Spłonęło około stu stoisk z odzieżą i papierosami oraz część hali targowej. Na szczęście w pożarze nikt nie ucierpiał.
Straż Pożarna w Gryfinie otrzymała informację o pożarze o godz. 18.28 w niedzielę. Do poaru wyjechały okoliczne jednostki Państwowej Straży Pożarnej oraz Ochotniczej Straży Pożarnej. Pożar gasiło 28 zastępów straży i 124 strażaków.
- W akcji pomagały jednostki również z Gorzowa i ze Szczecina - mówi Jacek Rudziński, komendant powiatowy straży pożarnej w Gryfinie. - W pewnym momencie pojawiła się możliwość skorzystania z niemieckich strażaków. Do pomocy włączyły się 23 samochody niemieckiej straży i 107 strażaków. Nie było potrzeby korzystania z wszystkich strażaków, więc wpuścilismy tylko kilka jednostek.
Pożar w Osinowie Dolnym. Spaliło się blisko 100 stoisk [zdjęcia, wideo]Zobacz również:
Pożar został zlokalizowany o godz. 23.35. Od tego momentu ogień przestał się rozprzestrzeniać. Dogaszenie ognia trwało do godz. 3 rano. Do godz. porannych jedna jednostka nadzorowała pogorzelisko.
- Podczas akcji największe problemy mieliśmy z tym, że paliła się zwarta bryła pokryta blachą, a to oznaczało, że strażacy mieli problem z dotarciem z wodą do płonących materiałów - mówi Komendand Rudziński. - W każdym stoisku było dużo towarów łatwopalnych, było duże zadymienie. Jednostki docierały sukcesywnie, a pożar był dynamiczny, więc skuteczność była mniejsza.
W pożarze spłonęła powierzchnia 100 na 30 metrów. Było tam około 100 pawilonów, a w pozostałej części hali z powodu zadymienia i wysokiej temperatury została zniszczona.
W pożarze nie ma osób poszkodowanych. Policja prowadzi dochodzenie w sprawie przyczyny pożaru. Trwa szacowanie strat.
- Straty są ogromne, niektórzy z nas stracili wszystko - mówili kupcy, którzy przyjechali na miejsce. - To targowisko jest ogromne, już widać że spłonęło blisko 100 stoisk. Straszna tragedia!
Ugaszanie pożaru było utrudnione z powodu materiałów łatwopalnych i wybuchowych, które znajdowały się na terenie targowiska. Co chwilę było słychać huk spowodowany wybuchem butli z gazem. Nad halą rozbłyskiwały także fajerwerki. Niektórzy z kupców próbowali ratować część towaru. Wynosili w kartonach obuwie, odzież i inne produkty.
- To nasz cały dobytek - mówili zrozpaczeni. - Trzeba ratować, co się da.
- Nie mogę uwierzyć, że to się stało - mówi jedna z kobiet, która sprzedawała na rynku. - W poniedziałek mieliśmy normalnie przyjść do pracy, jak zawsze. Teraz nie ma do czego wracać. Nie wiem jak sobie teraz poradzimy.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?