Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces braci oskarżonych o podpalenie bezdomnego w Szczecinie. Oskarżeni nie przyznają się do winy

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Ślady po podpaleniu bezdomnego na klatce w wieżowcu na ul. Matejki w Szczecinie
Ślady po podpaleniu bezdomnego na klatce w wieżowcu na ul. Matejki w Szczecinie ABS
Po 25 lat więzienia zażądał prokurator dla dwóch braci oskarżonych o podpalenie bezdomnego. Mężczyzna zmarł. Obrońcy chcą uniewinnienia.

Wyrok ma zapaść w środę przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Proces trwał od marca. Michał i Robert P. nie przyznają się do winy.

Na ostatniej rozprawie wygłoszono mowy końcowe. Prokuratura nie ma wątpliwości, że za podpaleniem stoją bracia P.. Dlatego żąda dla nich tak wysokiej kary. Zdaniem obrońców oskarżonych, nie ma dowodów ich winy. Proces jest poszlakowy, bo nie tylko nie ma bezpośrednich świadków, ale nie udało się ustalić nawet substancji, którą podpalono Władysława G. Wersja zdarzeń przedstawiona przez oskarżonych jest spójna od pierwszego przesłuchania.

- Spaliśmy w domu. Na klatce nie widzieliśmy nikogo. Po 6 rano przyszła policja i nas zatrzymała - twierdzą.

Do tragedii doszło nad ranem 5 kwietnia 2021 r., w drugi dzień Świąt Wielkanocnych, między 8 a 9 piętrem bloku przy ul. Matejki. Około godz. 4 nad ranem Władysława G. obudziła dwójka podejrzanych, którzy domagali się pieniędzy. Gdy odpowiedział, że nie ma, oblali go nieznaną substancją i podpalili. Bezdomny ugasił się sam i zaczął schodzić, dzwoniąc do mieszkań po pomoc. Wiemy to, bo opowiedział o tym mieszkańcom, którzy próbowali go ratować.

„Czy mógłby pan wezwać pogotowie, bo mnie podpalili”

- Z dymu i pogorzeliska wyszedł nagi mężczyzna, który był cały poparzony. Jego słowa zapamiętam do końca życia „czy mógłby pan wezwać pogotowie, bo mnie podpalili”. Był bardzo przytomny i logiczny. Martwił się nawet, że na półpiętrze nadal może być ogień - opowiadał w sądzie Krzysztof Z.

- Powiedział, że jest bezdomny, że obudziło go dwóch ludzi. Spytali, czy nie ma jakichś pieniędzy. Gdy zaprzeczył, oni wylali na niego jakąś butelkę i podpalili - zeznawał Grzegorz Z.

Władysław G. zmarł tydzień później w szpitalu. W mieszkaniu braci P. (mieszkają kilka pięter niżej od miejsca tragedii) policjanci znaleźli kanister i niebieską butelką z łatwopalnymi substancjami.

- Kanister ukradliśmy dawno temu na ul. Odzieżowej, w butelce był płyn do piły naszego kolegi. Nie mamy nic wspólnego z tym podpaleniem - zapewniają.

Dowodem jest też ścierka, którą znaleziono w mieszkaniu braci, w reklamówce na śmieci. Robert P. twierdzi, że wytarł tajemniczą ciecz, którą ktoś miał rozlać im przed drzwiami kilka godzin przed tragedią. Prokuratura nie wierzy w to, a obrońcy oskarżonych nie wykluczają, że ktoś skonfliktowany z braćmi mógł ich wrobić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński