Boże Narodzenie to wyjątkowe święto dla wszystkich chrześcijan. Czy są może jakieś zwyczaje, które odróżniają świętowanie u katolików i prawosławnych?
Ks. Grzegorz Misijuk: Na wsiach przetrwał jeszcze zwyczaj stawiania w domu tzw. hościa, czyli snopka niewymłóconego zboża. Umieszcza się go w kącie - koniecznie pod ikonami. To rodzaj prośby o to, by nigdy w domu chleb nie był hościem, czyli po polsku gościem.
Wiele jest jednak zbieżnych zwyczajów, jak wkładanie siana pod obrus czy zostawianie wolnego miejsca dla zbłąkanego wędrowca.
O ile wkładanie siana jest znane od wieków i symbolizuje fakt, że Jezus narodził się w stajni, to zostawianie wolnego miejsca jest zwyczajem bardziej współczesnym. Wynika to z tej prostej przyczyny, że kiedyś na wsiach nie było krzeseł, tylko ławy, na których siadało kilka osób. W razie gdyby rzeczywiście na Wigilii pojawił się zbłąkany wędrowiec, to wystarczyło tylko posunąć się nieco na ławie. Nie przygotowywało się też pustego talerzyka, bo jadano zazwyczaj z jednej miski, więc nikt nie miał osobnego talerzyka tylko dla siebie.
Są też takie zwyczaje, które choć podobne nieco się różnią. Katolicy dzielą się przed wieczerzą opłatkiem. Prawosławni mają za to prosforę, czyli małą pszenną bułeczkę wypiekaną na drożdżach z dodatkiem święconej wody. Prosfora używana jest przede wszystkim do Komunii Świętej, tak jak opłatek.
Dzielenie się prosforą jest zwyczajem znanym przede wszystkim polskim wyznawcom prawosławia. To efekt przenikania się kultur na naszych terenach. Dzielenie się prosforą jest równoważne z tradycją katolickiego opłatka i odwrotnie. Na przykład w Rosji czy na Bałkanach nie jest to praktykowane.
W tamtejszych tradycjach wigilijnych występuje za to kutia. Miska z tą potrawą stoi na środku stołu i uczestnicy wieczerzy dzielą się nią niczym prosforą.
To prawda. Kutia to symbol podziękowania, jakie składamy Bogu za to, że przez cały rok mamy co jeść.
Kutia jest potrawą, którą przyrządza się na różne sposoby. Niektórzy robią ją na bazie gotowanego ryżu, inni z ziaren jęczmienia czy pszenicy. Są też tacy, którzy moczą zeschnięte bułki...
Sposobów jest mnóstwo. Wśród dodatków występuje np.: miód, mak, orzechy oraz rodzynki. Jako baza najbardziej tradycyjne są ziarna pszenicy. Gotowali je już pierwsi chrześcijanie. Ta potrawa znalazła się zresztą na wigilijnym stole dużo wcześniej niż ryba. W czasach Cesarstwa Rzymskiego w basenie Morza Śródziemnego nie było przecież współczesnych środków transportu, więc w osadach znacznie oddalonych od morza nie jadano ryb. Zanim by je tam dostarczono, mogłyby się zmarnować. Zresztą ryba jako potrwa postna uznana została dopiero w VI-VII w.
Coś takiego! Dziś, kiedy myślimy o postnej potrawie, od razu staje nam przed oczami ryba.
A jednak. Do dziś w czasie postu są takie dni, kiedy nie powinno się jeść ryb. Kiedy byłem u prawosławnych mnichów na Świętej Górze Athos, ryba podawana była tylko w niedziele poza postem. Na co dzień jada się tam przede wszystkim warzywa, owoce i ziarna. A w dzień Wigilii obowiązuje oczywiście ścisły post, czyli całkowite powstrzymanie się od jedzenia.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?