Dotarliśmy do decyzji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które podważyło pozytywną opinię Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków zezwalającego na budowę kamienicy przy ul. Panieńskiej.
Kamieniczka miała być wybudowana tuż przy estakadzie, vis a vis Baszty Siedmiu Płaszczy. Nie spodobało się to dyrekcji Zamku Książąt Pomorskich, który podlega marszałkowi województwa. I to on zażądał od ministerstwa uchylenia decyzji konserwatora, zezwalającą na budowę. Argumentowano, że kamieniczka naruszy skarpę, zasłoni obecny punkt widokowy, a ponadto wydając decyzję o budowie należało ją skonsultować z Zamkiem.
- Zupełnie nie rozumiem postępowania urzędów, które powinny dbać o rozwój i o inwestorów - mówi Małgorzata Stolarczyk, obywatelka szwedzka, jedna z właścicielek posesji, na której miała stanąć kamieniczka.
- Wychodzi na to, że lepiej mieć na starym mieście dziurę i rozkopaną inwestycję niż nowy obiekt, z którego korzystaliby turyści. Decyzja ministerialna jest o tyle dziwna, że już w 2010 r. komisja z ministerstwa kultury zaopiniowała pozytywnie projekt budynku.
Zrobiła to też Wojewódzka Rada Ochrony zabytków, w obradach której uczestniczył przedstawiciel marszałka, który nie zgłaszał zastrzeżeń. Zwróciliśmy się do ministerstwa z pytaniem, jakie było uzasadnienie podjętej decyzji. Odesłano nas do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Szczecinie.
- Nie otrzymaliśmy jeszcze dokumentów z ministerstwa i trudno mi zająć stanowisko - mówi Tomasz Wolender, zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. - Nie wiemy, co ministerstwo podważyło i jakiej użyło argumentacji.
My wiemy. Piotr Żuchowski, sekretarz stanu w ministerstwie kultury, który nakazał powtórne rozpatrzenie decyzji zarzucił konserwatorowi, że nie uznał urzędu marszałkowskiego za stronę postępowania.
- Przecież ani urząd, ani podległy mu zamek nic do tego prywatnego terenu nie mają - dziwi się Jędrzej Szulc, kierownik budowy. - Graniczymy z zamkiem jedynie na długości dosłownie 120 cm. Ponadto nasza kamienica wzmocni skarpę, a taras widokowy zostanie przedłużony w kierunku Odry. Nie musieliśmy tego robić, to był gest w kierunku zamku i turystów.
Właściciele terenu zamierzali również wybudować przy kamieniczce ogólnodostępną windę, aby osoby niepełnosprawne i matki z wózkami mogły wjeżdżać na zamek.
- Przyczyną odwołania do ministra kultury był fakt, że Województwo Zachodniopomorskie powinno być stroną postępowania administracyjnego w tej sprawie. Jest bowiem właścicielem nieruchomości bezpośrednio sąsiadującej z nieruchomością będącą przedmiotem tego postępowania, czyli zamku - uważa Gabriela Wiatr, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego. Gwoli ścisłości - konserwator wydając decyzję powiadomił (zgodnie z prawem) jedynie inwestora.
Nie musiał powiadamiać urzędu marszałkowskiego. Pośrednio potwierdza to pismo ministra: - Zgodnie z ugruntowanym orzecznictwem sądów administracyjnych, stronami postępowania konserwatorskiego nie są właściciele budynków sąsiednich.
Kilka jednak wierszy dalej, uzasadniając nakaz powtórnego rozpatrzenia sprawy, ministerstwo stwierdza coś odmiennego. A mianowicie, że konserwator powinien "zagwarantować wszystkim stronom czynny udział w każdym stadium postępowania" czyli w domyśle urzędowi marszałkowskiemu. Konserwator nic nie powinien, a powinien... O co więc tu chodzi?
- Prawdopodobnie zaskarżę decyzję ministerstwa - mówi krótko Małgorzata Stolarczyk. - To jednak znowu wydłuży w czasie rozpoczęcie budowy. Nie wiem już, co mam myśleć w tej sprawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?