Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potas kontra sód

SN
Sól niezdrowa? Pij dużo wody i jedz owoce. Wtedy nie zaszkodzi.

Od kilku dekad naukowcy spierają się o to, czy zawartość solniczki jest szkodliwa dla zdrowia. Większość lekarzy zaleca drastyczne ograniczenie ilości zjadanej soli. Są jednak tacy, którzy uważają, że nie każdy musi rezygnować z tej przyprawy. Z pewnością może ona być bardziej niebezpieczna dla ludzi, którzy już chorują na schorzenia układu krwionośnego, natomiast osoby zdrowe i bez skłonności do chorób serca nie mają powodu, aby uważać sól za swojego wroga - twierdzą. Jakiś czas temu amerykański magazyn naukowy "Science" opublikował wyniki ponad stu badań poświęconych wpływowi soli na funkcjonowanie ludzkiego organizmu. Na łamach pisma zamieszczono również opinie przeszło 80 naukowców. Ich poglądy często wzajemnie się wykluczały.

Wśród kardiologów przeważa dziś opinia, że najbardziej korzystne dla zdrowia byłoby drastyczne ograniczenie spożycia chlorku sodu (czyli soli kamiennej) do poziomu 2,5 g dziennie. Mniej więcej tyle mieści się w łyżeczce do herbaty. Z badań epidemiologicznych wynika, że wystarczyłoby to do zredukowania ryzyka udaru mózgu o ok. 40 proc., a innych chorób układu krwionośnego - o ok. 20 proc. Inni badacze zwracają jednak uwagę, że największe spożycie soli przekraczające nawet 30 gramów na dobę, notuje się w takich krajach jak Japonia, Korea Południowa czy Chiny, gdzie przeciętna długość życia człowieka, szczególnie w tym pierwszym państwie, jest znaczna, a zachorowalność na schorzenia układu krążenia znacznie niższa niż w Europie i USA, w których konsumuje się 4-5 razy mniej soli. A zatem okazuje się, że samo ograniczenie ilości soli w diecie wpływa w niewielkim stopniu na obniżenie nadciśnienia tętniczego krwi.

Wśród naukowców, którzy ostatnio zmienili zdanie na temat szkodliwości soli, jest znany dietetyk Sanford Miller, obecnie profesor Uniwersity of Maryland (USA). Przez kilkadziesiąt lat walczył on z tą przyprawą. Dziś jednak nie jest już tak pewny swoich racji, przyznając, że chlorek sodu nie stanowi prawdopodobnie tak dużego zagrożenia zdrowotnego jak uważał. Jego zdaniem problem soli - podobnie jak wielu innych potencjalnie groźnych produktów spożywczych - polega na tym, że jedni są wrażliwi na jej nadmiar, inni zaś - nie. Ci pierwsi powinni zatem zrezygnować z solenia, podczas gdy ci drudzy mogą solić bez obawy, że z tego powodu doznają uszczerbku na zdrowiu. - Kluczowe znaczenie ma reszta naszej diety. Jeśli jemy dużo owoców, warzyw i pokarmów niskotłuszczowych, sama sól nie jest aż tak groźna - uważa Miller.

Być może to jest sedno problemu. Badania sugerują bowiem, że schorzenia układu krwionośnego pojawiają się często, gdy w organizmie zostanie zakłócona równowaga pomiędzy dwoma pierwiastkami - sodem i potasem. Jeśli tego pierwszego jest za dużo w stosunku do tego drugiego, wówczas może rozwinąć się nadciśnienie tętnicze. Jednak nie u wszystkich ta nadwyżka sodu nad potasem prowadzi do wzrostu ciśnienia tętniczego krwi. Epidemiolodzy szacują, że grozi to co czwartej osobie.

Głównym źródłem sodu, który konsumujemy, jest oczywiście sól kuchenna. Bardzo trudno jest skontrolować, ile danego dnia jej spożyliśmy. Znaczne ilości soli znajdują się w wielu gotowych produktach, np. w chlebie, margarynie czy mięsie. Jaka jest zatem właściwa odpowiedź na pytanie: solić czy nie solić? Miller uważa, że lepiej jest dmuchać na zimne i dopóki kwestia szkodliwości soli nie zostanie jednoznacznie rozstrzygnięta, lepiej byłoby ograniczyć jej spożycie. Warto też zneutralizować jej wpływ, na przykład konsumując duże ilości warzyw i owoców, które zawierają dużo potasu, a także pijąc bogatą w potas wodę mineralną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński