Spotkanie w szczecińskiej Azoty Arenie odbywa się w ramach drugiej rundy Grupy I Strefy Euro-afrykańskiej. Zwycięski zespół zagra w barażu o awans do Grupy Światowej.
Zanim zabrzmiały hymny nasi tenisiści rozejrzeli się niepewnie po trybunach. Mina Jerzego Janowicza mówiła wszystko: najwyżej notowany Polak w rankingu ATP, podobnie jak organizatorzy, spodziewał się większej liczby kibiców. Tymczasem na trybunach zasiadło nieco ponad 2 tys. widzów, czyli tylko ok. 40 proc. krzesełek było zajętych. Honoru naszych bronił głośny i żywioły Klub Kibica.
26-letni Dołgopołow zagrał mądrzej od młodszego o dwa lata łodzianina. Ukrainiec zaczął od trzech asów serwisowych w pierwszym gemie. Janowicz w trzecim gemie miał doskonałą okazję do przełamania (prowadził 40:15), ale ją zmarnował. Popełniał błędy przy siatce, nie wychodziły mu slajsy, Ukrainiec "ganiał go" po całym korcie.
Przy stanie 1:3 Janowicz wdał się w dyskusje z sędziami, pierwszy set uciekł mu z rąk. Pod koniec zasłużył na pierwszą głośną owację w tym meczu, gdy ambitnie doszedł do trudnej piłki.
Dołgopołow bombardował Janowicza asami serwisowymi. W pierwszych dwóch setach miał ich aż 15, ale obaj serwowali z podobną skutecznością.
Problemem Janowicza były przegrane ważne piłki. Nie wykorzystał żadnej z 17 okazji do przełamania przeciwnika.
- Rywal niczym mnie nie zaskoczył. Nie udało mi się go po prostu przełamać - powiedział Janowicz na pomeczowej konferencji. - Na pewno w niektórych sytuacjach przydałoby się dziś sprawdzenie piłki. Szkoda, że nie mogłem tego zrobić.
Trwa pojedynek Michała Przysiężnego z Serhiejem Stachowskim. W sobotę o godz.14 mecz deblowy, w niedzielę od godz. 13 dwie kolejne gry singlowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?