnął drużynę z dużego kryzysu. Zrobił z zespołem trzecie miejsce, awansował do europejskich pucharów. Myślę, że zespół się rozwija, jest w nim sporo młodzieży. I co bardzo ważne, jest odpowiednio zbilansowany i pozwala walczyć o podium. Co do kibiców Pogoni, to mają zwyczajnie swoje oczekiwania. Klub jest w krajowej czołówce pod względem liczby punktów i sezonów w ekstraklasie, a nie ma na koncie mistrzostwa czy Pucharu Polski, z którego ostatnio Portowcom dość często przydarza się odpaść w początkowej rundzie. Tak czy inaczej, Pogoń pod wodzą Runjaicia się rozwija. Tak jak cały klub. Ostatnio było choćby mistrzostwo Polski juniorów czy spektakularne zwycięstwo z Deportivo La Coruna. W porównaniu do lat, w których grałem, jest to przepaść. Trzeba dać dalej pracować szkoleniowcowi. Sukcesy przyjdą, potrzeba cierpliwości.

Dante Stipica. Nie dziwi ciebie fakt, że bramkarz jego pokroju wciąż gra w Szczecinie, a nie w lepszym klubie w Europie?
Jest świetny. Widocznie zżył się ze Szczecinem. Przed przyjście do Pogoni nie grał, tu rozwinął skrzydła.

Jak trafiłeś do Pomorzanina Nowogard? To dość niskie rozgrywki - klasa okręgowa.
To był pomysł jednego z moich kolegów, kibica Pogoni. Początkowo kręciłem nosem, myślałem, że może jeszcze pogram na wyższym szczeblu. Później porozmawiałem z prezesem Pomorzanina, przedstawił mi swoją wizję klubu. Otrzymałem dobre warunki finansowe i podpisałem trzyletni kontrakt. Mój syn ma 9 lat i chcieliśmy się już osiedlić. Staram się dawać z siebie wszystko i podchodzę do gry w pełni profesjonalnie. Nie udało się nam wywalczyć awansu w pierwszym sezonie, w tym również może być trudno. Odeszło od nas kilku czołowych zawodników, przydarzyły się kontuzje, nie każdy zawsze także może zagrać z różnych względów. To futbol półamatorski i trzeba to zrozumieć. Musimy uzbierać jak najwięcej oczek przed zimą.

Stawiasz pierwsze kroki w piłce nożnej halowej. Co cię skłoniło do gry dla Futsal Szczecin?
To był pomysł Karola Ławy, z którym gram w obu zespołach. Znowu, początkowo kręciłem nosem. Później zadzwonił jednak prezes Paweł Płuciennik, porozmawialiśmy i postanowiłem spróbować, i zobaczyć, jak będę prezentował się na treningach. Myślę, że pomysł wypalił. Nie odstaję zbytnio po tych dwóch kolejkach. Myślę, że profity są po obu stronach. Ja mam dodatkową motywację, by sprawdzić się na nowej płaszczyźnie.

Jak różni się gra bramkarza na trawie od tej w hali?
Intensywnością. Nigdy po meczu na trawie nie byłem tak spocony, jak po meczu Futsalu Szczecin z Widzewem Łódź czy ostatnim z Orlikiem Mosiną. Chodzi też o reakcje, wyłapywanie kątów strzału. Myślę, że jednym z moich atutów i też takim „konikiem” była gra jeden na jeden.

Na co stać drużynę Futsal Szczecin w tym sezonie? Skład wydaje się mocny, jest pierwsze zwycięstwo na waszym koncie.
Rzeczywiście, jest to solidna drużyna. Ja jeszcze uczę się futsalu, więc fachowcem nie jestem, ale skoro z kandydatem do awansu, Widzewem Łódź, radzimy sobie całkiem dobrze i gramy długo jak równy z równym, to z podobnym podejściem w następnych meczach, powinniśmy robić dobre wyniki.

Za chwilę pożegnanie Łukasza Fabiańskiego z reprezentacją. Jak Ty będziesz wspominał tego bramkarza?
Miałem przez chwilę przyjemność z nim trenować w zgrupowaniu kadry z rocznika 1984. Super człowiek, wybitny bramkarz. Myślę, że trochę mógł się czuć niedoceniany. Według mnie powinien być numerem jeden w kadrze w ostatnich latach. Skromny i dobry chłopak. Teraz ustępuje pola młodszym. Wielki ukłon dla niego za to, jak reprezentował Polskę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński