W poniedziałek na dziedzińcu Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 PUM w Szczecinie zebrała się około setka pielęgniarek. Mówiły o niskiej płacy i złych warunkach pracy.
- My czasami w ogóle nie widzimy pacjentów, taka jest biurokracja! - mówi Ewa Hnat ze Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Pracujemy po 400 godzin miesięcznie. Jeśli byśmy się skrzyknęły i przez miesiąc pracowały na jednym etacie. Rozkładamy wszystkie szpitale i wszystkie oddziały. Nowy minister krytykuje protesty i strajki. Mam kontakt z koleżankami ze Śląska i wygląda na to, że nie ma co się spodziewać, że nas docenią. Może dopiero, kiedy pacjent zacznie umierać w męczarniach, padać na ulicy i nie będzie nas do pomocy.
Pod koniec marca zarząd zakładowej organizacji związkowej wystąpił do dyrekcji szpitala przy Unii Lubelskiej o poprawę warunków pracy i płacy. Trwają rozmowy z dyrektorem. Czas na spełnienie żądań był do 7. kwietnia.
- Tak się jednak nie stało więc prawnie jesteśmy z panem dyrektorem w sporze zbiorowym - podkreślała podczas manifestacji Marzena Kabat, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej OZZPiP. - Poświęciłyśmy wiele czasu na rozmowy. Nie chciałyśmy zaostrzać protestu. Chciałyśmy rozmawiać. Usłyszałyśmy, że z powodu złej sytuacji finansowej szpitala postulat o podwyżce o 1000 zł brutto do pensji dla pielęgniarki i położnej nie zostanie spełniony. Na temat pomocy pielęgniarkom w codziennej pracy rozmowy trwają. Rozważane jest wsparcie ciężkiej pracy przy pacjencie na oddziałach takimi zawodami jak ratownik medyczny i opiekun medyczny. Do tej pory nie zostało to jednak spełnione.
Dyrektor szpitala ma inne zdanie. Więcej we wtorkowym wydaniu Głosu Szczecińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?