- Mąż podczas ścinania drzewa został przez nie przygnieciony. Był nieprzytomny. Dzięki Bogu żyje, ale odniósł poważne obrażenia. Ma złamane żebra, nogi, rękę i uszkodzony rdzeń kręgosłupa - mówi zrozpaczona 42-letnia Jolanta Kolańska. - Był operowany, tydzień leżał na oddziale intensywnej terapii szpitala na Unii Lubelskiej w Szczecinie. Teraz przewieziono go do szpitala w Choszcznie. Mąż leży plackiem. Nie wiem co stanie się dalej i czy będzie chodził. Na pewno czeka go długotrwała rehabilitacja - dodaje.
Trzeba kupić książki
52-letni Zygmunt Kolański jest jedynym żywicielem rodziny. Dwoje najstarszych dzieci: 23-letni Przemysław i 22-letnia Agnieszka, założyło już własne rodziny i nie mieszkają z rodzicami. W domu rodzinnym przebywa jeszcze pełnoletni 19-letni syn Grzegorz, który wraz z ojcem pracuje w Zakładzie Usług Leśnych.
Pozostała trzynastka wymaga opieki rodziców, dziewięcioro z nich jest jeszcze uczniami: 17-letnia Marta to licealistka z Zespołu Szkół nr 2 przy ulicy Polnej w Choszcznie, 16-letni Michał, 15-letni Piotr i 14-letni Dawid uczęszczają do choszczeńskiego gimnazjum, a 13-letni Paweł, 12-letnia Marzena, 11-letni Karol oraz 9-letnia Natalia i 7-letni Jakub są uczniami Szkoły Podstawowej w Zamęcinie.
Po wakacjach do zerówki pójdzie 6-letni Szymon. Będzie uczniem klasy integracyjnej w szkole w Choszcznie, ponieważ jest niepełnosprawny. W domu z mamą przebywają zaś 4-letnia Żaneta, 3-letni Maciej i 2-letni Adrian.
Uczniom trzeba kupić książki i wyprawki do szkoły i przynajmniej obuwie sportowe, bo odzież noszą jedni po drugich.
- Nigdy nie było nam łatwo. Skoro mamy tak dużą rodzinę, to staraliśmy się sami ją utrzymać nie wyciągając ręki do nikogo o pomoc. Nigdy zresztą jej nie otrzymaliśmy. Nasze dzieci nawet darmowej herbaty i bułki w szkole nie dostały. Żeby nie czuły się gorsze, to płaciliśmy za to. Mąż harował po czternaście godzin na dobę, pracując w lesie i w dwudziestohektarowym gospodarstwie.
Mamy dwa sklepiki spożywczo-chemiczne na wsi, ale trudno związać koniec z końcem, bo ludzie są biedni i biorą "na zeszyt" - mówi Jolanta Kolańska.
Chcę tylko, aby tato wyzdrowiał...
O rodzinie Kolańskich "Głos" pisał kilka miesięcy temu, pan Zygmunt podkreślał wtedy pracę żony i porządek panujący w domu, który wybudowali sobie cztery lata po ślubie. Kolańscy do luksusów nie są przyzwyczajeni, ale do ciężkiej pracy. Na taką gromadę mają tylko trzy rowery, dzieciaki o komputerze nawet nie marzą. Chcą tylko, aby tato wyzdrowiał i znowu był w domu. Czekają na niego także wnuki: 3-letni Kacper, 2-letni Norbert i roczny Igor.
- Dzieci wiedzą, że nie wolno bałaganić i muszą nas słuchać, przecież inaczej nie dalibyśmy sobie rady. Jest nam przyjemnie kiedy nasze dzieci stawia się za wzór, bo zawsze są umyte i czysto ubrane - mówił podczas spotkania z "Głosem" pan Zygmunt.
Teraz rodzina znalazła się w tarapatach. Może znajdą się ludzie, którzy pomogą kupić dzieciom podręczniki i odzież.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?