Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ptaki bez wyroku

Emilia Chanczewska, 8 października 2004 r.
Roman Polasz, uznany hodowca egzotycznych ptaków, ozdobnego drobiu i królików ponownie stanął wczoraj przed sądem w Stargardzie. Straż miejska oskarża go o niezastosowanie się do nakazu likwidacji wszystkich zwierząt.

Już całą Polskę obiegła wieść o tym, że w stargardzkim magistracie egzotyczne ptaki zostały zaliczone do zwierząt gospodarskich i dlatego zakazano ich hodowli. Hodowca, który w przydomowym ogródku trzyma bażanty, ozdobne kurki, psy i dwa króliki, a w domu ma kanarki i papugi, dostał nakaz likwidacji wszystkich zwierząt.

Wcześniej, aby zastosować się do uchwały rady miejskiej, zlikwidował gołębie, pawie i strusie. Przedstawiciele urzędu tłumaczą teraz całkowity zakaz hodowli tym, że miejsce, w którym mieszka Polasz należy do strefy śródmiejskiej, a zwierzęta można trzymać tylko na peryferiach miasta.

- Czy potrafi pan odróżnić zwierzęta gospodarskie od ozdobnych? - pytał wczoraj w sądzie świadka Roman Polasz.

- Jestem z wykształcenia rolnikiem, skończyłem Akademię Rolniczą, potrafię rozróżnić nie tylko takie zwierzęta - odpowiadał Jan Diaków, naczelnik wydziału ochrony środowiska i rolnictwa urzędu miejskiego, który podjął decyzję o likwidacji chowu do 30 czerwca br. - Kanarki i papugi to zwierzęta domowe, nie miałem pretensji, że ten pan je trzyma. Zwierzęta gospodarskie to takie, z których pozyskuje się dobra: mięso, jajka...

Inny świadek, inspektorka z wydziału ochrony środowiska, podkreślała przede wszystkim brzydki zapach i bałagan. Roman Polasz zapewniał sąd, że od kanarków nie ma smrodu, że trzyma je w domu. Obornik, znaleziony podczas wizji lokalnej na ogródku nazwał zwykłym działkowym kompostem. Mówił o piśmie, które podpisało 18 z 20 sąsiadów, że nie przeszkadzają im zwierzęta.

Oskarżycielem publicznym z ramienia magistratu jest straż miejska. Jeden ze strażników, który uczestniczył w wizjach lokalnych u państwa Polaszów, zeznawał wczoraj jako świadek.

- Były tam kolorowe ptaki i kury normalnej wielkości - obrazowo opowiadał strażnik. - Sąsiad pokazał hałdę obornika, nie był to zwykły kompost, wiem jak wygląda obornik kury.

Sąd zarządził przerwę w rozprawie do 21 października. W charakterze świadka przesłuchana będzie żona Romana Polasza i sąsiadka, dla której - jako jedynej - jego hodowla jest uciążliwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński