Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Jerzy Sieńko o szczepionkach, Szczecinie, polityce i o tym jak to jest mieć 300 nerek na koncie

Bogna Skarul
Bogna Skarul
Profesor nauk medycznych Jerzy Sieńko
Profesor nauk medycznych Jerzy Sieńko foto: Natalia Sobotka, mua: Agnieszka Szeremeta
Profesor nauk medycznych Jerzy Sieńko z dumą mówi, że jego największą pasją jest jego praca. Lubi, kiedy coś się dzieje, więc wybrał transplantologię. To dla niego najciekawsza specjalizacja medyczna, bo nie jest schematyczna i wymaga bycia na stand by. Były radny Szczecina, który porzucił czynną politykę, choć cały czas ją obserwuje i, jak sam przyznaje, czasami się wtrąca. Dla niego Szczecin to najlepsza miejscówka a do teatru i na koncerty chodzi, bo... ma mało czasu.

Zaszczepiłeś się?

- Oczywiście. Zaszczepiłem się w pierwszym dniu szczepień. Jak tylko pojawiła się taka możliwość, to natychmiast z niej skorzystałem.

Bolało?

- W ogóle. Pielęgniarka, która podawała mi szczepionkę, zrobiła to bezboleśnie. Nawet nie zauważyłem, kiedy mnie zaszczepiła.

Czy poczułeś ulgę po zaszczepieniu?

- Poczułem ulgę, że w ogóle jestem zaszczepiony, że się „załapałem”. Minister zdrowia podjął decyzję, że my, medycy, mamy prawo zaszczepienia się jako pierwsi, więc szybko z tego skorzystałem. Poza tym poczułem ulgę, że mam w sobie nie czipa, ale coś, co daje mi szanse na przeżycie w konfrontacji z wirusem.

MM TRENDY:

A jako lekarz, który codziennie ma kontakt z pacjentami, poczułeś ulgę?

- W szpitalu, w którym pracuję, są bardzo ściśle przestrzegane ustalone reguły, których zadaniem jest zminimalizowanie ryzyka transmisji wirusa. To znaczy wszyscy pacjenci, którzy są u nas operowani, najpierw mają pobierany test w kierunku Covida i są izolowani w oczekiwaniu na wynik. Do kliniki więc trafiają pacjenci, u których nie wykryto obecności wirusa. Oni są dla nas, lekarzy, bezpieczni. Dodatkowo my, lekarze i pielęgniarki, jesteśmy też okresowo badani. Niestety, czasami się zdarza, że ktoś z nas otrze się o wirusa, a że jesteśmy osobami z pierwszego kontaktu, to musimy być systematycznie sprawdzani. Te wszystkie wymogi i obowiązujące nas obostrzenia sprawiają, że my dla pacjentów też jesteśmy bezpieczni. Oczywiście nie zwalnia nas to z przestrzegania zasad typu: noszenie maseczek, zachowywanie dystansu i dezynfekcja. Na szczęście nałożone na nas wymogi do tej pory dobrze funkcjonowały i funkcjonują, ale dodatkowo otrzymaliśmy narzędzie, czyli te szczepionki, które wkrótce zwolnią nas z tych dodatkowych wymogów.

Wtedy będzie wam łatwiej pracować?

- Zdecydowanie. Wydaje mi się, że oponenci szczepionki nie doceniają efektów jej działania w codziennym życiu. Certyfikat szczepień ma być przecież dodatkową wejściówką do kina, przepustką do podróży samolotem czy też wymogiem dla pacjentów, którzy chorują nie na Covid, a na inne choroby. Szczepionka więc zmienia całą logistykę funkcjonowania szpitala. Dla mnie osobiście daje jeszcze poczucie bezpieczeństwa. Mam już pewność, że nie umrę z powodu Covida. Daje też poczucie bezpieczeństwa moim najbliższym. Mam ojca, który ma ponad 80 lat. Spotykanie się z nim było zawsze pewnym ryzykiem, bo jako lekarz wiem, że wiek, obok otyłości, jest głównym czynnikiem ryzyka zgonów w przebiegu infekcji wirusem.
Trzeba też zdawać sobie sprawę, że szczepionka odblokuje cały system ochrony zdrowia. My, lekarze, mamy pełną świadomość, że w tej chwili wielu pacjentów ze schorzeniami niecovidowymi, nie otrzymuje we właściwym czasie właściwej pomocy i właściwej opieki medycznej. Jeżeli w Polsce zmarło, w porównaniu do roku ubiegłego, ponad 60 tysięcy osób więcej (około 30 tys. z powodu Covida i około 30 tys. pośrednio z powodu Covida), to o czymś świadczy. To byli najczęściej pacjenci onkologiczni, kardiologiczni, chirurgii naczyniowej. Często ich choroby można było skutecznie leczyć, pod warunkiem, że szybko by do nas dotarli.

Spotkałeś kogoś, kto kategorycznie powiedział, że nie chce się zaszczepić?

- Tak. Oczywiście.

Co takiej osobie zwykle mówisz?

- Nie wolno na ludzi, którzy na temat szczepień myślą inaczej jak my, obrażać się i wyzywać ich od płaskoziemców. Trzeba zastanowić się, dlaczego człowiek wykształcony, na pozór rozsądny, jest przeciwnikiem szczepień. Uważam, że wynika to z lęku. A lęk i ostrożność jest naturalnym mechanizmem obronnym w naszej psychice. Na przykład – mamy wejść do ciemnego lasu w nocy, nie wejdziemy tam raczej bez latarki, bo zaraz możemy wpaść do rowu czy wejść w legowisko dzika i zrobić sobie krzywdę. Natomiast gdy zapalimy latarkę, to już przez ten las możemy bezpiecznie przejść. W wypadku Covida jest podobnie. Boimy się zakażenia, bo to nowa choroba, nieznana, a do tej pory nie było narzędzi do jej zwalczania. A ta szczepionka jest również dla nas czymś zupełnie nowym. Ten lęk przed czymś nowym, to naturalne, co się dzieje w naszej psychice. Ale tam, gdzie jest lęk i obawa, tam powinna pojawić się wiedza, która skutecznie je wyeliminuje.

Profesor nauk medycznych Jerzy Sieńko
Profesor nauk medycznych Jerzy Sieńko foto: Natalia Sobotka, mua: Agnieszka Szeremeta

Właśnie, jak skłonić te osoby, aby zdobyły wiedzę?

- Przez edukację, ale też przez dawanie przykładu. Jeśli już pierwszego dnia media relacjonowały, jak na fotelach zabiegowych w szpitalach usiadły sławy lekarskie z dziedziny chorób zakaźnych w Polsce, jeśli ci lekarze siadają i wystawiają swoje ramiona do szczepienia, to powinno to coś oznaczać. Oni swoim przykładem pokazują, co każdy z nas powinien zrobić. Przecież żaden lekarz, pielęgniarka czy ratownik medyczny nie dałby sobie wszczepić czegoś, co mogłoby mu zaszkodzić. Innym sposobem to jest rozmowa na temat szczepionek. Ktoś mówi o czipach w szczepionce... Ale warto się zastanowić, jakie to mają być czipy? Gdzie one miałyby być? Gdzie się zmieścić? W płynie? Nie ma jeszcze takich technologii, żeby podawać czipy w płynie, przez igłę średnicy połowy milimetra. A poza tym czemu te chipy miałyby służyć? Po co ktoś miałby nam je wszczepiać? Dlaczego miałby to robić?

Przeciwnicy szczepień często też wskazują na tempo, w jakim szczepionka powstała.

- Rzeczywiście, szczepionka jest bardzo świeża, ale warto parę faktów na jej temat poznać. Od 2011 roku medycyna przyjęła, że badania kliniczne trzeba zrobić na co najmniej 30 tys. osób, aby wdrożyć nową szczepionkę. Natomiast grupa Pfizer przebadała ją na grupie 43 tys. osób, czyli ponad 13 tys. więcej niż potrzeba. Warto też wiedzieć, że jedną z najbardziej rygorystycznych agencji na świecie jest amerykańska agencja żywności i leków (FDA), która bardzo dokładnie przejrzała dokumentację dotyczącą szczepionek. Dodam tylko, że ta agencja znana jest z bardzo rygorystycznych procedur i łatwiej chyba wygrać milion w totolotka, niż przechytrzyć ją, wprowadzając na rynek jakiś niezbadany lek czy suplement.

Poza tym należy wiedzieć, że ta nowa szczepionka jest co prawda wdrażana od kilku miesięcy czy tygodni, ale ta metoda, na podstawie której powstała, jest badana przez naukowców już od 30 lat. Pierwsze badania nad tą metodą były prowadzone w kierunku leczenia nowotworów. Właśnie wyniki tych badań zostały wykorzystane do stworzenia szczepionki Pfizer na wirusa. Ta wiedza jest dostępna. Można samemu ją zdobyć. Trzeba tylko korzystać z prawdziwych, naukowych źródeł.

Niestety, coraz więcej z nas przestaje dowierzać nauce. To taki znak czasu. Co z tym zrobić?

- Dla mnie to szalenie ważne pytanie. Sam się zastanawiam, dlaczego społeczeństwo, które teraz, w dobie internetu, ma szeroki dostęp do wiedzy, tak często, niemal jak gąbka pochłania niesprawdzone informacje i do tego jeszcze dalej je rozprzestrzenia. Wydaje mi się, że współczesny człowiek ma problem ze znalezieniem autorytetów. Kiedyś zupełnie inaczej wyglądał autorytet choćby nauczyciela w szkole, inaczej postrzegany był Kościół, inaczej patrzyliśmy na polityków. Trzeba się głęboko zastanowić, jak te autorytety odbudować. To wyraźnie widać. Upadek autorytetów w Polsce, według mnie, bierze się przede wszystkim ze sposobu prowadzenia polityki. To jest właśnie ta przyczyna.

Sam byłeś politykiem. Mogłeś ten sposób prowadzenia polityki kreować.

- Nigdy nie byłem politykiem, raczej młodym samorządowcem (śmiech). I pamiętaj, to jednak było kilkanaście lat temu i to były inne czasy. Dla mnie bliskie jest spojrzenie na politykę oczami Arystotelesa, który rozumiał politykę jako rodzaj sztuki. Sztuki rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne. A dzisiejsza polityka? Ona teraz tworzy klimat jak najgorszych nastrojów społecznych i dla mnie nieakceptowanej pogardy dla człowieka, który myśli inaczej. I dodam, że problem z tą narracją dotyczy większości opcji politycznych.

Jak to było, kiedy byłeś radnym?

- Inaczej. To były inne czasy. Jestem szczecinianinem i Szczecin jest dla mnie najlepszym miejscem do życia. Tu jest moja miejscówka. Zależało mi na tym mieście i nadal zależy. Dla mnie wtedy polityka samorządowa była sposobem na reagowanie na to, co się w tym mieście dzieje. Chciałem mieć wpływ na tę rzeczywistość.

Masz rację, to były lata polityki samorządowej.

- W latach osiemdziesiątych polityka była drogą do wolności. Pamiętam, że jak byłem jeszcze w liceum, to za zarobione pieniądze rowerami zawoziliśmy z kolegami kanapki do Stoczni Szczecińskiej. To był rok 1980. Pamiętam też stan wojenny w moim II LO w Szczecinie. Po czym przyszedł rok 1989 i ja sobie pomyślałem, że już nie muszę interesować się polityką. Nich zajmują się tym inni. Natomiast impulsem, że jednak na powrót zainteresowałem się polityką, była tzw. wojna na górze, którą wywołał Lech Wałęsa podpuszczony przez braci bliźniaków. Wtedy dla mnie ogromnym autorytetem był Tadeusz Mazowiecki. Nie mogłem się pogodzić z atakiem na Mazowieckiego, więc wróciłem i wszedłem w struktury Unii Demokratycznej. Nawet byłem w zarządzie struktur wojewódzkich UD, a później Unii Wolności. Później były wybory do Rady Miasta w Szczecinie i zostałem radnym piątej i szóstej kadencji.

A siódmej?

- W związku z tym, że mam naturę demokraty, uznałem, że dwie kadencje to wystarczy, że teraz inni powinni wdrażać swoje pomysły na Szczecin. Myślałem, że w ten sposób dam przykład innym radnym, ale niestety, są tacy, co się „przyspawali” do swoich stołków.

Tak przestałeś być politykiem?

- Czynnym, bo nadal śledzę to, co się dzieje w polityce w kraju i w Szczecinie. Poza tym okazało się, że bycie politykiem, nawet samorządowym, zabiera sporo czasu, a ja w tym momencie musiałem się oddać bardziej medycynie i pracy naukowej.

Bardziej cię pasjonuje praca naukowa czy bycie lekarzem?

- Mam naturę „zabiegowca” i to jest dla mnie numer jeden.

To ile nerek przeszczepiłeś?

- Sam ponad 300, ale mam na koncie jeszcze parę setek jako asysta.

Skąd ta pasja do transplantologii nerek?

- Bardzo lubię, jak coś się dzieje, jest jakiś ruch i o coś w tym wszystkim chodzi. Transplantologia nie jest wpisana w żadne ramy czasowe. Jak jest sygnał, że jest zmarły dawca, to nie jest ważne, która jest godzina. Trzeba jechać do szpitala i zająć się pobraniem, a następnie przeszczepieniem. To swoisty koloryt tego zawodu. Poza tym trzeba często szukać rozwiązań różnych problemów logistycznych, bo w transplantologii nie ma takiego sformułowania „nie da się”. Nawet sobie nie wyobrażasz, jaka to satysfakcja po udanym zabiegu móc się położyć spokojnie spać ze świadomością, że coś się dobrze zrobiło dla drugiego człowieka.

To oznacza, że lubisz życie na adrenalinie. Tak jest?

- Tak, lubię takie życie. Lubię też życie niewpisane w żadne schematy.

Profesor nauk medycznych Jerzy Sieńko
Profesor nauk medycznych Jerzy Sieńko foto: Natalia Sobotka, mua: Agnieszka Szeremeta

Ta adrenalina spowodowała, że postanowiłeś pojechać do Kenii?

- Lubię wyzwania. Oczywiście, to też adrenalina, ale poza tym mam w sobie coś takiego, jak potrzeba pomocy drugiemu człowiekowi. Jak informacja o tym, że lecę do Kenii przestała być tajemnicą, to odezwało się do mnie bardzo dużo moich kolegów, między innymi profesor Leszek Sagan, że chętnie też by pojechali, że zawsze było to ich marzenie, że też chcieliby pomóc. A jak ogłosiłem na portalu społecznościowym, że potrzebuję skompletować zespół, który pojechałby ze mną do Afryki, to w ciągu dwóch dni zgłosiło się do mnie ponad 60 lekarzy nie tylko ze Szczecina, ale niemal z całej Polski i nie tylko.

To zebrałeś tych lekarzy chyba szybciej niż rząd do szpitala tymczasowego na stadion narodowy!

- Chodziło o to, aby nie był to jednorazowy wyjazd na parę tygodni, bo taka wyprawa niczego nie załatwia. Zależało mi, aby zbudować duży zespół lekarzy, który dłużej, każdy po parę tygodni, będzie pomagał ludziom w Afryce. W zespole musiał być ginekolog, okulista, ortopeda i stomatolog. I te zespoły się wymieniały. Poza tym to musieli być rezydenci, a nie specjaliści, bo pacjenci w Polsce nie wybaczyliby mi, jakbym w czasach niedoboru specjalistów zabrał im jeszcze lekarzy do Afryki na parę tygodni.

Byłeś zaskoczony tymi deklaracjami chęci wyjazdu do Kenii?

- Ogromnie. Ale to mnie też podbudowało. Wyobraź sobie, że zadzwoniła do mnie lekarka, która na stałe mieszka w Londynie, z prośbą, abym jej jak najszybciej powiedział, kiedy ona może wyjechać, bo ona w tym Londynie wszystko musi sobie poukładać. Ma praktykę lekarską i dwójkę nastoletnich dzieci. Albo inna lekarka, która oprócz pomocy medycznej zaoferowała pomoc jako tłumacz, bo zna język suahili. Te rozmowy były dla mnie wspaniałym świadectwem wspaniałych ludzi.

Co było dla ciebie w Afryce największym zaskoczeniem?

- Na początku była fascynacja, ogromny zapał, że będziemy tu pomagać i to rzeczywiście na miejscu przyniosło realizację i spełnienie marzeń zawodowych. Ale przyznać muszę, że ta konfrontacja z rzeczywistością okazała się w niektórych aspektach też dość bolesna. Zaskoczył mnie u Afrykanów ich stosunek do życia i śmierci. Tam jest duży przyrost naturalny, ale też spora śmiertelność, między innymi noworodków. Oni ze śmiercią nowo narodzonego dziecka są bardzo oswojeni. A nas to szalenie bolało, bo dodatkowo widzieliśmy, gdzie są tego powody, ale nie mieliśmy możliwości temu zapobiec w sposób systemowy.

WIDEO: Zgłoszenie na szczepienie. Jak to zrobić?

Jesteś człowiekiem nad wyraz aktywnym. Często uczestniczysz w życiu kulturalnym miasta. To kolejne zainteresowanie?

- Oczywiście, interesuje się tym, co się dzieje w życiu kulturalnym, ale pewnie zdziwię cię odpowiedzią, że chodzę do teatru, na koncerty, bo mam mało czasu. Jestem bardzo zapracowanym człowiekiem.

Tak, rzeczywiście zdziwiłeś!

- A przyczyna tego jest prosta. Mam mało czasu dla siebie. W teatrze czy na koncercie odpoczywam. Poza tym, jak już rozmawialiśmy, lubię, jak coś się dzieje. A kultura dostarcza mi nowych bodźców.

Co roku spotykamy się w Międzyzdrojach na Festiwalu Gwiazd. Przyjeżdżasz po nowe bodźce?

- Festiwal Gwiazd to dla mnie i mojej żony niesamowita okazja, aby w jednym miejscu, w dość krótkim czasie obejrzeć wspaniałe spektakle artystów z całej Polski. Nie miałbym czasu, aby specjalnie na jakieś przedstawienie pojechać do Warszawy czy Krakowa. To dla mnie ogromne wydarzenie. Poza tym mam z niektórymi aktorami bliskie relacje. Z Pawłem Delągiem znamy się z planu filmu „Młode wilki”, gdzie jako młody chirurg zabezpieczałem pokazy kaskaderskie. Mam wspaniałe relacje z Olafem Lubaszenko. To miłe spotkać się z nimi od czasu do czasu.

Jak na tę twoją aktywność reaguje żona?

- Ona nie lubi, jak się mówi o niej publicznie. Ma zupełnie pod tym względem inną naturę. Magda jest pediatrą i neurologiem dziecięcym. Lubi dyżurować na SOR-ze. A to świadczy, że też jest pełna energii i lubi wyzwania.

Macie jakieś wspólne pasje?

- Naturalnie – to stosunek do zawodu. Pod tym względem rozumiemy się w 100 procentach. Ale lubimy też wspólnie podróżować – zimą koniecznie narty, latem morze.

