Chciałem tylko przegonić dzieciaki
Po zakończonej lekcji Krystian, uczeń pierwszej klasy liceum w Rewalu przebierał się w szatni. Nagle do przebieralni wpadła gromada dzieci. Maluchy z trzeciej klasy podstawówki zaczynały zajęcia.
- Wypchnąłem je za drzwi, żeby pozwoliły nam się przebrać - relacjonuje przebieg zdarzeń Krystian. - Nie zdążyłem ich nawet zamknąć, gdy wpadł nauczyciel. Zaczął krzyczeć "co robisz", potem podbiegł do mnie i uderzył mnie dwa razy w twarz.
Chłopak nie pozostał dłużny krzyknął do nauczyciela masz "p... ne" i stwierdził, że o zajściu poinformuje dyrekcję szkoły.
- Wtedy on objął mnie za szyję i zaciągnął do łazienki, rzucił na podłogę. Wstałem, to mnie znów uderzył i pchnął na ścianę - kończy swoją opowieść licealista, który wkrótce po całym zajściu pobiegł do domu.
Matka powiadamia policję
Wrócił do szkoły z matką, która zażądała rozmowy z nauczycielem.
- Byłam wstrząśnięta tym, co się stało - powiedziała reporterowi "Głosu" pani Alicja. - Syn miał na twarzy ogromnego siniaka, a na policzku widać było jeszcze ślady odciśniętych palców. Nauczyciel tłumaczył się, że Krystian był w stosunku do niego wulgarny. Wyparł się, że go uderzył. Stwierdził jedynie, że być może pacnął, jak to określił, w głowę.
Matka chłopca powiadomiła o całym zajściu policję. Zawiozła także chłopaka do szpitala na obdukcję.
- Mieszkam z przyjacielem od jedenastu lat i nigdy nie zdarzyło się, by podniósł na chłopaka rękę. A tu nauczyciel w szkole pozwala sobie na takie zachowanie. Chcę wykonać obdukcję - mówi kobieta.
Krystian trafił wczoraj do gryfickiego szpitala. Lekarz dyżurny nie chciał udzielić reporterowi "Głosu" informacji na temat stanu chłopca.
Nie uderzyłem tego ucznia
Nauczyciel odpiera zarzuty.
- Zobaczyłem, jak chłopak szarpie i wypycha maluchy, które chcą wejść od szatni, dlatego interweniowałem - opowiada. - . Nie uderzyłem chłopaka. Chwyciłem go tylko i próbowałem wyprowadzić z pomieszczenia. Ten szarpał się i ubliżał mi.
Pedagog uczył Krystiana w gimnazjum i twierdzi, że zawsze miał z nim kłopoty wychowawcze. Chłopak zaś twierdzi, że nauczyciel bywał na lekcjach dość ostry.
- Zdarzyło się już kiedyś, że mnie szarpnął - wspomina Krystian.
Nauczyciel twierdzi, że chłopak sam się okaleczył.
- Przybiegł po godzinie z sińcem pod okiem. Moim zdaniem rodzina chce skorzystać na tej sytuacji. To ludzie niezamożni, może chcą odszkodowania. Złożyłem wyjaśnienia na policji i nie mam sobie nic do zarzucenia. Stanąłem w obronie moich uczniów - twierdzi stanowczo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?