Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad 6 tysięcy ludzi demonstrowało w obronie pracy. Miasto było sparaliżowane, oberwało się politykom Platformy (zobacz film i zdjęcia)

Piotr Jasina
Ponad 6 tysięcy osób, przedstawicieli zakładów różnych branż z całego kraju, manifestowało swój sprzeciw wobec likwidacji stoczni. Domagali się dymisji polityków odpowiedzialnych za katastrofalną sytuację kolejnych państwowych zakładów.
Marsz w obronie pracy -1Marsz w obronie pracy w obiektywie Andrzeja Szkockiego.

Marsz w obronie pracy - 1

- Tu w Szczecinie, pod bramą stoczni rozpoczynamy krajowe dni protestu - powiedział Janusz Śniadek, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". - Nasze postulaty są proste, i nie polityczne. Manifestujemy przede wszystkim w obronie miejsc pracy. Sprzeciwiamy się rządowi, który jako jedyny w Europie, nie podjął żadnych działań antykryzysowych.

Stoczniowcy zapowiadali, że ich protest, a także pracowników ZCh Police, szczecińskiego portu, Grupy Enea czy PŻM - poprą koledzy z całej Polski. Poparli. Z policyjnych szacunków wynika, iż w manifestacji wzięło udział ponad 6 tysięcy osób. Centrum Szczecina przez 3 godziny było sparaliżowane. Szczecinianie musieli cierpliwe wyczekać, aż protestujący przejdą ulicami i wykrzyczą swoje niezadowolenie. Atak związkowcy kierowali przede wszystkim pod adresem ministra skarbu Aleksandra Grada, i premiera Donalda Tuska. Obwiniają ich za upadek stoczni, i tragiczną sytuację innych zakładów Pomorza, jak chociażby Polic. "Złodzieje", "Oszuści!", "Do Kataru z nimi" - skandowali.

Pod siedzibą szczecińskiej Platformy Obywatelskiej niektórym demonstrantom puściły nerwy. Najpierw zabili deskami wejście do siedziby Platformy, przy wtórujących okrzykach stoczniowców "złodzieje". Potem obrzucili okna i ściany jajkami. Tłum miał się już rozejść, kiedy w drzwiach pokazał się europoseł Sławomir Nitras, w jego kierunku posypało się mnóstwo niecenzuralnych słów. A w pewnym momencie poleciała nawet jedna z desek. Poseł uchylił się w ostatniej chwili. Po czym zrozumiał, że demonstracja zdesperowanych ludzi, bez perspektywy pracy, to nie najlepszy moment do próby jakichkolwiek rozmów, czy wyjaśnień.

Pod Urzędem Wojewódzkim tłum nagle umilkł, by uczcić minutą ciszy śmierć górników, którzy zginęli w kopalni Wujek-Śląsk. Na stosie rozpalonych opon spalili kukłę Aleksandra Grada. Potem odczytano petycje.

- Domagamy się rozmów z premierem, powołania zespołu specjalistów, który miałby opracować plan ratowania stoczni, osłon dla stoczniowców, odwołania ministra skarbu, rozliczenia winnych sytuacji całego sektora stoczniowego - mówił Krzysztof Fidura, szef Solidarności Stoczni Szczecińskiej Nowa. Przedstawiciele Polic domagają się natychmiastowych działań ministra skarbu w celu ratowania zakładu, wyłonienia zarządu z prawdziwego zdarzenia, bez politycznych koneksji.

Polityków w firmie nie chcą także pracownicy PŻM, co wyrazili we własnej petycji. Z kolei pracownicy Grupy Enea przestrzegli przed próbą sprzedaż firmy niemieckiej grupie. Nazwali to przepaństwowieniem. Petycje przybite do drzwi Urzędu wojewódzkiego osobiście zdjął Marcin Zydorowicz, wojewoda zachodniopomorski zapewniając, że przekaże je premierowi.

Na koniec związkowcy odśpiewali hymn państwowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński