Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Ireneusza J., który brutalnie zabił żonę i ciało schował pod tapczanem. Psychiatrzy mają problem

mp
Wyrok w sprawie morderstwa zapadnie za miesiąc.
Wyrok w sprawie morderstwa zapadnie za miesiąc. Fot. Marcin Bielecki
W najtrudniejszym procesie o zabójstwo aż dziewięcioro psychiatrów i psychologów głowi się, czy 37-letni szczecinianin to genialny kłamca, czy bezwzględny morderca.

Sprawę musi rozwikłać sąd okręgowy w Szczecinie. Dzisiaj poznaliśmy opinie wszystkich biegłych. Sprawa jest tak trudna, że powołano aż trzy składy (w każdym po dwóch psychiatrów i psycholog).

Taka ilość specjalistów w jednym procesie to rzadko spotykany widok. Każdy skład badał 37-letniego Ireneusza J. Mężczyzna jest oskarżony o zabójstwo żony w czerwcu 2008r. w Szczecinie.

W mieszkaniu była wtedy trójka ich dzieci (3,10 i 12 lat). Ciało żony mąż schował w skrzyni na pościel pod tapczanem. Potem położył się na nim z najmłodszą córką. Wcześniej uderzył żonę wałkiem, a potem wbił nóź w szyję.

- Widziałem jak bardzo cierpi, chciałem jej pomóc - tłumaczył w śledztwie dlaczego zabił.
Potem wziął kabel od komputera, owinął nim głowę kobiety i przeciągnął ciało do skrzyni w tapczanie.

Psychiatrzy się głowią, bo mężczyzna zapewnia, że z pamięci wypadł mu jeden dzień. Właśnie ten, kiedy zginęła żona. Dlatego twierdzi, że nie wie, czy to on zabił. Kilkanaście godzin wcześniej zażył podobno trzy tabletki extazy. Miały mu pomóc w samobójstwie. Psychiatrzy spierają się głównie o to, czy oskarżony był w stanie silnego wzburzenia, czyli tzw. afektu.

- To zasadnicza sprawa, bo z nią wiąże się wysokość ewentualnej kary - mówi dr Jerzy Pobocha, psychiatra.

Według jednego składu psychiatrów mężczyzna działał w afekcie. Dwa pozostałe składy są innego zdania.

- Naszym zdaniem nie mamy tu do czynienia z stanem silnego wzburzenia. Możemy jedynie przyjąć, że miał ograniczone możliwości rozpoznania znaczenia swojego czynu wywołane zaburzeniami adaptacyjnymi oraz stanem pod wpływem narkotyków. Pod warunkiem, że te narkotyki rzeczywiście zażył. A tego nie jesteśmy w stanie zweryfikować - tłumaczy dr Ewa Kramarz, psychiatra.

Według psychologów małżeństwo od dawna przeżywało kryzys. Żona chciała rozwodu.

- On sobie nie radził z tym, że ona go chce porzucić. Widać w jego zachowaniu jak społecznie stara się funkcjonować, odwozi dzieci do szkoły, ale nie radzi sobie w sprawie konfliktu z żoną. Nie potrafił się dostosować do tych warunków - mówiła dr Anna Wolska, psycholog.
Wyrok zapadnie za miesiąc.

Bądź na bieżąco - zasubskrybuj news'y ze Szczecina

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński