Pożar wybuchł przed godziną 22. Właściciele przydomowej stodoły i szopy, które stanęły w ogniu, byli w tym czasie w Stargardzie. Kiedy przyjechali, ze stodoły i szopy niewiele pozostało.
- Nie ma możliwości, żeby było jakieś zwarcie i doszło do pożaru, bo w środku nic nie było podłączone do prądu - mówią właściciele. - Wygląda na to, że ktoś podłożył ogień. W środku spłonęło drzewo, które by nam wystarczyło chyba na dwa lata. Było też trochę węgla i słoma. I trochę rozmaitych urządzeń. Trudno uwierzyć, żeby pożar wybuchł od tego, że ktoś tu przechodził i rzucił niedopałek. Przecież lał deszcz, więc szopa od tego by nie stanęła w ogniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?