Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez dwa tygodnie w Vancouver naprawdę było biało-czerwono

Jarosław Marendziak TVP Szczecin
Jarosław Marendziak i ciekawy hokeista.
Jarosław Marendziak i ciekawy hokeista. Fot. Archiwum prywatne
Zimowe igrzyska olimpijskie wygrali gospodarze. Nie tylko w klasyfikacji medalowej.

Wydawać by się mogło, że nawet największe pokłady entuzjazmu powinny się kiedyś wyczerpać. Kanada od pierwszego dnia, od momentu zapalenia olimpijskiego znicza, zdecydowanie przekraczała oczekiwania.

Mijały dni, a nic się nie zmieniało. Wielkie sportowe sukcesy, odnoszone na wielu arenach, stan ten przedłużały. Dla Vancouver, dla jego mieszkańców, igrzyska stały się wielką inspiracją. Radość z igrzysk u siebie potęgowała się z dnia na dzień. Przez ponad dwa tygodnie na ulicach było biało - czerwono. W drugim tygodniu nietaktem okazywało się poruszanie po ulicach bez flag, barw, bez wpiętego w klapy kurtek klonowego liścia.

A po wygranej w finale męskiego hokeja - wszyscy tu prawdziwie oszaleli. Nie było przez kilka dobrych godzin samochodu, w którym odpoczywałby klakson, nie było osoby, która nie darłaby się na całe gardło.

Tysiące ludzi na ulicach! Coś niezapomnianego. Młodzież przechodząca ulicami - "przybijająca piątki" z policjantami kierującymi ruchem - dzieląca się swoją radością z każdym niezależnie od miejsca i czasu.

To był najlepszy dowód, że decyzja o przyznaniu igrzysk temu właśnie miastu była decyzją więcej, niż dobrą.

Nie wszystko oczywiście się udało. Zabrakło zimy, wewnętrzna olimpijska komunikacja była mówiąc oględnie niedopracowana. Jednak mało kto wywiózł z Vancouver złe wspomnienia. Właśnie dzięki tutejszym ludziom: otwartym, uśmiechniętym, chętnym do udzielania wszelkiej pomocy tak na początku, jak i na końcu imprezy.

Co ciekawe, mimo takiej okazywanej zewnętrznie radości i narodowej jedności - gospodarze igrzysk wiedzą, kiedy na takie zachowania jest czas. Poniedziałek rano - nie uwierzyli by Państwo, jaką metamorfozę miasto przeszło. Pozostały co prawda wygaszony znicz, flagi w oknach, ale zniknęły wszędobylskie czapki, szaliki, kurtki, swetry w narodowych barwach z ulic. Od rana garnitury, poranna kawa w jednorazowych kubkach, czyli powrót do codziennych przyzwyczajeń, do standardowych zachowań i obowiązków. Jest czas na zabawę, jest czas na pracę: tego także można by się od Kanadyjczyków nauczyć. Jednak magia igrzysk nie zdestabilizowała życia na dłużej. Kanadyjczycy wygrali, bo potrafili wyssać dla siebie pozytywne wartości.

I jeszcze jeden powód, dla którego Vancouver dobrze będzie się i nam kojarzyć. Takich zimowych igrzysk jeszcze nie mieliśmy - sześć medali, złoty, trzy srebrne i dwa brązowe. Wiele wskazuje na to, że na powtórkę takiego plonu poczekać będziemy musieli bardzo długo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński