Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy szpitala w Resku grożą odejściem. Chcą zaległych pieniędzy

Anna Folkman
- Z powodu cięcia wynagrodzeń jestem, teraz 1,7 tys. zł do tyłu. - mówi Irena Krogulska, anestezjolog ze szpitala w Resku. - Nie wiem, jak to dalej będzie. Ja nadal nie dostałam wypłaty z lutego.
- Z powodu cięcia wynagrodzeń jestem, teraz 1,7 tys. zł do tyłu. - mówi Irena Krogulska, anestezjolog ze szpitala w Resku. - Nie wiem, jak to dalej będzie. Ja nadal nie dostałam wypłaty z lutego. Andrzej Szkocki
Pracownicy szpitala w Resku domagają się wypłaty zaległych pieniędzy, grożą odejściem z pracy. Dyrekcja zaprzecza, by były jakiekolwiek zaległości.

- Za styczeń nie dostałam pół wypłaty - skarży się jedna z pielęgniarek ze szpitala w Resku. - W umowach mamy zapisane, że wynagrodzenie składa się z dwóch części - stałej i zmiennej. Ta druga zależy od dochodów i rentowności szpitala. Okazuje się, że stale jesteśmy na minusie. Ostatnią stratę wyliczono aż na 56 proc. i o tyle zostały obniżone wynagrodzenia z części zmiennej. Skąd te straty? Obłożenie w szpitalu jest pełne, przychodzimy do pracy na 12 godzin. Chyba należy się nam za to zapłata.

W takiej sytuacji jest około 10 pielęgniarek, które pracują na kontraktach. W zależności od ilości pełnionych dyżurów normalnie zarabiają około 4 tys. zł. Z tej kwoty muszą jednak opłacić ZUS, ubezpieczenie.

- Teraz pielęgniarka z 30-letnim stażem dostaje na rękę około 1600 zł - dodaje pielęgniarka. - Za sam ZUS jest około 600 zł opłaty. Ile zostaje na życie, łatwo sobie policzyć. Każda z nas szanuje pracę, wiadomo jakie są czasy, ale kiedy w taki sposób stawia się nas pod ścianą możemy nie mieć wyjścia. Trzeba będzie odejść.

W podobnej sytuacji są także medycy na kontraktach.

- Najgorsze jest to, że podpisaliśmy umowy niekorzystne dla siebie, bo rzeczywiście mowa jest w nich o stałej i zmiennej część pensji - mówi Irena Krogulska, anestezjolog. - Tylko, kiedy je podpisywaliśmy, "minus" wynosił około 4 proc.

Sprawa związana z wypłatami dla personelu szpitala w Resku jest znana w Urzędzie Marszałkowskim, któremu podlega placówka.

- Z informacji uzyskanych od dyrektora szpitala wynika, że 30 marca odbyło się spotkanie z personelem, na którym ustalono tryb pracy oddziału do końca czerwca 2012 roku oraz, że pielęgniarki pracują i zadeklarowały pełną dyspozycyjność - mówi Kamila Paczuk, inspektor w Urzędzie Marszałkowskim.

O problemie wie także Szczecińska Izba Pielęgniarek i Położnych, od której usłyszeliśmy, że zakład pracy przygotowuje zmianę.

- Osoby, które wyrażą wolę zatrudnienia się na umowę o pracę, będą miały taką możliwość - mówi Maria Matusiak, przewodnicząca Rady.

Sprawę wymijająco potraktował dyrektor szpitala, który nie odpowiedział na nasze konkretne pytania dotyczące problemu z wypłatami. Z jego odpowiedzi wynika, że personel nie może liczyć na jakiekolwiek dodatkowe pieniądze.

- Usługi medyczne podwykonawcy świadczą na podstawie umów cywilno-prawnych. Wysokość wypłacanych kwot jest uzależniona od jakości i ilości świadczeń. Wszystkie wynagrodzenia wynikające z umów o pracę wypłacane są terminowo. Nie ma żadnych zaległości w wypłatach wynagrodzeń. Nikt z personelu nie odszedł z pracy i pacjenci są zaopatrywani jak dotychczas - zapewnia dyrektor placówki, Jacek Pietryka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński