Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozywa lekarzy za błąd przy porodzie. Dziecko jest chore

Mariusz Parkitny
Będzie niecodzienny proces. Rodzice małej Zuzi uważają, że decyzja lekarzy o naturalnym porodzie ich córki była błędem. Dziecko doznało licznych obrażeń. Rodzice domagają się zadośćuczynienia.

Rzadkie powikłanie

Rzadkie powikłanie

Według światowych statystyk, dystocja barkowa dotyka 1-2 dzieci na 1000 porodów.

Dziewczynka ma niedowład rączki. Kaleką zostanie na całe życie. Zdaniem rodziców, to dlatego, że lekarze źle ocenili jej wagę i zdecydowali się na poród naturalny. W jego trakcie dziecko zaklinowało się ramieniem o spojenie łonowe.

- Jestem przekonany, że doszło do błędu w sztuce lekarskiej, z powodu którego zdecydowano się na poród naturalny, w tym wypadku nieuzasadniony. W tej chwili ustalamy, kto odpowiada za to, co się stało - mówi mec. Wojciech Wojciechowski, adwokat specjalizujący się w sprawach błędów medycznych.

Historia małej Zuzi jest wstrząsająca. Prawie połowę z dziewięciu miesięcy życia spędziła na intensywnej terapii. Wymaga stałej opieki i rehabilitacji. Cierpi na tzw. dystocję barkową. To bardzo rzadki uraz zdarzający się przy porodach dzieci o dużej masie. Zdaniem rodziców lekarze źle ocenili wagę dziecka.

- Badanie usg przed porodem wykazało, że Zuzia waży około 3600 gramów. Lekarze uznali, że nie ma przeszkód, aby żona rodziła naturalnie. Dziwię się, że nie mieli wątpliwości, choćby dlatego, że żona przytyła w ciąży prawie 40 kilogramów. Potem okazało się, że córka ważyła o ponad kilogram więcej, 4700 gramów - mówi Wojciech Cegielski, tata Zuzi.

W trakcie porodu dziewczynka zaklinowała się barkiem o spojenie łonowe. Lekarze nie mogli jej wyciągnąć. Główka rodziła się ok.1,5 godziny, potem doszło do zakleszczenia się barku. Wtedy lekarze wyprosili pana Wojciecha z sali porodowej.

- Ostatnie co pamiętam, to gdy wskoczył na mnie lekarz oraz pielęgniarka i zaczęli wyciskać dziecko - twierdzi Wioletta Cegielska, mama Zuzi.

Dziecko urodziło się w stanie krytycznym. Trafiło na kilka miesięcy na oddział intensywnej terapii. Lista obrażeń jest przerażająca. Oprócz uszkodzenia lewego splotu barkowego, pojawiły się problemy z krzepliwością, uszkodzenie mózgu z niedotlenienia (obrzęk mózgu, liczne wylewy krwi do mózgu), podskórne krwiaki, uszkodzenia nerek, powiększona wątroby i śledziona, niewydolność oddechowo - krążeniowa. Dzięki licznym zabiegom i rehabilitacji większość obrażeń udało się wyleczyć. Ale sprawności w lewej ręce prawdopodobnie nigdy nie uda się przywrócić. Rodzice konsultowali się z najlepszymi specjalistami, m.in. prof. Alain Gilbertem z Francuskiego Instytutu Chirurgii Ręki w Paryżu. Opinie specjalistów są podzielone. Jedni zalecają szybką operację, inni radzą poczekać. Koszt jednej operacji to ok. 5 tys. euro.

Zuzia urodziła się w szpitalu w Szczecinie Zdrojach. Placówka zapewnia, że lekarze i personel zachowali się prawidłowo. Postępowanie odszkodowawcze prowadzone przez firmę ubezpieczeniową jest w toku.

- Wyrażamy współczucie i głębokie ubolewanie z powodu cierpienia jakiego zaznała mała Zuzanna i jej matka. Powikłanie w postaci dystocji barkowej płodu może wystąpić w przebiegu każdego porodu. Trudno je przewidzieć, a rozpoznać je można dopiero w drugim okresie porodu i nie zawsze jest możliwe wykonanie cięcia cesarskiego. O wyborze metody przeprowadzenia porodu decyduje szereg czynników, w tym prawdopodobna masa ciała płodu określona za pomocą badania usg. Jest nam bardzo przykro, że do takiego powikłania doszło. Jednak nawet staranna praca personelu oraz wykonywane badania dodatkowe nie zapobiegną w stu procentach tego typu powikłaniom - mówi Magdalena Paczkowska, rzecznik szpitala w Zdrojach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński