Dziecko w nocy, w mrozie, spacerowało po ulicach, a matka w tym czasie piła.
Chłopiec od piątku leży na oddziale chirurgii szpitala dziecięcego przy ul. Wojciecha w Szczecinie. Ma odmrożone stopy.
- Na razie nie ma mowy o żadnej amputacji. Być może będzie trzeba w jakimś miejscu przeszczepić jedynie fragment skóry. W tej sprawie nie ma jeszcze decyzji. Obserwujemy chłopca cały czas - mówił wczoraj dr Stanisław Paradowski, ordynator oddziału.
Wniosek już gotowy
Zdaniem eksperta
Michał Kawecki, psycholog-terapeuta
- Nie znam wszystkich szczegółów tej bulwersującej sprawy, ale rozłąka z matką jest dla dziecka traumatycznym przeżyciem. Powoduje wiele negatywnych objawów. Jeśli takie sytuacje powtarzają się, zostawiają uraz na całe życie. Chłopiec wymaga opieki psychologa dziecięcego bez względu na to, czy wróci do mamy, czy nie. Najlepiej byłoby, gdyby rodzina, opieka społeczna, pomogła wyjść matce z tej sytuacji. Bo można zadać pytanie, gdzie oni wszyscy byli, gdy w domu dochodziło do dramatu?
Wczoraj od rana policja przesłuchiwała 23-letnią Beatę O. Kobieta twierdzi, że spała, gdy syn wyszedł w piątek w nocy z domu. Na bosaka i ubrany jedynie w piżamkę przeszedł ponad kilometr.
Leżącego na drodze chłopca znalazł przechodzień. Dziecko było wyziębione. Do zdarzenia doszło w małej wsi pod Wolinem. Matka przyznała wczoraj, że piła tamtej nocy alkohol z bratem przyjaciela.
Po przesłuchaniu na policji została przewieziona do kamieńskiej prokuratury. Tam usłyszała dwa zarzuty: znęcania się i braku opieki nad synem. Grozi jej do pięciu lat więzienia. Wbrew wcześniejszym propozycjom, śledczy nie zdecydowali się na zarzucenie jej spowodowania u chłopca ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
O godz. 15 na biurku prokuratora leżał gotowy już wniosek o areszt dla Beaty O. Sąd zajmie się nim dzisiaj.
- Po przeanalizowaniu sprawy zdecydowaliśmy, że tymczasowy areszt jest tu wskazany - mówi prok. Jarosław Przewoźny, szef kamieńskiej prokuratury.
Dziadek broni matki
Kobieta została zatrzymana w weekend podczas wizyty w więzieniu u swojego przyjaciela. W szpitalu czuwa przy chłopcu dziadek. Broni Beaty O.
- To nie jest zła dziewczyna. Dobrze opiekuje się synem. On już wcześniej wychodził z domu - mówił wczoraj.
Innego zdania są policjanci. Beata O. na co dzień mieszka w Wolinie z matką.
- Żyją w bardzo przyzwoitych warunkach, a mimo to, kobieta często zostawiała syna na wsi, gdzie warunki są wręcz poniżające. Nie ma wody, panuje okropny bałagan - tłumaczy asp. szt. Mirosław Bakowicz. - Dlatego uznajemy to za znęcanie się nad synem.
Beacie O. grozi do pięciu lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?