Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóż odnaleźć zauszny procesor mowy, który zgubił chory Tomek

Anna Maciejewska
Aparat, który zgubił Tomek kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Aparat, który zgubił Tomek kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych. Andrzej Szkocki
- Jeszcze, kiedy staliśmy przy kiosku przy pl. Grunwaldzkim w Szczecinie miał aparat na uchu - wspomina Urszula Romankiewicz, mama chłopca.

- Potem spojrzałam na niego na przystanku, jak siedział na ławce. Urządzenia już nie było. Ten, kto je odnajdzie, podaruje mojemu synowi drugą szansę na w miarę normalne funkcjonowanie - dodaje.

W środę po godz. 17, kiedy pani Urszula z dwunastoletnim synem, córką i zięciem czekała na tramwaj zorientowała się, że Tomek, nie ma na uchu aparatu, który pozwala dziecku na odbieranie dźwięków z otoczenia. Szukali wszędzie, przeczesali całą okolicę przystanku. Niestety.

Tomek jest najmłodszym dzieckiem pani Urszuli. Wychowuje go sama, ale chętni do pomocy są także syn i córka. Są starsi i prowadzą dorosłe życie, ale nie zapominają o bracie i kiedy tylko mogą, zajmują się nim. Pani Urszula pracuje w banku, w domu jest dopiero popołudniami a Tomek wymaga stałej opieki. Takie życie nie jest łatwe.

Chłopiec urodził się w 26 tygodniu ciąży, lekarze stwierdzili, że przyczyną było zatrucie ciążowe.

- Trzy miesiące spędził w szpitalu, leżał w inkubatorze - wspomina wzruszona matka. - Okazało się, że niedowidzi i miał wylew krwi do mózgu, co skończyło się porażeniem mózgu. Miał też trudności z oddychaniem, był praktycznie bez płuc i by się choć trochę rozwijały dostawał silne leki. Te prawdopodobnie uszkodziły mu nerwy słuchowe.

Tomek nosił aparaty słuchowe nie pomagały mu jednak one tak, jak mógł to zrobić nowoczesny implant ślimakowy z zausznym procesorem mowy. Okazja, by wszczepić to urządzenie pojawiła się rok temu.

- W ośrodku przy ul. Niedziałkowskiego zaproponowano nam badania w szpitalu przy ul. Unii Lubelskiej. Tomek zakwalifikował się do operacji. W sierpniu robili mu badania a w grudniu miał już wszczepiony implant - opowiada pani Urszula. - Pod skórą znajduje się cześć magnesowa, na uchu pozostałe urządzenia, które przed snem zawsze ściągaliśmy.

Dzięki niemu Tomek zaczął rozpoznawać dźwięki instrumentów, odgłosy zwierząt, słyszał nadjeżdżający samochód i zaczął się śmiać.

- Zawsze tylko się uśmiechał. Odkąd miał implant zaczął się śmiać na głos i wydawać dźwięki - wspomina mama Tomka. - Znacznie lepiej funkcjonował. Po utracie aparatu to się zmieniło.

Tomek uczy się w szkole specjalnej w Policach. Potrafi tylko za pomocą piktogramów powiedzieć o swoich potrzebach.

W sklepie medycznym pani Urszula usłyszała, że taki implant w zależności od modelu kosztuje ok. 50 do 70 tys. zł.

- Dzwonię po komisariatach i sklepach, pytam - mówi ze łzami w oczach mama chłopca. - Przygotowaliśmy z dziećmi ulotki i plakaty z apelem o pomoc. Z całego serca wierzę, że ktoś kto znajdzie aparat nie zniszczy go i nie wyrzuci, tylko odniesie do najbliższego komisariatu. Można też zadzwonić pod numer 516 06 56 80. Nie potrafię powiedzieć jak bardzo będziemy wdzięczni.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński