Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przywrócić świetlicy życie i blask. "Do sukcesu potrzebna jest współpraca"

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Marek Mutor: - Do sukcesu potrzebna jest współpraca
Marek Mutor: - Do sukcesu potrzebna jest współpraca nadesłane
Z dr. Markiem Mutorem, przewodniczącym Kolegium Programowego Do Spraw Przyszłej Adaptacji Obiektu Świetlicy Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego.

Świetlica w stoczni szczecińskiej to jedno z ważniejszych miejsc w najnowszej historii Polski. To tutaj Edward Gierek po masakrze w grudniu 1970 r. spotkał się ze stoczniowcami, to także tutaj w 1980 r. strajkujący robotnicy podpisali porozumienie z komunistycznym rządem. Od kilkunastu lat miejsce to niszczeje, kolejne pomysły co dalej z nim zrobić pojawiają się i umierają śmiercią naturalną. Teraz zajął się tym zespół, którym pan kieruje, a który powstał przy gdańskim Instytucie Dziedzictwa Solidarności. Po kilkumiesięcznej pracy zespół wysłał swoje rekomendacje, co do dalszych losów stoczniowej świetlicy do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jaki jest ich najważniejszy punkt?

Przede wszystkim trzeba podkreślić, że ministerstwu kultury i osobiście premierowi Piotrowi Glińskiemu należy podziękować za otworzenie takiej możliwości, by o to historyczne miejsce należycie zadbać i je ożywić. A jest to miejsce niezwykle ważne dla historii Polski i Szczecina. Od ponad dekady to się w Szczecinie nie udawało, teraz dzięki polityce ministerstwa powstała na to realna szansa. Chcę też podkreślić, że nasze rekomendacje, które dyrektor Instytutu Dziedzictwa Solidarności przekazał ministerstwu, mogą być pomocne w dalszych krokach, ale wszelkie decyzje w tej materii należą do ministerstwa, które ma pełne rozeznanie.

W naszych rekomendacjach kluczowy jest punkt, który mówi o tym, kto powinien całościowo zająć się tematem kompleksowej adaptacji świetlicy w takie miejsce, które będzie nie tylko eksponować wielkie dziedzictwo sprzeciwu robotniczego z lat 70. i Solidarności, ale także stworzy platformę dla spotkań, dyskusji, wymiany poglądów i edukacji młodego pokolenia. Kompleksowej, czyli mam tu na myśli zarówno prace przygotowawcze, adaptacyjne, jak i późniejsze kierowania tym, co tutaj powstanie. Zdaniem moim i moich kolegów z kolegium taka samodzielna instytucja raz, że skutecznie poprowadzi cały proces inwestycyjny, a dwa, że zagwarantuje jej właściwe, późniejsze funkcjonowanie. Rzecz jasna, aby to się udało, konieczne będzie zadbanie o właściwą promocję, wypracowanie długofalowego planu działalności, a także współpraca z innymi partnerami społecznymi. Mówimy tu o realizacji projektu, który wręcz dotyka szczecińskiego DNA. Trudno sobie wyobrazić fakt, aby powołanie takiej instytucji nie uwzględniało tej wyjątkowej, lokalnej specyfiki, która z racji na wagę wydarzeń, do których tutaj doszło, promieniuje też na cały zachodniopomorski region i ma wymiar ogólnopolski.

Oczywiście w tym miejscu działa się historia o wymiarze ogólnopolskim, ale także właśnie tutaj kształtowała się szczecińska - a także nieco szerzej - zachodniopomorska nowoczesna tożsamość. Dlatego jednym z kluczowych warunków dobrego funkcjonowania takiej instytucji będzie jej właściwe umiejscowienie w lokalnym kontekście społecznym, historycznym. Musi być ona mocno zakorzeniona w Szczecinie, w pełni samodzielna merytorycznie, w której pracować będą miejscowi pracownicy z miejscowym kierownictwem i z własną wizją tego, jak taka instytucja ma funkcjonować.

Bez wątpienia ważnym czynnikiem powodzenia takiej instytucji będzie zdolność do budowania współpracy zarówno z licznymi partnerami społecznymi, jak i z innymi instytucjami. I tak to przedstawiliśmy w naszych rekomendacjach.

W tej dyskusji, która, co trzeba koniecznie zaznaczyć, od lat toczy się wokół pytania, co dalej ze stoczniową świetlicą, często pojawia się kwestia szczecińskiego Centrum Dialogu Przełomy. Jest to oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, który w swojej działalności wystawienniczej także skupia się na szczecińskim robotniczym proteście. Czy idea, aby połączyć potencjał tego muzealnego oddziału i przyszłej działalności świetlicy stoczniowej w jeden organizm to pomysł, który warto rozważyć?

Na pewno. To kierunek rozwoju, o którym również wspominamy w naszych propozycjach. Ale kwestia połączenia obu instytucji, gdy jeszcze jedna z nich nie istnieje to kwestia dalszej przyszłości. Ich połączenie nie będzie takie proste, a być może, że niemożliwe do wykonania. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby już teraz pomyśleć o sensownej i twórczej współpracy, obejmującej najnowszą historię miasta i regionu ze szczególnym uwzględnieniem dorobku Solidarności.

Jestem w stanie sobie wyobrazić wspólne obchody rocznic, wspólne wystawy, konferencje, debaty. Widzę oczywiste pole synergii: CDP jest dobrze wypromowane oraz dysponuje wystawą, która cieszy się zainteresowaniem, ale brakuje tam miejsca na działalność edukacyjną, warsztaty, konferencje. Z kolei w budynku stoczniowym, będzie miejsce na właśnie takie funkcje, ale wyzwaniem będzie wypromowanie placówki. Obie instytucje mogą zatem współdziałać, uzupełniając się funkcjami i potencjałem.

Wspomniał pan już o tym, ale proszę dokładnie powiedzieć, czym taka instytucja, utworzenie, której proponujecie, dokładnie miałaby się zajmować? Jak wyglądałoby drugie życie słynnej szczecińskiej stoczniowej świetlicy?

Myślę, że byłoby to życie bogate, twórcze, inspirujące dla innych, no i toczące się z dużym rozmachem. Na pewno jedną z funkcji powinna być funkcja wystawiennicza. Powinna tam znaleźć się umiarkowanie duża, lecz nowoczesna wystawa poświęcona fenomenowi Solidarności i szczecińskiej drogi do Solidarności, m.in. w kontekście wydarzeń Grudnia 1970. Ale bardzo dobrym uzupełnieniem tego głównego nurtu byłoby przygotowanie wystaw z historią samej stoczni oraz dziejów przemysłu stoczniowego. W naszych rekomendacjach mocno zaakcentowaliśmy to, że scenariusz takich wystaw powinien być przedmiotem osobnej debaty lub konsultacji społecznych. Ale wystawy to nie wszystko.

Postulujemy, aby powstały też sala wielofunkcyjna, gdzie odbywałyby się wydarzenia kulturalne oraz debaty i multimedialne sale warsztatowe przeznaczone do działań edukacyjnych, bo rola edukacyjna to jedna kluczowych ról przeznaczonych dla tego miejsca. Chcielibyśmy też, aby trafiło tutaj jak najwięcej osobistych pamiątek, dokumentów, które teraz są w prywatnych szczecińskich domach. Jesteśmy również za tym, aby część powierzchni budynku, w którym mieści się świetlica, przeznaczyć na realizację funkcji komercyjno-biurowych. Taki podział stworzy szansę na generowanie przychodów, co będzie miało duże znaczenie w przypadku pokrycia kosztów utrzymania nieruchomości o tak wielkiej kubaturze.

W debacie wokół przyszłości świetlicy nie brakuje głosów, że może warto już teraz, zanim powstanie tutaj docelowa instytucja, rozpocząć przygotowania do jej funkcjonowania.

To prawda i na pewno jest to kierunek warty rozważenia. Niezależnie od dalszych decyzji MKiDN, już teraz Instytut Dziedzictwa Solidarności, który pilotuje projekt w tej wstępnej fazie, może prowadzić niektóre prace, np. poddać rewizji i aktualizacji dokumenty koncepcyjne i program funkcjonalno-użytkowy, stworzone w 2017 r. Co ważne warto byłoby też oszacować wstępne koszty inwestycji. Takie działania znacznie przyśpieszyłby realizację idei adaptacji świetlicy bez względu na to, jaka będzie ostateczna decyzja ministra Piotra Glińskiego i kto ostatecznie będzie ten projekt realizował.

A kto będzie go ostatecznie realizował? Pytam, bo nie jest tajemnicą, że wokół tego, kto ma tym się zająć, od dłuższego czasu toczy się w Szczecinie spór. Szczecińska Solidarność, o ile zgadza się na to, aby nowa instytucja kultury powstała pod egidą ministra kultury, to nie zgadza się na to, aby w jakikolwiek sposób wpływ na nią miała strona gdańska, czyli właśnie Instytut Dziedzictwa Solidarności. Innymi słowy, część szczecińskich działaczy związkowych chce projekt zrealizować własnymi siłami i zarzuca stronie gdańskiej uniemożliwienie prób wcześniejszego zagospodarowania stoczniowej świetlicy. Myśli pan, że tak sytuacja utrudni, a może nawet storpeduje kompleksową adaptację tego wyjątkowego miejsca?

Nie chciałbym zajmować stanowiska w tej sprawie. Jestem z Wrocławia. Tutaj w Szczecinie zostałem poproszony, aby stanąć na czele kolegium i wspólnie z moimi kolegami (większość z nich to zresztą osoby związane ze Szczecinem), z którymi zasiadłem w tym gronie, wypracować możliwie najlepszy pomysł wykorzystania wielkiego potencjału, jaki tkwi w tak ważnym i historycznym miejscu. I zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby wywiązać się z tego zadania jak najlepiej, mając na uwadze tylko to, aby nasza praca przysłużyła się Szczecinowi i lokalnej społeczności.

Tu raz jeszcze chciałbym podkreślić, że przesłany do ministerstwa dokument to tylko rekomendacje. Mam nadzieję, że pomogą w decyzjach, ale tu już decyzja leży po stronie ministerstwa, które na pewno dobrze zdecyduje, mając pełne rozeznanie. Co do pańskiego pytania mogę odpowiedzieć w taki sposób: jeśli placówka, która będzie działać na terenie stoczni, ma mieć sukces, publiczność i oddziaływać na otoczenie, to bez wątpienia musi mieć zdolność do budowania współpracy. Zarówno z Solidarnością, krajową i regionalną, jak też z licznymi instytucjami zajmującymi się edukacją historyczną w Polsce i w samym Szczecinie, takimi jak IPN czy instytucje akademickie.

Ważna będzie też umiejętność docierania z przekazem do mieszkańców, umiejętność rozmowy i współpracy z ludźmi i środowiskami, zarówno ze stoczniowcami, działaczami pierwszej Solidarności czy szerzej działaczami opozycji antykomunistycznej, jak też np. z mieszkańcami najbliższej okolicy, sąsiedztwa stoczni, przewodnikami miejskimi czy środowiskami oświatowymi. Bardzo ważny jest też dialog z władzami miasta, które jest właścicielem tego obiektu i deklaruje, że przekaże go za symboliczną złotówkę.

Innymi słowy, aby idea adaptacji świetlicy mogła się ziścić, musi ją poprzedzić społeczna debata, a przede wszystkim musi zostać wypracowany taki model współpracy, który obejmie wszystkie te grupy i instytucje, którym dalszy los tego miejsca leży na sercu. I my o taką współpracę apelujemy. Bo bez tego o finalny sukces będzie raczej trudno.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przywrócić świetlicy życie i blask. "Do sukcesu potrzebna jest współpraca" - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński