Prosto z importu

Importerzy nie próżnują i cały czas sprowadzają samochody. Obawiają się, że przygotowywane przez rząd zmiany dotyczące rejestracji takich aut spowodują, że import kilkunastoletnich samochodów przestanie się opłacać. Na razie jednak obowiązują dotychczasowe przepisy a opłaty związane z importem starych aut są na tyle korzystne, że place giełdowe zapełnione są samochodami bez tablic, na lawetach czy z zagranicznymi numerami rejestracyjnymi.

Z importu

Nissana primerę z białymi tablicami z 1996 roku, z silnikiem o pojemności 1,6 l i przebiegu 180 tysięcy kilometrów importer oferował za niepełna 16 tysięcy złotych. Auto posiadało centralny zamek, wspomaganie kierownicy, elektrycznie regulowane lusterka i opuszczane szyby.

Zielonego opla vectrę w wersji kombi bez tablic rejestracyjnych właściciel oferował za 3,9 tysiąca euro. Była to wersja z 1998 roku, z silnikiem o pojemności 1,7 l, turbodoładowanym i 147 tysiącami kilometrów przebiegu. Auto miało dwie poduszki powietrzne, centralny zamek, relingi dachowe.

Roczne polo

Za 42,5 tysiąca złotych oferowany był srebrny volkswagen polo z 2003 roku. Była to wersja z silnikiem o pojemności 1,2 l i przebiegu 25.1 tysiąca kilometrów. Samochód wyposazomny był w klimatyzację, ABS, 4 poduszki powietrzne, centralny zamek, elektrycznie regulowane lusterka i opuszczane szyby, spomaganie kierownicy.

Dwuletni yaris

Za toyotę yarisa z 2002 roku właściciel żądał 37 tysięcy złotych. Była to wersja z silnikiem wysokoprężnym, o pojemności 1,4 l i przebiegu 30 tysięcy kilometrów. Samochód wyposażony był w pakiet elektryczny.

Fioletowy focus

Fioletowego forda focusa z 2000 roku można było kupić za 32 tysiące złotych. Był to model z silnikiem turbodoładowanym, wysokoprężnym o pojemności 1,8 l i przebiegu 70 tysięcy kilometrów. Auto posiadało klimatyzację, 2 poduszki powietrzne, elektrycznie opuszczane szyby i regulowane lusterka, centralny zamek, ABS.