Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest w Szczecinie. Chcemy godnie żyć!

mdr
Sanitariuszki boją się, że nigdzie nie znajdą nowej pracy. Protestują od kilku miesięcy.
Sanitariuszki boją się, że nigdzie nie znajdą nowej pracy. Protestują od kilku miesięcy. archiwum
W wojewódzkim szpitalu zespolonym przy ulicy Arkońskiej wyrzucono w ubiegłym tygodniu 130 sanitariuszek. Szpital zatrudnił wyłonioną w przetargu firmę.

Dziś rano odbyły się pierwsze, spóźnione już negocjacje między dyrekcją, Solidarnością, wygraną firmą i pracownikami. Był obecny wicemarszałek Marek Hok.

Przed południem przed Zamkiem Książąt Pomorskich, siedzibą urzędu marszałkowskiego któremu podlega szpital, odbyła się demonstracja protestujących pracowników szpitala. Przyszło stosunkowo mało osób.

- Pracownicy są straszeni przez urzędników kadr, że jeśli będą nagłaśniać sprawę, zwrócą się do sądu itd., to nie dostaną odpraw - mówi Krzysztof Zgoda, członek Regionalnego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ Solidarność Pomorza Zachodniego. - Oczywiście, dyrekcja nie ma prawa zabrać odpraw, ale ludzie w ten sposób skutecznie są zastraszani. Dla nich kwota około 5 tys. zł odprawy, to majątek.

Na transparentach hasła "Przywróćcie nam godność", "Chcemy porozumienia a nie walki", "Żądamy cofnięcia wypowiedzenia".

- Przyszliśmy złożyć pismo do marszałka, by pomógł rozwiązać konflikt - mówi Teresa Stankiewicz, przewodnicząca SOZ Solidarności. - To panu marszałkowi podlega szpital i jest władny zmienić sytuację. A w podjętym działaniu zabrakło odrobiny człowieczeństwa i rozsądku. To skazywanie ludzi na niebyt, bo kto te panie zatrudni po 30 latach pracy w szpitalu, gdy większość z nich jest osobami po pięćdziesiątce?

Pracownicy są rozgoryczeni. Między innymi tym, że dyrektor szpitala rozpisując przetarg nie zawarł w nim warunku gwarancji pracy jeszcze przez rok. Tak postępowano w innych szpitalach, gdy zatrudniano zewnętrzne firmy.

- Jestem wdową i mam na wychowaniu dwójkę dzieci - mówi Ewa Barnard. - Próbowałam orientować się, czy ktoś mnie zatrudni, ale okazuje się, że w moim wieku graniczy to z cudem.
Pismo w imieniu marszałka odebrał od protestujących Maciej Bejnarowicz, zastępca dyrektora wydziału zdrowia urzędu marszałkowskiego. Przekazał protestującym, że marszałek nakazał pilotowanie sprawy i że traktuje ją bardzo poważnie. Rada społeczna zaś szpitala zobowiązała dyrektora, by miała na względzie spowodowanie zatrudnienia zwalnianych w firmie, która przejęła ich obowiązki.

W środę druga część negocjacji, jako ze dzisiejsze nic nowego nie wniosły. Nieoficjalnie mówi się, że istnieje teoretyczna możliwość ogłoszenia ponownego przetargu z zawarcia w nim warunku, by przejmowani przez zwycięską firmę pracownicy mieli gwarancje zatrudnienia co najmniej przez rok na tych zasadach, które obowiązywały ich dotychczas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński