Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemek z Okna Życia czeka na nowy dom

Emilia Chanczewska [email protected]
Otwarcie Okna Życia 25 marca 2010 roku. Jak się okazało, było to na trzy miesiące przed narodzinami zostawionego tam w sobotę chłopca. To pierwsze dziecko w stargardzkim Oknie Życia.
Otwarcie Okna Życia 25 marca 2010 roku. Jak się okazało, było to na trzy miesiące przed narodzinami zostawionego tam w sobotę chłopca. To pierwsze dziecko w stargardzkim Oknie Życia. Wioletta Mordasiewicz
Stargard. Ważą się losy 2,5-letniego chłopczyka, zostawionego w sobotę w stargardzkim Oknie Życia. Sąd chce ograniczyć jego matce władzę rodzicielską. Ze szpitala dziecko może trafić do rodziny zastępczej.

Bieda, niepełnosprawność, brak mieszkania i pracy, jednym słowem dramat. Z trudem uratowany wcześniak, który urodził się w lipcu 2010 r., w zaledwie 24 tygodniu ciąży i z wagą 560 g, w sobotę znaleziony został w Oknie Życia w Stargardzie, miejscu gdzie rodzice oddawać mogą niechciane dzieci. Stargardzki przypadek jest ewenementem, bo w Oknach Życia do tej pory znajdowane były noworodki i niemowlęta, oddawane anonimowo.

Przemek zaś ma już 2,5 roczku i dzięki zostawionym z nim dokumentom od początku było wiadomo, kim jest i skąd pochodzi. Wcześniactwo spowodowało u chłopca deficyty rozwojowe, jest niepełnosprawny i dużo mniejszy od rówieśników. Ze starszą siostrą i bezrobotnymi rodzicami mieszkał w jednej z miejscowości gminy Stargard. Troje wcześniejszych dzieci matki jest w Warszawie, z jej pierwszym mężem. Jej czwarte dziecko zostało adoptowane. Przy sobie miała dwójkę, teraz nie ma żadnego.

- Rodzina dostała wypowiedzenie z mieszkania - mówi Anna Ładniak, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stargardzie, którego podopiecznymi jest rodzina małego Przemka. - Starsza córka jest z ojcem u jego rodziców, którzy nie chcieli przyjąć matki. Dlatego kobieta skierowana została do schroniska. Jest pod dobrą opieką.

Biedne matki były i są

Jak ustaliliśmy, w poniedziałkowe popołudnie matka chłopca, pani Dorota trafiła do Domu Schronienia dla matek z dziećmi Stowarzyszenia "Oaza Matki Bożej Bolesnej" w podstargardzkim Poczerninie. Dom oferuje 30 miejsc, kobieta jest tam obecnie szóstą podopieczną. Oprócz niej są jeszcze trzy matki z dziećmi, jedna ciężarna i jedna kobieta bez dzieci. Kobieta nawiązała kontakt z pozostałymi mieszkankami domu, nie mówiąc jednak o sobie za wiele. Z dziennikarką "Głosu" nie chciała rozmawiać w ogóle.

- Biedne matki były i są - podkreśla Danuta Bojarska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stargardzie. - Matka, która ma kłopot z utrzymaniem dziecka powinna zawsze w pierwszej kolejności zwrócić się do pomocy społecznej. Staramy się pomóc finansowo, pozyskujemy też dla nich dary w naturze.

28 rodzin z naszego terenu w minionym roku było objętych pomocą asystentów, a 16 dzieci zostało odebranych matkom. Dzieje się tak w skrajnych przypadkach.

- Kilkoro umieszczonych zostało w pieczy zastępczej na wniosek MOPS - mówi Danuta Bojarska. - Niestety, w tych wypadkach nic nie dała wielomiesięczna praca asystentów rodziny. Dzieci nie miały tam zapewnionego poczucia bezpieczeństwa. Niektóre z nich same nie chciały być w tych domach.

Jakie matki nie chcą już swoich dzieci?

- Wcale nie te najbiedniejsze - zaznacza Danuta Bojarska. - Częściej kobiety z wszelkimi zaburzeniami psychicznymi, załamaniami, depresją, alkoholiczki. Także takie, jak jedna z naszych podopiecznych, która zamiast dzieci ma w głowie mężczyzn i dyskoteki.

Zapewnić najlepszą opiekę

O losie porzuconego dziecka zadecyduje sąd rodzinny.

- Sąd wszczął z urzędu postępowanie o ograniczenie matce władzy rodzicielskiej - mówi sędzia Michał Tomala. - Najważniejsze jest teraz, by dziecku była zapewniona jak najlepsza opieka.
Przemek trafił na oddział pediatryczny szpitala w Stargardzie.

- Jest w dobrym stanie, nic się nie dzieje - mówi ordynator Stanisław Szagdaj. - Czekamy na decyzję sądu.

Gdy sąd wyda postanowienie, wkroczy Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie.
- Jeżeli sąd zadecyduje o umieszczeniu dziecka w pieczy zastępczej, znajdziemy miejsce w placówce opiekuńczo-wychowawczej lub w rodzinie zastępczej - wyjaśnia Monika Rygiel, zastępca dyrektora PCPR w Stargardzie. - Piecza ta z założenia jest tymczasowa. Istnieje możliwość powrotu dziecka do domu.

W sprawę, obok opieki społecznej, centrum pomocy rodzinie, sądu rodzinnego, szpitala, zaangażowana jest także policja i prokuratura. Policja od razu została zawiadomiona o pozostawieniu dziecka w Oknie Życia i jeszcze w weekend dotarła do jego matki. Policyjna notatka o zdarzeniu wpłynęła do prokuratury. Tam były brane pod uwagę dwie kwalifikacje czynu, porzucenie dziecka oraz narażenie go na niebezpieczeństwo.

- To drugie nie wchodziło w rachubę, bo Okno Życia przeznaczone jest do ratowania dzieci - tłumaczy Adam Szurek, prokurator rejonowy w Stargardzie. - Natomiast porzuceniu musi towarzyszyć element złej woli, a przy dziecku była dokumentacja medyczna, pieluchy, list z wyjaśnieniami. Sprawę zakończy policja, my wydamy postanowienie i na tym, z naszej strony, będzie koniec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński