Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawdziwa kobieta biznesu. Eveline Popowska, przedsiębiorczyni, menedżerka, specjalistka

Ewelina Żuberek
Sebastian Wołosz
Współwłaścicielka restauracji u SOMsiadów w Bartoszewie, manager firmy Freshfoods, specjalista ds. sprzedaży i szkoleń w firmie Dobra Pączkarnia oraz… kierownik w warsztacie samochodowym PodoCars Andrzej Podolak. Z Eveline Popowską rozmawiamy o rynku gastronomicznym w Szczecinie, sytuacji restauracji po lockdownie oraz łączeniu życia rodzinnego z pracą w tak skrajnych branżach.

Ma Pani dopiero 31 lat, a na swoim zawodowym koncie już spore doświadczenie. Jak rozpoczęła się Pani przygoda z gastronomią?
W wieku 21 lat zaczęłam prowadzić mało znany wówczas food truck. To doświadczenie zakończyło się dość szybko z powodu problemów osobistych. Gdy zaczęłam układać życie na nowo, około 6 lat temu moja przyjaciółka Eliz zaproponowała mi pracę w Dobrej Pączkarni. Zaczynałam od obsługi kasy, a awansowałam na managera w jej innej firmie – Freshfoods. Na co dzień pracuję na stanowisku specjalisty ds. sprzedaży i szkoleń.

Kiedy pojawił się pomysł otworzenia własnej restauracji?

Już od jakiegoś czasu myślałam o stworzeniu miejsca, które będzie moje i będę czuła się w nim dobrze. Pomysł na stworzenie restauracji powstał podczas wspólnego biesiadowania z moim obecnym wspólnikiem Grzegorzem i jego żoną Karoliną. Początkowo nie brali tego na poważnie, aż do momentu, gdy oznajmiłam im, że rozpoczynamy remont. Lokal wymagał kapitalnej odnowy, więc ruszyliśmy już po sezonie letnim. Dziś mamy fantastycznego kucharza, który serwuje wyjątkowe dania kuchni polskiej.

Do 2020 roku branża gastronomiczna w Szczecinie dynamicznie się rozwijała. Po wybuchu pandemii stanęła nad przepaścią i przeżyła największy kryzys od lat. Od kliku miesięcy ruch w lokalach rośnie, ale czy wystarczająco?

Jak wszyscy wiemy, lockdown boleśnie odcisnął swe piętno na gastronomii. Młodzież, która wcześniej bardzo chętnie pracowała na stanowisku kelnera czy kucharza, teraz podchodzi do tego ostrożniej i szuka bardziej stabilnych miejsc pracy. Powoli jednak wszyscy się podnoszą. Widać, że ludziom brakowało wspólnych wyjść do restauracji. Gdy robiliśmy u siebie pierwszą imprezę z potańcówką po lockdownie, to miejsca rozeszły się w 1,5 godziny.

Czy Szczecin jest dobrym miejscem na rozwijanie własnego biznesu?

Uważam, że Szczecin ma bardzo duży potencjał, jeśli chodzi o rozwój biznesu. Mamy chociażby Bulwary i Łasztownię, które są pięknymi miejscami, mogącymi przyciągnąć turystów. Jest coraz więcej młodych osób, które studiują i przyjeżdżają tutaj do pracy. Nadal nie jest to jednak tak rozwinięte miasto jak chociażby Poznań czy Wrocław. Tam życie nocne trwa do późnych godzin, u nas po 22.00 miasto jest już martwe. Mam nadzieję, że dzięki tym młodym ludziom to się zmieni.

A lokalny rynek gastronomiczny? Są miejsca, do których warto pójść?

Z przyjaciółmi często chodzę do restauracji i mam możliwość poznania różnych smaków i nowych rzeczy. Zauważyłam, że ludzie przestają chodzić do restauracji, w których podają odgrzewane kotlety. Lepiej wydać więcej i zjeść coś pysznego i czuć się dobrze. Mamy kilka dobrych restauracji z kuchnią włoską i sushi. Ciekawe są też te, które oferują steki. Widać, że odchodzimy od tych oklepanych miejsc. Moimi ulubionymi restauracjami są np. Columbus na Wałach Chrobrego czy Trattoria Toscana przy placu Orła Białego. Oryginalny jest Paprykarz, który oferuje dania rybne i owoce morza oraz oczywiście paprykarz.

To właśnie ze wspomnianym paprykarzem oraz pasztecikami kojarzony jest Szczecin. Czy mamy inne lokalne potrawy?

Myślę, że jednak te dwa przysmaki są tymi topowymi. Co do pasztecików, to najlepsze od lat są na Wojska Polskiego. W naszej restauracji robimy paprykarz i jest to superdanie, które idealnie nadaje się na przystawkę. Zastanawiam się tylko, czy turyści wiedzą o tym, że to nasze dobro regionalne, bo gdy widzą paprykarz w karcie, to zastanawiają się, co to może być. Miom zdaniem to jednak mieszkańcy chętniej wracają do tych tradycyjnych smaków. Wśród studentów hitem jest natomiast frytburger. To bułka od kebaba wypełniona frytkami i sosem. Nigdzie indziej się z nim nie spotkałam.

Czy chodząc do innych restauracji, porównuje je Pani do swojej? Zauważa, co można poprawić? Czy jednak skupia się Pani na jedzeniu i znajomych?

Przeważnie cieszę się z towarzystwa i dobrego jedzenia. Jednak podpatruję także, jak wygląda podane danie. Zwracam uwagę na obsługę kelnerską. Staram się, nawet podczas prywatnej wizyty, czerpać jak najwięcej wiedzy i smaków, żeby wiedzieć, co ewentualnie u mnie można poprawić.

Zajmuje się Pani nie tylko branżą gastronomiczną…

To fakt. Z racji tego, że mój narzeczony prowadzi swój warsztat samochodowy (nagradzany w konkursie „Głosu Szczecińskiego”), to od 3 lat działam także w branży motoryzacyjnej. Zajmuję się tam wszystkim rozliczeniami i księgowością. Z uwagi na fakt, że posiadam trzech mężczyzn w domu, to zostałam zmuszona do polubienia motoryzacji. Gdy synowie i narzeczony usiądą razem przed telewizorem, to nie leci nic innego niż Formuła 1 i programy motoryzacyjne. Koniec końców sama się w to wciągnęłam. Gdy jadę samochodem i coś zaczyna stukać, to potrafię rozpoznać, czego dotyczy awaria.

Dzieci, praca w dwóch różnych branżach. Jak udaje się pani to wszystko łączyć?

Nie ukrywam, że jest ciężko. Moi synowie są w wieku 7 i 12 lat, tak więc jeden wchodzi w trudny wiek nastolatka, a drugi zaczyna szkołę. Mamy także dwa psy. Na szczęście mogę liczyć na pomoc narzeczonego i rodziców. W sytuacjach awaryjnych są w stanie rzucić wszystko i mi pomóc. W pracy mam wspaniały zespół, który także jest wyrozumiały i daje mi wsparcie w wielu sytuacjach.

Co Panią motywuje?

Przyszłość. Chciałabym, by moim dzieciom niczego nie zabrakło, by było nas stać posłać je na dobre studia. Robię to dla nich, ponieważ chcę im ułatwić start w dorosłe życie. Nie ukrywam też, że lubię to, co robię. Jestem typem zadaniowca, wyznaczam sobie cele i krok po kroku je realizuję.

Czy w tym wszystkim jest Pani w stanie znaleźć czas dla siebie, rozwijanie swoich pasji?

Zawsze staram się znaleźć choć chwilę, przeważnie wieczorem. Bardzo lubię czytać książki – nie tylko specjalistyczne, ale także lekkie romanse. To mnie odstresowuje, przenosi w inną rzeczywistość. Mieszkam naprzeciwko lasu, więc odpoczywam też podczas długich spacerów z psami, gdy mogę odetchnąć świeżym powietrzem i przez chwilę nie myśleć o niczym. Kontakt z naturą mnie wycisza i pozwala naładować baterie na kolejne dni.

ZOBACZ TEŻ:

foto: Natalia Sobotka, FotoSobotka, MUA: Agnieszka Szeremeta, Creo Academy, miejsce: Kooperatywa Łaźnia, ul. Koński Kierat 14/15, Szczecin, kwiaty: Małgorzata Siemianowska - Kwiaciarnia Arabeska, ul. Wyszyńskiego 4f, Police

Szczecinianka, która zachwyciła Polskę unikatowym stylem. Po...

Bądź na bieżąco i obserwuj:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński