Fizycznej krzywdy nikomu nie wyrządził, jednak narobił innych szkód. Ostatnio włamał się do restauracji z której ukradł pieniądze, jedzenie i alkohol.
- Najpierw przez kilka dni podchodził pod "Grodzisko", widać było, że chce się tu dostać - opowiada właściciel restauracji. - Wtedy nie wyglądał na wystraszonego. Koczował w lesie w okolicach "Grodziska" i w końcu którejś nocy włamał się, by ukraść pieniądze, alkohol i trochę jedzenia.
Policja interweniowała za każdym razem, jednak nigdy nie udało się złapać mężczyzny.
- Policjanci przyjechali nawet z psem tropiącym, ale nie było po nim śladu - mówi pan Konrad. - Porusza się po lesie, jak Tarzan. Wbiega do niego i jest już nie do odnalezienia.
Nikomu nie udało się go złapać.
Więcej przeczytasz we wtorek w papierowym wydaniu "Głosu Szczecińskiego".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?