Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomoc przychodzi za późno

Rozmawiała: Roma Linke
Rozmowa z Marią Moneta-Malewską, psychiatrą i terapeutą.

- Dlaczego twierdzi pani, że w Polsce chory psychicznie traktowany jest zupełnie inaczej, niż każdy inny chory?

- Bo taką mamy tradycję, jesteśmy tak mało wykształceni, tak mało współodczuwający z osobami chorymi psychicznie i ich rodzinami. Samo przyznanie się do tego, że w rodzinie jest osoba chora psychicznie, jest bardzo trudne.

Ludzie mówią wiele rzeczy i tłumaczą na tysiące sposobów, byle tylko nie użyć tego sformułowania. Często pacjenci pojawiają się u specjalistów dopiero wtedy, gdy choroba jest już głęboko zaawansowana, gdy pojawia się ciężka psychoza, gdy konieczne są interwencje policji czy pogotowia.

- Jeśli mamy problemy, to może wystarczy pogadać z przyjacielem?

- Absolutnie nie. Wiele osób uważa, że wystarczy się wypłakać przyjacielowi w rękaw, odreagować przy nim trudne sytuacje i sprawa załatwiona. Tyle że w ten sposób przyjaciół najłatwiej stracić. Oni nie bardzo chcą, byśmy się na nich za bardzo "zawieszali". Nie chcą nam towarzyszyć w kłopotach przez wiele tygodni i miesięcy, a tyle może trwać terapia.

Przyjaciele to wspaniała instytucja, jednak w Polsce zbyt mocno nadużywana. Oni nie są z tytanu, niekiedy również mają swoje problemy i potrzebują wsparcia. Nie róbmy z nich na siłę naszych terapeutów.

- Z jakimi kłopotami zgłaszają się do pani pacjenci?

- Ludzie młodzi przychodzą, bo czegoś im brak, coś im się nie podoba, nie chcą zaakceptować tego, co za oknem. Są przekonani, że może być lepiej, tylko nie wiedzą, jak do tego doprowadzić. Druga grupa to ludzie, którzy cierpią na depresję, przestają sobie radzić w życiu.

Trzecia grupa ma kłopoty w związkach. Nie zawsze uda się ich nakłonić, by podjęli terapię i spróbowali być razem. Pocieszające jest to, że coraz więcej par chce się rozstać bez pretensji i że potrafią być przyjaciółmi.

- Dlaczego wielu z nas boi się osób z przeszłością choroby psychicznej?

- Bo ta choroba to coś tak niezrozumiałego dla osoby zdrowej, tak bardzo zagrażającego, że najchętniej zamknęłoby się oczy i udawało, że tego nie ma. Chorych jest bardzo trudno zrozumieć. W czasie nawrotów choroby ich zachowanie może bardzo dobiegać od normy i tego ludzie się boją. Jednak większość pacjentów doskonale wyczuwa moment gorszego samopoczucia i wtedy zjawiają się u specjalisty.

Przestrzegając pewnych zasad mogą całkiem dobrze funkcjonować w społeczeństwie. Są jednak pacjenci, z którymi jest bardzo trudno współpracować, którzy uciekają ze szpitali, traktują lekarzy jak wrogów. I wtedy rzeczywiście jest to problem.

- Czy człowiek, który sam nie radzi sobie w życiu, może być dobrym terapeutą?

- Zgodnie z pewną zasadą, terapeuta sam musi przejść terapię. Jeśli ma się ochotę pomagać innym ludziom, trzeba najpierw wyczyścić siebie. Terapeuta powinien mieć możliwość porozmawiania z doświadczonym kolegą, skonsultować przypadek. Dobry terapeuta powinien pracować nad sobą do końca swoich dni. Musi pamiętać, że doprowadzi pacjenta do takiego stanu, w którym jest on sam.

Niektórzy twierdzą nawet, że nieważna jest metoda, ważna jest osobowość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński