Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Posłowie zabiorą im pracę

Michał Fura, 14 września 2004 r.
Nawet dziesięciu pracowników Powiatowego Urzędu Pracy w Świnoujściu może stracić pracę, bo nie będzie pieniędzy na ich wypłaty. Zwolnionych może być jeszcze więcej, bo problem nie dotyczy tylko tego jednego urzędu.

Wszystko z powodu zmiany ustawy, która reguluje formy finansowania tzw. robót publicznych. W tej formie zatrudniani są też między innymi pracownicy powiatowych urzędów pracy. Pieniądze na ich wynagrodzenie pochodzą z Funduszu Pracy, nie obciążają więc samego urzędu.

Tymczasem zgodnie z nowo przyjętym prawem, od przyszłego roku urzędy pracy nie będą mogły już zatrudniać swoich pracowników w ramach robót publicznych.

W przypadku Świnoujścia oznacza to, że w urzędzie pracy ubyłoby co najmniej 10 pracowników. Problem dotyczy także innych instytucji gminnych, w których zatrudnieni są pracownicy w ramach robót publicznych.

Paraliż PUP

Najczęściej w ramach robót publicznych zatrudniane są osoby zaraz po studiach albo jeszcze w ich trakcie.

- Wykonują najprostsze prace, ale są niezwykle potrzebni. Odciążają bowiem innych etatowych pracowników, którzy i tak maja co robić - mówi Renata Młynarczyk, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy.

Najlepszym tego przykładem są doradcy zawodowi. W świnoujskim urzędzie jest tylko jedna taka osoba. Przypadają na nią wszyscy bezrobotni w Świnoujściu, czyli około trzech tysięcy osób.

- W krajach Europy Zachodniej na jednego doradcę w urzędzie pracy przypada od trzystu do pięciuset osób. Różnica jest ogromna. A to ma wpływ na efekty pracy i faktyczną pomoc osobom bezrobotnym - wyjaśnia Renata Młynarczyk.

Potrzeba 120 tysięcy

Dyrektor PUP zgłosiła już problem prezydentowi miasta. Samorządowcy narzekają, że uchwalając ustawę, posłowie zrzucili na gminy kolejny finansowy obowiązek, bez zabezpieczenia na ten cel pieniędzy.

W przypadku 10 osób zatrudnionych w ramach robót publicznych w świnoujskim PUP, na ich utrzymanie przeznaczone jest miesięcznie średnio 10 tys. złotych. W skali roku jest to już kwota 120 tys. zł.

- W budżecie urzędu pracy nie mamy takich pieniędzy - mówi Renata Młynarczyk.

Wyjściem z sytuacji byłaby pomoc miasta. Ale nie wiadomo na razie, czy w budżecie miasta znalazłoby się dodatkowe 120 tys. zł rocznie.

Dyrektor PUP zgłosiła już problem prezydentowi miasta. Samorządowcy narzekają, że uchwalając ustawę, posłowie zrzucili na gminy kolejny finansowy obowiązek, bez zabezpieczenia na ten cel pieniędzy.

- Jedyna nadzieją w tym, że posłowie przesuną jeszcze w czasie obowiązywanie nowej ustawy - mówi Renata Młynarczyk, po czym zaraz dodaje: - Chociaż nawet wtedy, odetchniemy tylko na na chwilę, bo przecież w końcu okres ochronny się skończy, a problem zostanie. Bardzo realne są też następne. W tej chwili ustalane są nowe wytyczne dla urzędów pracy. Rosną wymagania, ale nie idą za nimi pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński