W piątek przed szczecińskim sądem pracy zakończył się proces w tej sprawie. Wyrok sąd ogłosi za 2 tygodnie. 45-letnia Maria K. oraz 39-letnia Bożena O. żądają odszkodowania od władz cukrowni. Trzy lata temu w wyniku wybuchu gazu w zakładzie życie stracili ich mężowie: 41-letni Tadeusz K. i 45-letni Janusz O. Każdy z nich miał po trójce nieletnich dzieci.
Dzieciom trudno bez taty
Wczoraj wdowy opowiadały, jak po śmierci mężów pogorszyło się życie ich i dzieci. Obie nie pracują. Z renty rodzinnej i pozostałych dodatków socjalnych dostają miesięcznie po około 1300 zł na czteroosobową rodzinę.
- Mam kłopoty wychowawcze ze średnim i starszym synem. Po śmierci męża opuścili się w nauce. Przestali mnie słuchać. Najstarszy wychodzi z domu nawet wtedy, gdy mu zabronię - mówiła Maria K. - Nie mogę iść do pracy, bo zajmuję się najmłodszym dzieckiem. W pobliżu przedszkola nie ma.
Wyprowadzić się stąd
Bożena O. z trójką dzieci mieszka w 48-metrowym mieszkaniu w pobliżu cukrowni. Planuje przeprowadzkę w inne miejsce.
- Tu wracają złe wspomnienia. A cukrownia obiecywała taką pomoc i na obietnicach się skończyło. Miał być węgiel na zimę, ale pewnie zapomnieli - mówiła. - Na święta zrobili paczki dzieciom, dali dziesięć kilogramów cukru i tysiąc złotych.
Musiała odmówić synowi, który chciał wyjechać na wycieczkę szkolną. Tańsza kosztowała 35 złotych, droższa - 250 zł.
- Gdy mąż żył, zawsze syn jeździł na te tańsze. Ale teraz nie mam pieniędzy. Do tych 35 złotych dochodzą jeszcze inne wydatki. Nie stać nas - opowiadała.
Władze cukrowni nie chcą płacić odszkodowania.
- Chcemy, aby sąd odrzucił pozew - powiedział mecenas Kacper Matlak.
Tymczasem wdowy zapowiedziały jeszcze jeden pozew. Tym razem o kilkaset złotych renty dla dzieci.
Winni skazani
W październiku ub. roku sąd odwoławczy w Szczecinie utrzymał kary więzienia w zawieszeniu dla trzech pracowników cukrowni, którzy byli winni tragedii: Rajmund K., kierownik działu technologicznego, Zdzisław W., inspektor bhp, oraz Jerzy N., kierownik zmiany. Dostali po dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery. Zdzisław W. i Jerzy N. nie będą mogli też pełnić swoich funkcji (pierwszy przez 3 lata, drugi przez dwa).
Według sądu, cała trójka nie dopełniła swoich obowiązków i doprowadziła do śmierci dwóch spawaczy: Tadeusza K. i Janusza O. Rozszarpane ciała znaleziono przy zbiorniku. Trzeci ze spawaczy Czesław K. cudem uniknął śmierci.
- Swoim nieumyślnym zachowaniem doprowadzili do tak tragicznego w skutkach wypadku - mówiła sędzia Bogumiła Metecka.
- Śmialiście się nam w twarz na procesie. Niech Bóg was kiedyś doświadczy tak jak nas - mówiły do oskarżonych po ogłoszeniu wyroku żony nieżyjących spawaczy.
***
Do tragedii doszło 3 sierpnia 2003 r. Dwóch pracowników cukrowni spawało zbiornik do przechowywania biogazu. Pojemnik znajduje się na terenie zakładowej oczyszczalni ścieków. Używa się go wyłącznie w czasie kampanii buraczanej. Znajdował się w nim mniejszy zbiornik, w którym pozostały resztki gazu. W chwili, gdy spawacze zaczęli pracę, nastąpił wybuch. Według biegłych, oskarżeni nie sprawdzili dokładnie, czy zbiornik jest pusty i pozwolili spawaczom pracować. Ci nie mieli nawet kasków, szelek i lin zabezpieczających.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?