Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prątkujący dawca krwi

Tadeusz Cieślak
Pan Sławomir złożył pozew do sądu. Domaga się w nim od Regionalnego Centrum Krwiodawstwa w Szczecinie odszkodowania za leczenie.
Pan Sławomir złożył pozew do sądu. Domaga się w nim od Regionalnego Centrum Krwiodawstwa w Szczecinie odszkodowania za leczenie.
Podczas rutynowych badań w stacji krwiodawstwa nie zauważono, że mężczyzna ma gruźlicę i dziury w płucach.

- Jedenaście lat oddawałem krew - mówi Sławomir Tuerner. - Byłem dawcą honorowym, dopiero przez ostanie lata płacono mi za to. Stacja krwiodawstwa w Szczecinie. wzywała mnie raz na dwa miesiące Zawsze badał mnie lekarz, pobierano moją krew. Miałem prawo oczekiwać, że przy takiej regularnej opiece medycznej jestem zdrów jak ryba. Nikt z lekarzy nie powiedział mi jednak, że mam gruźlicę...
Jego krew ma specyficzne własności. Posiada silny układ antygenowy. Pobierana jest do produkcji surowic diagnostycznych. Przy ich pomocy bada się antygeny w krwi ludzi, którym trzeba będzie przetaczać krew, stosowana jest także przy określaniu grup krwi. Na terenie Szczecina jest kilkunastu takich jak on dawców. Podobnie jak i on oddają swoją krew za pieniądze.

Prawidłowe wyniki

Ostatni raz oddał ją 17 kwietnia ub.r. Po dziesięciu dniach dostał zawrotów głowy w trakcie spaceru po parku Kasprowicza. Upadł na ziemie. Przybyły lekarz pogotowia podejrzewał zawał. W szpitalu przy ul. Janosika zrobiono mu zdjęcie rentgenowskie klatki piersiowej. Rozpoznanie brzmiało - "rozwijająca się dwustronna gruźlica naciekająca, płuca w stanie rozpadu".
-Do tej pory nie dociera do mnie, jak to możliwe, że nie wykryto wcześniej zmian chorobowych, zwłaszcza w tak zaawansowanym stadium? - mówi Sławomir Tuerner. - Przecież zwykłe badanie krwi, tak zwany opad, powinien wykazać stan zapalny. Obowiązkiem lekarzy było powiadomić mnie, tak aby miał szansę podjąć leczenie. Gdy po raz ostatni oddawałem krew, miałem już dziury w płucach, prątkowałem! Rozsiewałem zarazki na prawo i lewo. Jadłem w tym czasie posiłki regeneracyjne w stołówce stacji, chodziłem po mieście. Ile miesięcy przed przyjęciem mnie do szpitala miałem pierwsze objawy gruźlicy? Sami lekarze nie umieją na to pytanie odpowiedzieć.
Zdaniem fachowców z Reginalnego Centrum Krwidawstwa i Krwiolecznictwa przy al. Wojska Polskiego w Szczecinie, ich dawca zawsze był szczegółowo przebadany. Dochowano wszystkich obowiązujących procedur. Zanim przekazał krew była ona podawana badaniu analitycznemu - robiono morfologię, OB, ALAT. Dodatkowo wymagano od dawcy oświadczenia, w którym stwierdzał, że uważa swoja krew za bezpieczną dla potencjalnego dawcy.
-Pan Tuerner cały czas miał prawidłowe wyniki - mówi Henryk Rzechuła, dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Szczecinie. -Na ich podstawie nie można było stwierdzić, że rozwija się choroba.

Pokusa kilkuset złotych

W Polsce prowadzono coroczne, przymusowe prześwietlenia klatki piersiowej. Uznano jednak, że z biegiem czasu gruźlica przestała być w naszym kraju problemem społecznym. Dwa lata temu Instytyt Hematologi oraz Krajowe Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa uznało przymusowe badania za zbędne. Od tej pory nie ma obowiązku prześwietlania płuc. Można poddać się takiemu prześwietleniu na własne żądanie. Trzeba jednak za nie zapłacić. Z tego samego powodu RCKiK zaprzestało poddawania badaniom radiologicznym dawców krwi.
- Jeżeli chcemy zrobić zdjęcie radiologiczne dawców, musimy albo zapłacić z własnej kieszeni albo nakłonić ich aby płacili za takie badania sami - mówi Henryk Rzechuła. -Dla wielu z tych, którzy oddają swoja krew za pieniądze, 10 złotych za zdjęcia małoobrazkowe jest dużym wydatkiem.
W RCKiKi płatni dawcy nie cieszą się dobrą opinią. Podkreśla się, że oddawanie krwi za pieniądze ma swoje ciemne strony. Krew staje się towarem... Tym samym może dojść do sytuacji, w której dawca nie będzie chciał ujawnić, że niedomaga, że był ostatnio przeziębiony lub nawet chory. Niewiele daje w tym wypadku podpisanie oświadczenia. Pokusa otrzymania kilkuset złotych może przeważyć nad zdrowym rozsądkiem. Każdego dnia, z grupy mężczyzn przychodzących do stacji, odrzuca się około 10-20 procent z uwagi nawet na tak banalne powody jak przeziębienie, katar czy szmery w płucach.
- Za najbezpieczniejszych dawców uważamy dawców honorowych - mówi Henrych Rzechuła. - Mamy wtedy pewność, że nie będą starali się oddać krwi kiedy czują się źle lub tylko podejrzewają, że mogą być chorzy. W tym wypadku mieliśmy do czynienia z pechem. W swojej 33-letniej karierze spotkałem się z tym jednym wypadkiem pobrania krwi od chorego, wieloletniego dawcy.

Brak dowodów...

Zarażony gruźlicą Sławomir Tuerner w szpitalu przy ul. Janosika spędził ponad miesiąc. Po jego opuszczeniu domagał się zadośćuczynienia od Stacji za niefachowo przeprowadzone badanie, utratę zdrowia, czas spędzony w szpitalu. Uważał, ze kwota 5 tysięcy złotych będzie adekwatna do strat jakie poniósł. Kierownictwo stacji zdecydowanie odmówiło. "Grużlica jest chorobą często przebiegającą bezobjawowo i dopiero w krytycznym momencie ujawniającą się gwałtownie" - napisano w odpowiedzi na jego żądanie. "Liczymy na współpracę i prawdomówność dawców, szczególnie stałych, doświadczonych. Ponieważ była pan dawcą płatnym zachodzi podejrzenie czy nie zataił Pan ważnych informacji o swoim stanie zdrowia".
Pan Sławomir zdecydował się więc oddać sprawę do prokuratury.
"Na podstawie zgromadzonej dokumentacji ustalono, że badania nie wykazały odchyleń od normy i pozwalały kwalifikować dawcę do oddania krwi" - napisał Marcin Kowalski, prokurator prokuratury Rejonowej w Szczecinie. "Również każdorazowo wykonywane badania kwalifikacyjne preparatów krwi były prawidłowe. Przy kwalifikacji dawcy podpisuje on oświadczenie, że uważa swoją krew za bezpieczną dla potencjalnego biorcy".
Powołano biegłych - kierownika Katedry Pulmunologii oraz kierownika Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie. Stwierdzili zgodnie, że "chociaż nie powinno się pobierać krwi od chorego na gruźlicę, to jednak w tym konkretnym przypadku fakt pobierania krwi od Sławomira Tuernera nie stworzył bezpośredniego zagrożenia dla jego życia i zdrowia". Stwierdzili przy tym, że brak jest dostatecznych dowodów, iż pracownicy stacji krwiodawstwa nie wykonali wszystkich zabiegów niezbędnych dla zapewnienia bezpieczeństwa dawcy. Podkreślono przy tym, że jego krew nie była wykorzystywana do przetaczania pacjentom. Służyła tylko celom diagnostycznym.
- Czy mam się z tą opinią zgodzić? - mówi Sławomir Tuerner - Pracowałem poprzednio jako malarz-konserwator w stoczni. Miałem znakomite zdrowie. Teraz jestem na rencie. Spędziłem w szpitalu ponad miesiąc, przez dalsze dziewięć miesięcy podawano mnie chemioterapi. Prątkując, zaraziłem mojego 7-letniego letniego syna. Przebywał w szpitalu. Wypisano go po tygodniu ale przez pół roku chłopiec musiał brać silne leki przeciwgruźlicze.

Może spokojnie odejść

Lekarze ze szpitala przy ul. Janosika pamiętają zarażonego gruźlicą dawcę krwi.
- Nie zakończył w pełni leczenia - mówi Dorota Małosek, kierownik poradni pulmunologicznej. -Na własną prośbę wypisał się ze szpitala. Cały czas prątkował. Zaleciliśmy mu kontynuowanie terapii pod ścisłym nadzorem naszej poradni. Nie mogliśmy go zatrzymać na sali, bowiem nie pozwalają na to przepisy. Może spokojnie odejść, jeździć tramwajem, autobusem, stołować się w restauracji czy barze. Niestety, niekiedy trafiają nam się i tacy pacjenci.
Sam zainteresowany twierdzi, ze w tym czasie czuł się już dobrze. Prątki po chemioterapi były nieaktywne. Nie mogąc, jak określił "porozozumieć się z panią ordynator", zasięgnął porady u specjalisty szpitala w Zdunowie. Dopiero po konsultacji zdecydował się wrócić wcześniej do domu.
Ponieważ prokuratura umorzyła sprawę, jedyną drogą jaka mu pozostała jest dochodzenia swoich racji w procesie cywilnym. W złożonym wniosku domaga się od Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Szczecinie 15 tysięcy złotych odszkodowania oraz 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Pozew złożył 8 lutego w Wydziale Cywilnym Sądu Rejonowego w Szczecinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński