Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PSPS Chemik powoli przyzwyczaja się do I ligi

Sebastian Szczytkowski
- Inne zespoły mają w sobie spryt, natomiast nasze dziewczyny są jeszcze bardzo nerwowe i przejmują się tym, co robią - twierdzi Mariusz Bujek, trener PSPS Chemika Police
- Inne zespoły mają w sobie spryt, natomiast nasze dziewczyny są jeszcze bardzo nerwowe i przejmują się tym, co robią - twierdzi Mariusz Bujek, trener PSPS Chemika Police Andrzej Szkocki
Mariusz Bujek, trener PSPS Chemika Police opowiada o przełomowym zwycięstwie i postawie beniaminka w I lidze siatkarek.

Dużo chwalił Pan zawodniczki po 3:0 z Nike Węgrów?

Po pierwsze nie jestem skory do pochwał, a po drugie zepsuły za dużo zagrywek, więc niestety wstrzymałem się. Zabrakło nam konsekwencji. Umówiliśmy się, że nie będziemy psuć zagrywek, ponieważ Nike robi dużo błędów, kiedy musi rozgrywać piłkę. Nasz serwis nie jest może szalenie mocny, ale skuteczny i zawsze przynosi efekt, dlatego trzeba było przenosić piłkę na połowę przeciwnika. Tak się nie działo i to był nasz największy mankament.

Co zatem funkcjonowało dobrze?

Blok i zagrywka, kiedy nie byłą zepsuta. Dlatego właśnie byłem zły na błędy, ponieważ w bloku wszystko siedziało u nas cacy i szkoda było nie dać Nike szansy na pomylenie się. Blokiem i zagrywką wygraliśmy mecz.

Drużynie pomogło kilkanaście dni wolnego?

Przede wszystkim to nie był czas odpoczynku. Niestety. Mówię niestety, ponieważ nie jesteśmy nadal orłami i musimy cały czas trenować. Teraz wzmocniliśmy skład dwiema siatkarkami i mieliśmy mało czasu na zgranie. Dwie nowe to już wyzwanie, by wkomponowały się w drużynę i trzeba nad tym popracować. Jestem przekonany, że nie straciliśmy czasu, kiedy pauzowaliśmy. Pracowaliśmy bardzo ciężko nad tym, żeby było lepiej i już widziałem efekt na boisku. Może pomyślimy teraz nad odpoczynkiem, ale dotychczas nie było możliwości.

PSPS wygrywa i przegrywa seriami, więc przełom to dopiero początek?

Wygrywaliśmy z rywalkami, które były w naszym zasięgu, ale później przyszły mecze z topowymi drużynami: drugą, trzecią i czwartą w tabeli poprzedniego sezonu. Było żal głównie porażki w Szczyrku, gdzie występ nie przyniósł nam chluby. W pozostałych spotkaniach nam - beniaminkowi było trudno grać z najlepszymi. Nawet gdybyśmy byli w optymalnej formie, to byłoby trudno o zwycięstwo. Mieliśmy za mało zawodniczek z doświadczeniem. Gdyby te mecze rozłożyć w czasie, to nikt by nie zauważył serii sukcesów czy niepowodzeń.

Drużyna już okrzepła w I lidze?

Widzę, że tak, choć jeszcze czasami brakuje takiego cwaniactwa. Inne zespoły mają w sobie spryt, natomiast nasze dziewczyny są jeszcze bardzo nerwowe i przejmują się tym, co robią. Kiedy się tego wyzbędziemy, to będzie łatwiej grać w dalszej fazie sezonu. Nawet w ostatnim, wygranym przecież meczu były piłki, przy których zabrakło cwaniactwa.

Siatkarski rok jeszcze się nie kończy.

Teraz zagramy z drużynami, które są w naszym zasięgu. Powiem nawet, że są na tej samej półce co PSPS. Postaramy się nazbierać jak najwięcej punktów do końca roku, żeby z dobrego miejsca wystartować po zimowej przerwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński