Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracodawca potrącał pensję i nie przekazywał jej komornikowi

Inga Domurat
Pan Zbigniew nie przypuszczał, że pracodawca może potrącać mu  60% pensji na alimenty i tych pieniędzy nie przekazywać komornikowi
Pan Zbigniew nie przypuszczał, że pracodawca może potrącać mu 60% pensji na alimenty i tych pieniędzy nie przekazywać komornikowi archiwum polskapress
Pan Zbigniew nie przypuszczał, że pracodawca może potrącać mu 60% pensji na alimenty i tych pieniędzy nie przekazywać komornikowi.

A tak właśnie było...

Pan Zbigniew, mieszkaniec jednej z podbiałogardzkich wsi, od ponad 10 lat jest po rozwodzie. Pracował fizycznie za granicą, jak twierdzi, przesyłał na dzieci pieniądze, mimo to była już żona wniosła do sądu pozew o alimenty. I sąd je przyznał, a pan Zbigniew dowiedział się o tym, jak wrócił do Polski i zapukał do niego komornik.

- Byłem zdziwiony i zły na siebie, że na żadnym przekazie bankowym dla byłej żony nie dodałem słowa „alimenty”. Nie wiedziałem, że takie sprawy mogą się toczyć w sądzie bez mojego udziału - mówi pan Zbigniew.

- No, ale cóż, musiałem się z tym pogodzić. W 2008 roku zacząłem pracować w odlewni żeliwa w Białogardzie. Tak z przerwami uzbierały mi się ze dwa lata pracy. I wiedziałem, że na pensję siadł mi komornik. Firma zabierała mi co miesiąc 60% wynagrodzenia. Normalnie dostawałbym ok. 1200 złotych, a dostawałem 500 złotych. Byłem przekonany, że komornik dostaje resztę, skutecznie ściąga mój dług. Ale jak się później okazało dostał tylko jedną wpłatę i na tym był koniec.

Pan Zbigniew otrzymał nawet od pracodawcy, którego siedziba jest w Warszawie, zaświadczenie o potrącaniu jego wynagrodzenia na poczet zaległych i bieżących alimentów. Dopiero w 2013 roku zorientował się, że coś jest nie tak, bo jakoś jego dług nie malał. Wątpliwości rozwiał komornik, który przyznał, że ma tylko jedną wpłatę. Spółka tłumaczyć się miała trudną sytuacją finansową. A w kwestie rozliczeń pracodawcy z pracownikiem komornik przecież już nie wnikał.

- Wyszło na to, że pracodawca mnie okradł i oszukał. Wzbogacił się moim kosztem, a raczej moich dzieci, do których pieniądze nie trafiały. Do tego moje długi zamiast zmaleć, urosły - mówi pan Zbigniew.

Warszawski pracodawca z Białogardu się wyprowadził, ale pan Zbigniew z jej prezesem Andrzejem M. poszedł w 2013 roku do sądu, licząc na zapłatę należnych pieniędzy - 13.500 złotych. Sąd Rejonowy w Białogardzie jednak nie dość, że oddalił wniosek pana Zbigniewa o ustanowienie pełnomocnika z urzędu, to jeszcze oddalił powództwo o zapłatę. i kazał płacić koszty sądowe. Sąd uzasadnił, że to nie od prezesa, a od spółki pan Zbigniew powinien żądać pieniędzy. Poza tym i tak nie jest on uprawniony do uzyskania ich dla siebie. To komornik, według sądu, „powinien był bardziej skutecznie wyegzekwować należność zajętą”.

- Nie miałem pieniędzy na apelację, tym bardziej na adwokata, więc sprawy cywilnej nie ciągnąłem dalej, choć nadal czułem się poszkodowany. Złożyłem jednocześnie w 2013 roku doniesienie do prokuratury, bo przecież spółka, za którą odpowiada prezes, przywłaszczyła sobie nienależne jej pieniądze - dodaje pan Zbigniew.

- Problem w tym, że Białogard przekazał tę sprawę do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów, ze względu na siedzibę firmy. Przesłuchany zostałem na miejscu, w Białogardzie, ale już dalej sprawa toczy się w Warszawie.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów oskarżyła Andrzeja M. o przywłaszczenie pieniędzy potrącanych na poczet alimentów oraz o nie przekazywanie ich osobom uprawnionym, jednak 8 czerwca 2016 roku Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów go uniewinnił. Prokurator złożył apelację i 6 października ta miała być rozpoznawana.

- Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył rozprawę odwoławczą w celu uzupełnienia postępowania dowodowego. Nowy termin zostanie wyznaczony z urzędu - informuje sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzecznik prasowy do spraw karnych Sądu Okręgowego w Warszawie.

Zobacz także Nowy sąd w Szczecinku już oficjalnie

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!