Szczepionka przeciw COVID-19 - co powinniśmy wiedzieć? Pytania i odpowiedzi

FAQ - szczepienie przeciw koronawirusowi

Jak powstawała szczepionka przeciw koronawirusowi, czy każdy może ją przyjąć, gdzie się zgłosić, aby się zaszczepić? Odpowiadamy na pytania związanie ze szczepieniami.

Jak wygląda szczepienie przeciw koronawirusowi?

Pierwszym etapem jest kwalifikacja do szczepienia, o której decyduje lekarz. Szczepionka podawania jest w postaci iniekcji (zastrzyk) w mięsień naramienny.

Nie ma szczególnych zaleceń dotyczących przygotowania do szczepień. Można zaszczepić się w ciągu całego dnia, niezależnie od posiłków, ale najlepiej gdy jesteśmy wypoczęci.

Czy warto się zaszczepić przeciw koronawirusowi?

Szczepionka to jedna z największych medycznych zdobyczy człowieka. Dzięki szczepionkom udało się wyeliminować lub znacznie ograniczyć wiele chorób np. ospę prawdziwą, błonicę, wirusowe zapalenia wątroby typu B. Podobnie może być w przypadku koronawirusa. Dzięki skutecznej szczepionce jego zdolność do zakażenia kolejnych osób może zostać wyeliminowana, skutecznie go neutralizując.

Aby osiągnąć odporność populacyjną zaszczepić powinno się jak najwięcej osób. Przyjmuje się, że powyżej 80 % zaszczepionych osób w populacji będzie stanowić kokon ochronny dla niezaszczepionych. Ale już 50 % zaszczepionej populacji istotnie wpłynie na zmniejszenie ryzyka szerzenia się w niej  koronawirusa.

Czy szczepionka na koronawirusa może wywołać skutki uboczne?

Tak jak po podaniu jakiegokolwiek leku, również po szczepieniu przeciw koronawirusowi mogą się pojawić objawy niepożądane. W przypadku pojawienia się niepożądanych objawów, należy skontaktować się z lekarzem poradni, w której było wykonane szczepienie.

Czy szczepionka na koronawirusa jest bezpieczna?

Szczepionka przeciw koronawirusowi przechodzi badania i może być podana wyłącznie po dopuszczeniu do obrotu przez wyspecjalizowane instytucje. Skrócono do minimum procedury rejestracyjne, ale badania szczepionek zostały wykonane według najwyższych standardów bezpieczeństwa (podobnie jak w przypadku innych szczepionek).

W Polsce dopuszczeniem szczepionek do obrotu zajmuje się Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (URPL). Decyzja może być także podjęta przez Radę Unii Europejskiej lub Komisję Europejską po przeprowadzeniu procedury scentralizowanej przez Europejską Agencję Leków.

W każdym przypadku pozwolenie na dopuszczenie do obrotu jest wydawane po ocenie stosunku korzyści do ryzyka. Następuje to na podstawie dokumentacji zawierającej dane zebrane w czasie prac nad produktem i badań klinicznych. Ocena ryzyka dotyczy jakości, bezpieczeństwa i skuteczności produktu leczniczego.

Własne testy przeprowadzają także firmy farmaceutyczne.

Jakimi szczepionkami przeciw koronawirusowi będą szczepieni Polacy?

Polska ma pięć umów (dane na 7 grudnia 2020) na zakup szczepionek przeciw COVID-19 z producentami: Astra Zeneca (16 mln dawek), Janssen Pharmaceutica NV (16,98 mln dawek), Pfizer / BioNTech (16,74 mln dawek), CureVac (5,65 mln dawek), Moderna (6,69 mln dawek). Zakupy będą finansowane z budżetu państwa. Umowy opiewają na zakup w sumie ponad 62 mln szczepionek, a szacowany koszt to ok. 2,4 mld zł. Zakupy będą finansowane z budżetu państwa.

Czy dostanę dokument, że jestem zaszczepiony?

Informacja o szczepieniu będzie wpisana do systemu elektronicznego. Pacjent dostanie również zaświadczenie o szczepieniu umożliwiające korzystanie z ułatwień. Przyjęcie szczepionki będzie także potwierdzone przez specjalny system, który umożliwi weryfikację zaszczepienia (m.in. kod QR, który pozwoli szybko potwierdzić odbyte szczepienie).

Kiedy będę się mógł zaszczepić przeciw koronawirusowi?

Szczepienia przeciw koronawirusowi odbędą się etapami:

Etap 0: pracownicy służby zdrowia, pracownicy Domów Pomocy Społecznej, pracownicy Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej, personel pomocniczy i administracyjny w placówkach medycznych, pracownicy sanepidu. 

Etap 1: pensjonariusze domów pomocy społecznej oraz zakładów opiekuńczo-leczniczych, pielęgnacyjno-opiekuńczych i innych miejsc stacjonarnego pobytu, osoby powyżej 60. roku życia w kolejności od najstarszych, służby mundurowe, nauczyciele;

Etap 2: osoby w wieku poniżej 60. roku życia z chorobami przewlekłymi zwiększającymi ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19, albo w trakcie diagnostyki i leczenia wymagającego wielokrotnego lub ciągłego kontaktu z placówkami ochrony zdrowia, osoby bezpośrednio zapewniające funkcjonowanie podstawowej działalności państwa i narażone na zakażenie ze względu na częste kontakty społeczne ;

Etap 3: szczepieni będą przedsiębiorcy i pracownicy sektorów zamkniętych na mocy rozporządzeń w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. 

Realizowane będą także powszechne szczepienia pozostałej części dorosłej populacji.

Gdzie będzie można się szczepić przeciw koronawirusowi?

Szczepienia mają być realizowane:

  • w placówkach POZ i AOS;
  • w innych stacjonarnych placówkach medycznych;
  • w mobilnych zespołach szczepiących;
  • w centrach szczepiennych w szpitalach rezerwowych.

Na stronie gov.pl/szczepimysie dostępna będzie mapka z wykazem wszystkich punktów szczepień.

Co trzeba zrobić, żeby się zaszczepić przeciw koronawirusowi?

Szczepienie będzie możliwe dzięki e-skierowaniu. Będzie ono generowane automatycznie w transzach zgodnych z kolejnością szczepień (grupy wiekowe, grupy zawodowe). Pacjenci będą mogli też mieć wystawione skierowanie przez lekarza (dotyczy to osób, które nie posiadają numeru PESEL albo nie mogły się poddać szczepieniu w pierwszym dostępnym terminie). 

Na szczepienie przeciw koronawirusowi będzie można się umówić w centralnym systemie rejestracji - pacjent będzie mógł skorzystać z Infolinii, umówić się elektronicznie przez swoje Internetowe Konto Pacjenta, za pośrednictwem placówki, w której wystawiono mu e-skierowanie lub bezpośrednio w punkcie szczepień.

Po rezerwacji wizyty pacjent dostanie SMS z informacją o wybranym miejscu i terminie szczepienia (pacjent będzie umówiony na dwa terminy). 

Kolejność szczepień jest określona w Narodowym Programie Szczepień przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepione będą osoby z grup priorytetowych - personel służby zdrowia, pracownicy i pensjonariusze DPS, osoby 60+.

Czy trzeba płacić za szczepienie przeciw koronawirusowi?

Szczepionka przeciw koronawirusowi jest bezpłatna i dobrowolna.

Czy szczepionka jest obowiązkowa?

Szczepienia przeciw koronawirusowi są dobrowolne. Im więcej osób się zaszczepi, tym ochrona przed koronawirusem będzie skuteczniejsza. Szczepienia mają być dostępne w każdej gminie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński