- Problem jest dość duży, bo Zwierzogród oczywiście przyjmuje zgłaszane zwierzaki, ale zgłaszający musi je sam zabezpieczyć i dostarczyć, co stanowi problem i jest niejako "wymuszane" na mieszkańcach, którzy mają opcję odwrócić głowę i zostawić zwierzę bez pomocy - sygnalizuje kłopot mieszkanka Szczecina w mediach społecznościowych.
Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt prowadzony przez fundację Zwierzogród znajduje się w Wielgowie przy ulicy Borowej. Ta lokalizacja jest oddalona od centrum Szczecina o ponad 20 kilometrów i przejazd tam wiąże się nie tylko z poświęconym czasem, ale także kosztami. W zabieganym świecie czasami trudno, żeby ktoś zwrócił uwagę na poszkodowane zwierzę, a co dopiero odwiózł je do ośrodka.
Prezydent Piotr Krzystek widzi problem, na który jednak nie ma rozwiązania
- Zapewnianie wyspecjalizowanych firm, to olbrzymie koszty. Nie chcę powiedzieć, że problem jest znikomy, ale w dużej mierze płacilibyśmy za samą gotowość, nie zaś za realny czas pomocy i przewozu. Na samą usługę przewozu, obawiam się, że chętnych nie będzie - odpowiedział prezydent Szczecina.
Straż miejska do zwierząt tylko w nagłych przypadkach
Podczas dyskusji padła propozycja, żeby transportem rannych zwierząt zajmowała się straż miejska. Joanna Wojtach ze szczecińskiej straży miejskiej potwierdza, że funkcjonariusze w sytuacji wyższej potrzeby służą pomocą, lecz nie są wyspecjalizowani do prowadzenia takich transportów.
- To się zdarza w sytuacjach wymagających pilnej interwencji z zastrzeżeniem, żeby nie stało się to normą, ponieważ straż miejska nie ma pojazdów przystosowanych do transportu zwierząt. My przewozimy zwierzęta radiowozami z tzw. klatką, służącymi do przewozu głównie osób nietrzeźwych.
Chęć przewozu zwierząt deklaruje jedna z firm taksówkarskich działających na terenie Szczecina.
- Ostatnio zdarzyło nam się odebrać ranne ptaki od osób, które je znalazły i przewieźć je do fundacji Zwierzogród w Wielgowie - mówi przedstawiciel firmy.
W tym wypadku jednak także koszty ponosi osoba zlecająca transport.
- Sporadycznie się zdarza, że ktoś zgłosi poszkodowane zwierzę i nawet przy nim nie zaczeka - mówi Paulina Seweryniak, prezes fundacji Zwierzogród.
Wtedy zdarzają się wyjazdy pracowników ośrodka po zgłoszone zwierzęta i to właśnie jest większym problemem dla jego funkcjonowania, ponieważ ktoś musi poświęcić swój czas na poszukiwanie zgłoszonego zwierzaka, a ten czas potrzebny jest do pomocy na miejscu.
Najczęściej jednak mieszkańcy sami dowożą zwierzęta.
- Nie ma z tym większego problemu - zapewnia Seweryniak.
Prezes fundacji nie widzi potrzeby opłacania firmy, która zajęłaby się transportem poszkodowanych zwierząt. Tak naprawdę wystarczy jeden człowiek.
- Rozmawiamy z urzędem miasta, żeby utworzyć dodatkowy etat, ale wiemy, że to nie jest łatwy czas dla budżetu miasta - mówi Paulina Seweryniak.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?