Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest i argumenty

Marek Rudnicki, 8 marca 2005 r.
Około 200 osób spotkało się w niedzielę na placu zabaw przy ulicy Maciejewicza.
Około 200 osób spotkało się w niedzielę na placu zabaw przy ulicy Maciejewicza. Andrzej Szkocki
- Żądamy zawieszenia działania rady nadzorczej oraz zarządu spółdzielni "Bryza" - domagali się w niedzielę jej członkowie. Zbierano również podpisy pod żądaniem natychmiastowego zwołania walnego zgromadzenia.

Wobec kierownictwa spółdzielni wysunięto zarzuty nowe i stare. Wśród tych drugich pojawiła się sprawa sprzed lat, dotycząca sprzedaży gruntów przyznanych spółdzielni przez miasto na budownictwo mieszkaniowe.

Na gruntach tych wybudowano jednak nie mieszkania, a hipermarket. W tej sprawie od dłuższego czasu toczy się już postępowanie sądowe.

Nie podoba się

- Wysoki fundusz remontowy jest źle wykorzystywany i marnotrawiony - mówi inicjator spotkania Janusz Sadek. - Najlepszym przykładem jest blok przy ulicy Maciejewicza, który został z jednej strony ocieplony styropianem o grubości zaledwie 4 cm, czyli grubo poniżej norm, a także pomalowany farbą bez atestów.

Zebrani mówią o stropodachu, który w tym budynku, jednym z najstarszych w spółdzielni, nie jest ocieplony i przez który zimą ucieka ciepło. Podają przykłady dopłat do ogrzewania, które ich zdaniem są bardzo wysokie w stosunku do innych spółdzielni.

- Nic o nas nie dbają, nawet malowania nie robią, a czynsz coraz wyższy - skarży się pani Anna, pokazując klatkę schodową. Dodaje: - Widziałam, jak odnawiają klatki w spółdzielni "Wspólny Dom" i w blokach spółdzielni "Dąb", to wiem co mówię.

Pod listą z żądaniem zwołania walnego zgromadzenia podpisało się około 450 osób.

Awanturnik

Tym mianem określa się w spółdzielni inicjatora zebrania, Janusza Sadka.

- Ten pan jest nie tylko bardzo uciążliwy, ale wręcz często bardzo agresywny - mówi o nim Józef Sakwa, członek rady nadzorczej. - Już dwukrotnie został wykluczony ze spółdzielni za niepłacenie czynszu.
Podobne zdanie ma o organizatorze demonstracji Marek Młodożeniec zastępca przewodniczącego rady nadzorczej.

- Zdarzało się nawet, że wydzwaniał do mnie z żądaniem, bym go uczynił prezesem spółdzielni - mówi Marek Młodożeniec. - Wnosi też wieczne pretensje, że zarząd nie zleca mu, technikowi budowlanemu, robót budowlanych w całej spółdzielni. A, obiektywnie rzecz biorąc, nawet nie potrafi złożyć sensownej oferty.

Różne perspektywy

Elżbieta Woźniak, pełnomocnik zarządu SM "Bryza" przypomina, że Janusz Sadek został dwukrotnie wykluczony za niepłacenie należności. Nie jest więc solidnym członkiem.

- Odwiedza zarząd i administrację będąc pod wpływem alkoholu i awanturuje się - opowiada Elżbieta Woźniak. - Ostatnio musieliśmy nawet wzywać policję, tak był agresywny.

Inne zdanie ma na ten temat sam Janusz Sadek. Twierdzi, że spółdzielnia wezwała agencję ochrony, zaś po policję on sam zadzwonił.

- Zarzucili mi, że jestem pijany i agresywny, bo nie pozwoliłem sobie odebrać dokumentów, które przyniosłem - mówi. - Później na moją prośbę zbadano mi krew w szpitalu na Pomorzanach. Badanie wykazało zero alkoholu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński